Igrzyska w Tokio były dotychczas jedynymi rozegranymi w czasie pandemii. Luiza Złotkowska pełniła w ich trakcie rolę "Covid Officera". Na czym polegały jej zadania i z jakimi trudnościami spotkała się przed wylotem, a następnie na miejscu? – Japończycy nie zawsze byli gotowi we właściwym miejscu i czasie na testy. Wiele rzeczy działo się ad hoc – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Dawid Brilowski, TVPSPORT.PL: – Czy w Tokio coś cię zaskoczyło?
Luiza Złotkowska: – Prawdę mówiąc już na początku zaskoczyło mnie, że jest tam tak gorąco! A co do samej imprezy: że wszystkiego jest niesamowicie dużo. Igrzyska letnie i zimowe pod tym względem są nieporównywalne. Pytanie zadałeś jednak zapewne z myślą o mojej roli, z racji której dbałam przede wszystkim o sanitarną sferę wyjazdu...
– Dokładnie. Zdarzyły się jakieś "covidowe" niespodzianki na miejscu?
– Szczerze mówiąc spodziewałam się nieco lepszej organizacji. Tymczasem Japończycy nie zawsze byli gotowi we właściwym miejscu i czasie na testy. Wiele rzeczy działo się ad hoc.
– Jedno wielkie zamieszanie?
– Szczególnie z próbkami do pobierania wymazów, które nie zostały dostarczone na czas w odpowiedniej liczbie. Dopiero po kilku dniach pobytu Japończycy mieli ich tyle, by rozdysponować wszystkim.
– To w pierwszych dniach nie każdy został przebadany?
– Każdy został przebadany. Ale jako "Covid Officer" oczekiwałam, że jeśli mamy w ekipie 500 osób, to już na początku odbierzemy tyle próbek, żeby starczyło dla wszystkich na cały pobyt. Tak się nie stało. Wydzielano nam po jednej czy dwie każdego dnia. Codziennie trzeba było więc odstać swoje, wyczekać, żeby w ogóle móc wykonać testy. I to właśnie tam, przy oczekiwaniu, było największe zamieszanie.
– Ta sytuacja dotyczyła wyłącznie ciebie czy zawodnicy również byli uczestnikami chaosu?
– Tylko mnie. Starałam się traktować olimpijczyków tak, jakbym sama chciała być traktowana na ich miejscu. Zawodnicy nie wiedzieli, że nie ma próbek – że trzeba stać i czekać na nie godzinami. Wydaje mi się, że byli odpowiednio zaopiekowani.
– Więcej do zrobienia było w samym Tokio czy przed wylotem? Kiedy de facto zaczęła się twoja praca?
– Zdecydowanie więcej pracy miałam przed igrzyskami. Zmagałam się ze stertą formalności, papierologii. Na dobrą sprawę zaangażowana byłam od kwietnia, a maj i czerwiec okazały się kulminacyjne. Te miesiące były bardzo męczące. Na igrzyskach mieliśmy nieco większy "covidowy team", w którym fajnie współpracowaliśmy. Można powiedzieć, że po przylocie wszystko już po prostu się toczyło.
– Covid Officer to całkiem nowa i, mam nadzieję, przejściowa funkcja. Przybliż proszę na czym polegały twoje zadania przed imprezą.
– Przed igrzyskami musiałam zadbać o to, by członkowie reprezentacji Polski mieli opracowany tzw. "activity plan", czyli szczegółową rozpiskę pobytu w Tokio. Można powiedzieć, że z każdą osobą go współtworzyłam, a następnie wysyłałam do japońskiego rządu. Później najczęściej trzeba było nanosić poprawki i doprowadzić dokument do stanu, który zostanie zaakceptowany przez organizatorów. Proszę sobie wyobrazić, że robiliśmy to w maju, więc pracowaliśmy na szerokim składzie, w którym znajdowało się około 800 osób.
Tuż przed podróżą trzeba było natomiast skoordynować przeprowadzenie dwóch testów PCR – na 96 i 72 godziny przed wylotem oraz zadbać, by każdy miał poprawnie zainstalowane dwie aplikacje: jedną służącą do monitorowania stanu zdrowia oraz drugą – śledzącą poruszanie się i ewentualny kontakt z osobami "pozytywnymi".
– A propos testów: pozytywny wynik Oli Kowalczuk tuż przed planowanym wylotem stworzył dużo zamieszania?
– Dla mnie była to nieprzespana noc. Cieszę się, że zdarzył się tylko jeden taki przypadek. Czy można było tę sprawę rozwiązać lepiej? Zapewne tak. Każdy zawodnik dostał swobodę – pewne ramy czasowe, w których mógł wykonać test. Być może, gdybyśmy przeprowadzili go kilka godzin wcześniej, udałoby się pobrać również kolejne wymazy na tyle szybko, by Ola wyleciała w planowany dzień. Cóż, teraz nie ma co gdybać. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
– Na miejscu, w Tokio, były jakieś wyjątkowe obostrzenia?
– Codzienne testy mogły być męczące. Poza tym poruszanie się w maseczce absolutnie wszędzie – i w pomieszczeniach, i na zewnątrz – dawało w kość. Było bardzo gorąco, a do tego panowała duża wilgotność, przez co trudno się oddychało.
– Przemieszczanie się było utrudnione?
– Było możliwe tylko transportem olimpijskim. Poza tym mieliśmy powiedziane, że zawodnicy mogą jeździć wyłącznie na obiekty swojej dyscypliny. Dopiero później się to troszkę poluzowało.
– W którym momencie doszło do poluzowania?
– To nastąpiło samoistnie. Gdy pozytywnych wyników testów nie było wiele, to zawodnicy w kontrolowany sposób zaczęli poruszać się również na inne obiekty. Ale te migracje były naprawdę limitowane.
– W reprezentacji Polski, poza wspomnianym testem Oli Kowalczuk, nie było żadnego "pozytywu"?
– Nie. I uważam, że to ogromny sukces. Myślę, że ważnym czynnikiem, który na to wpłynął, były szczepienia. 85 procent naszej reprezentacji przed wylotem było po drugiej dawce.
– Po igrzyskach natrafiłem na oficjalny dokument odnośnie Covid-19. Zapisano w nim, że w wiosce olimpijskiej było przeszło 400 osób z pozytywnym wynikiem testu. Było to dla was w jakiś sposób widoczne?
– Lwią część z tego grona stanowiły osoby współpracujące, odpowiadające za sprawy techniczne czy transport. Choć oczywiście zachorowania zdarzały się też w poszczególnych reprezentacjach. My mieszkaliśmy w budynku z Czechami, którzy mieli sześć "pozytywów" i kilkanaście kolejnych osób, które przez bliski kontakt musiały zostać objęte kwarantanną. Momentami czuliśmy więc oddech covida na plecach. Na szczęście nam udało się ustrzec. A Czesi płakali, bo zdarzało się, że izolacja uniemożliwiła któremuś z nich start albo odpowiednie przygotowanie tuż przed zawodami.
– Nie było ryzyka, że ktoś od nas wpadnie w kwarantannę przez taki "czeski przypadek"?
– Nasi zawodnicy byli na bieżąco informowani o tym, jak wygląda sytuacja. Unikaliśmy Czechów nawet w windzie. Staraliśmy się mieć z nimi jak najmniej do czynienia.
– Uważasz, że podczas igrzysk w Pekinie będzie trudniej opanować sytuację niż w Tokio? Wiadomo: mamy szczepionkę, doświadczenie, a reprezentacje będą mniejsze. Ale wiemy też, że zimą Covid-19 jest szczególnie aktywny.
– Kwestia szczepień może być bardzo ważna. Przepisy zostały stworzone tak, że na igrzyska do Pekinu polecą niemal wyłącznie osoby zaszczepione. W przeciwnym razie zawodnika czeka 21-dniowa kwarantanna, w zasadzie bez treningu. To tak, jakby zabierać kontuzjowanego. To prawda, że w wielu krajach, w których mamy teraz okres jesienno-zimowy, będzie chorować więcej osób. Ale wierzę, że komitet organizacyjny wyciągnie wnioski z tego, co działo się na letnich igrzyskach.
Różnicę między Pekinem a Tokio stanowi mentalność. Japończycy, gdy mówili, że czegoś nie można, wierzyli, że będzie to respektowane. W Chinach nie będzie żadnego marginesu. Jeśli czegoś zabronią, będą szczegółowo pilnować. Myślę, że możemy spodziewać się znacznie większej kontroli.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.