Derby Manchesteru dla City. Obywatele po samobójczym trafieniu Erica Bailly'ego oraz golu Bernardo Sily wygrali na Old Trafford 2:0 z Manchesterem United. Czy kolejna klęska na własnym stadionie oznacza koniec Ole Gunnara Solskjaera na ławce trenerskiej Czerwonych Diabłów?
Główni aktorzy sobotniego przedstawienia od pierwszego gwizdka nie oszczędzali sił. Obie drużyny ruszyły do zdecydowanego ataku. Już w pierwszych minutach zakotłowało się pod bramką Czerwonych Diabłów, ale ci nie pozostawali dłużni. Chwilę później po rzucie wolnym z kilku metrów spudłował Harry Maguire. Co nie udało się Anglikowi, to w 7. minucie spotkania udało się jego koledze, Ericowi Bailly'emu. Sęk w tym, że środkowy obrońca Man Utd po mocnej centrze Joao Cancelo trafił...do własnej bramki.
Po pierwszy minutach dynamicznej rozgrywki tempo gry zdecydowanie spadło. Obywatele kontrowali spotkanie, spokojnie budując ataki pozycyjne. Pod koniec drugiego kwadransa pierwszej połowie rozgrzali Davida de Geę do czerwoności. Najpierw Hiszpan popisał się kapitalną paradą przy strzale Gabriela Jesusa, a chwilę później powtórzył swój wyczyn przy próbach Kevina de Bruyne oraz Cancelo.
Czerwone Diabły odpowiadały sporadycznie, szukając swojej szansy w szybkich atakach. Najlepszej okazji nie wykorzystał Cristiano Ronaldo, który wpadł w pole karne i próbował pokonać Edersona mocnym strzałem po ziemi. Tuż przed przerwą goście strzelili tzw. gola do szatni. Z bocznego sektora dośrodkował Canelo. Wydawało się, że dośrodkowanie jest przeciągnięte, ale nieuwagę Luke'a Shawa wykorzystał Bernardo Silva, który wyłonił się zza pleców obrońcy i wpakował piłkę do bramki.
Plan "A" nie wypalił, toteż Ole Gunnar Solskjaer był zmuszony, by wprowadzić w życie atlernatywne rozwiązania. Z boiska zszedł Bailly, a zastąpił go Jadon Sancho. Zmiana ta oznaczała przejście na formację z czterema obrońcami i jednym napastnikiem. W praktyce nie odmieniła jednak obrazu gry. City nie robiło sobie nic z poczynań gospodarzy. Drużyna Pepa Guardioli kontrolowała mecz, nie pozwalając na wiele przeciwnikom.
Tryb ekonomiczny pozwolił gościom dowieźć korzystny wynik do końca bez większych problemów. Mieli oni jeszcze szanse, by podwyższyć, ale nie wykazywali się skutecznością pod bramką Manchesteru United. W ostatnim kwadransie meczu w sytuacji sam na sam z bramkarzem Phil Foden trafił tylko w słupek. Tym samym wynik nie uległ już zmianie. Manchester United przegrał derbowe spotkanie z Manchesterem City 0:2.