| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Nie jest tak, że mamy superligowych zawodników, a sędziów z trzeciej ligi. Wiemy jednak, że sędziowanie w PGNiG Superlidze nie jest idealne. Chcemy podnieść jego poziom i mamy na to plan. To początek całego procesu – zapowiada w rozmowie z TVPSPORT.PL prezes Superliga sp. z o.o. Piotr Należyty.
Maciej Wojs, TVPSPORT.PL: – Rozegrany kilkanaście dni temu mecz Górnika Zabrze z Grupą Azoty Unia Tarnów przyniósł spore emocje i kontrowersje, których echa nie milkną po dziś. Prezes Górnika Bogdan Kmiecik stwierdził wówczas, że "nie widzi, żeby władze rozgrywek zmierzały w jakimś kierunku". Jak pan zareagował na jego słowa?
Piotr Należyty, prezes Superliga sp. z o.o.: – Szanuję prezesa Kmiecika za to, jak prowadzi klub z Zabrza – niedawno przecież Górnik zdobył brązowy medal. Naprawdę bardzo przyjemnie obserwuje się to, co udało się tam zrobić. A czy my jako Superliga nie zmierzamy w żadnym kierunku? Mamy dokładnie przygotowaną strategię rozwoju m.in. w obszarach ekonomiczno-przychodowych oraz podnoszenia poziomu, w tym również poziomu sędziowania. Stwierdzenie, że brak nam jakiegokolwiek pomysłu? Okej, każdy ma prawo do swojej opinii, tylko warto, by jednak najpierw zapytać o to jaki jest nasz pomysł np. w kwestii sędziowania w lidze zawodowej. A mamy bardzo konkretne plany, nad którymi wspólnie ze Związkiem Piłki Ręcznej w Polsce pracujemy już od kilkunastu miesięcy i które w najbliższych dniach będziemy oficjalnie ogłaszali. Nie będę mówił o szczegółach, gdyż wkrótce wspólnie z ZPRP je opublikujemy.
Co zaś tyczy się pozostałych aspektów, to na bieżąco przedstawiamy prezesom klubów plany oraz informujemy o tym, w jaki sposób spółka się rozwija. Systematycznie z roku na roku podnosimy przychody średnio o 20-25 procent. Kluby otrzymują w sumie kilka milionów złotych od spółki, a także korzystają z szeregu rozwiązań, które mają wspomagać prowadzenie klubów i samodzielne podpisywanie umów sponsorskich – od raportów sponsorskich, przez prowadzone działania promocyjne, inwestowanie w nowe technologie, szkolenia czy współpracę z telewizjami. W związku z tym na pewno zaskoczyła mnie i wprawiła w zdumienie wypowiedź prezesa Górnika.
Będzie pan rozmawiał na ten temat z prezesem Kmiecikiem?
– Tak, będę chciał porozmawiać. Ważne jest dla mnie to, by kluby wiedziały w jakim kierunku zmierzamy i jakie kroki mamy do wykonania. Staramy się to przedstawiać, staramy się o tym rozmawiać i to pokazywać. Jeżeli jednak pojawiają się problemy w tym zakresie, to będziemy zastanawiali się czy coś nie wymaga poprawy. Jako spółka staramy się komunikować wszystko dosyć precyzyjnie, czego myślę efektem są nagrody, które dostajemy i wiele pochwał od managerów z innych dyscyplin sportu.
– Superligowi sędziowie podlegają pod Kolegium Sędziów ZPRP. Jaki realny wpływ na kwestie sędziowskie ma pan i Superliga?
– Zależy nam i związkowi, by poziom sędziowania się podnosił. Przede wszystkim współpracujemy w tym zakresie z ZPRP. Pewne działania, jak choćby system ocen, stworzyliśmy i wdrożyliśmy jeszcze przed pandemią. Inne zamierzamy realizować wkrótce.
Piłka ręczna to czwarta dyscyplina, przy której blisko pracuję. Pracowałem w klubach w PKO Ekstraklasie, siatkarskiej PlusLidze i przy koszykarskiej Energa Basket Lidze. W każdej z tych dyscyplin pojawiał się temat poziomu sędziowania oraz narzekań trenerów i zawodników na pracę arbitrów. W kwestii krytyki wyróżniłbym jednak jej dwa rodzaje. Jest krytyka konstruktywna i ją przyjmujemy. Naszym celem jest poprawić poziom sędziowania w Polsce, bo wiemy, że są dysproporcje. Mamy bardzo dobre pary, bo jeśli przywołamy niedawne mecze Azotów Puławy z Łomżą Vive Kielce i Orlen Wisłą Płock, to były sędziowane na wysokim poziomie. Mamy jednak też pary, którym zdarza się podejmować błędne decyzje. W naszym interesie, a zarazem w naszych planach, jest podniesienie ich poziomu.
Z drugiej jednak strony trudno nie dostrzec, że wypowiedzi na temat poziomu sędziowania często pojawiają się jako pewnego rodzaju alibi. Dzieje się tak choćby w momencie, kiedy jednej z drużyn wygrana wymknie się z rąk. Co gorsza, dochodzi do tego też poziom agresji w stosunku do sędziów, których trenerzy czy zawodnicy obarczają winą za to, że to przez nich stracili punkty. My, jako spółka, nie godzimy się na to, by w taki sposób odnosić się do osób, które sędziują mecze w naszych rozgrywkach. Jeszcze inną kwestią jest to, że zdarza się, że trenerzy i zawodnicy nie znają w pełni przepisów. Tak jak powiedziałem wcześniej – absolutnie jesteśmy w pełni świadomi, że czeka nas praca nad tym, by podnieść poziom sędziowania. Chcemy to zrobić. Wiemy, że nie jest ono idealne, tak jak mamy świadomość, że w różnych innych obszarach Superligi są elementy, które chcemy poprawić. Sędziowie się do tego zaliczają, jednak nie uważam, żeby to przede wszystkim od nich zależało ile kto zdobędzie punktów.
VAR w PGNiG Superlidze? Będziemy się temu rozwiązaniu przyglądać. Musimy jednak zdać sobie sprawę, że inne ligi europejskie – znacznie przecież bogatsze od nas – nie sięgają po to rozwiązanie głównie z uwagi na ogromne koszty jego wprowadzenia.
– Odnoszę wrażenie, że zadanie podniesienia poziomu sędziowskiego jest o tyle skomplikowane, że mówimy o bardzo rozległym temacie, gdzie w dodatku nie ma gwarancji, że uda się wyeliminować pomyłki.
– Błędy zawsze będą się zdarzały. Nawet jeśli osiągniemy najwyższy, światowy poziom, one wciąż będą się pojawiać. Nie ma drużynowej dyscypliny sportu, w której sędziowie nie popełniają błędów. Obserwując nieco z boku to wszystko nie podoba mi się przede wszystkim poziom agresji w stosunku do sędziów. Często przypisuje się im wszystkie winy, atakuje. Zdarza się, że sędziowie przyjeżdżając na konkretne obiekty są witani bardzo negatywnymi emocjami. Wiem, że sport to emocje, a w naszych rozgrywkach nie brakuje osób reagujących bardzo emocjonalnie. Każdy chce wygrywać, niemniej szacunek do współpracowników jest konieczny, tak jak i pewna rezerwa, że te błędy mogą się pojawić – tak jak i pojawiają się wśród zawodników swojego zespołu. Ale to prawda, podniesienie poziomu sędziowania to proces bardzo złożony.
– Czy może pan powiedzieć coś więcej na temat kroków, które podjęliście z ZPRP i o których pan wspomniał?
– Mamy pewne działania już przygotowane ale zdecydowaliśmy się że wspólnie je zakomunikujemy. Pracowaliśmy nad tym od kilkunastu miesięcy. Pewne projekty wstrzymała pandemia, ale prace trwały jeszcze kiedy prezesem Superligi był Marek Janicki. Myślę, że w ciągu maksymalnie dwóch tygodni poinformujemy o tym, co planujemy wdrożyć. Już teraz funkcjonuje system oceny sędziów, w którym można porównać oceny delegatów oraz trenerów jednej i drugiej drużyny. Jest system spadków i awansów – sędziowie z najniższymi ocenami spadają z Superligi, a w ich miejsce wchodzą nowi z najwyższymi ocenami. To jednak początek całego tego procesu. Jest wiele rzeczy, które będziemy chcieli zrobić.
– Wspomniał pan wcześniej, że zdarza się, że zawodnicy lub trenerzy nie zawsze w pełni znają przepisy. Planujecie zorganizować dla nich specjalne szkolenia?
– Dla samych zawodników nie planowaliśmy jak na razie takich szkoleń. Przyznaję, nie myśleliśmy jeszcze o tym. Ale być może warto się nad tym zastanowić.
– Często przywoływany przez kibiców temat to sędziowie zawodowi. Czy realne jest, byśmy mieli takich arbitrów w rozgrywkach PGNiG Superligi?
– Zadam panu pytanie: wie pan w ilu ligach w Polsce są sędziowie zawodowi i ilu ich jest?
– Przypuszczam, że wyłącznie w PKO Ekstraklasie, a policzyć ich będzie można na palcach dwóch rąk.
– Dokładnie. I tyle. Absolutnie nie uważam, by kwestia sędziów zawodowych rozwiązywała temat sędziowania w Superlidze. Według mojej wiedzy w Polsce nie ma ich w żadnej innej dyscyplinie poza piłką nożną, która pod kątem finansowym i rozwojowym jest od nas dużo, dużo dalej. Pojawiają się też uwagi, że sędziowie mają inne zawody, a sędziują wyłącznie dodatkowo w weekendy. Moim zdaniem nie tutaj jest problem. Taki system jest w większości dyscyplin, zresztą w samej piłce ręcznej podobnie wygląda to jeśli popatrzymy na inne kraje w Europie. Widzimy potencjał podnoszenia poziomu sędziowania, ale nie poprzez zawodowstwo. Zresztą nawet gdybyśmy chcieli wdrożyć coś takiego, to ciągnęłoby za sobą gigantyczne koszty. Moim zdaniem byłoby to niewspółmierne do tego, co można osiągnąć poprzez inne działania.
– Skoro była mowa o hitowych spotkaniach, to kwestią powtarzającą się przy okazji "świętej wojny" jest sprawa prowadzenia tego meczu przez jedną z czołowych krajowych par – Bartosza Leszczyńskiego i Marcina Piechotę. Ze względu na to, że pochodzą z Płocka, nie mogą sędziować rywalizacji Wisły z Vive, choć oba kluby nie mają nic przeciwko temu. A jakie jest pana zdanie?
– To bardzo trudny temat. Jako polskie społeczeństwo tak już mamy, że jeśli załóżmy sędzia z Płocka czy regionu będzie sędziował mecz Wisły i wpłynie swoją decyzją na korzyść zespołu z Płocka, to zaraz pojawi się ogromna lawina hejtu i teorii spiskowych, że to wszystko było ustawione i że liga oraz ZPRP wspierają ten dany klub. Dlatego to tak trudne. Z mojej perspektywy te najważniejsze mecze w sezonie powinni sędziować najlepsi arbitrzy – i nie powinno mieć znaczenia z jakiego miejsca są. Ta para, o której rozmawiamy, to topowi sędziowie w Polsce. Nie mogliby pozwolić sobie na żadne tego typu rozwiązania, by swoimi decyzjami wspierać któryś z klubów. To tak jakby wobec zawodnika, który przeszedł z Płocka do Kielc pojawiły się zarzuty, że się nie stara i sabotuje grę, bo wcześniej grał dla Wisły. Moim zdaniem tacy sędziowie – w tym przypadku Leszczyński i Piechota – zdecydowanie mogliby sędziować taki mecz. Miejsce zamieszkania czy pochodzenia nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Jeśli ktoś jest dobry, to powinien prowadzić najważniejsze mecze. Czy jednak jesteśmy gotowi na takie rozwiązanie jako liga i społeczeństwo? Mam niestety wątpliwości.
– Co z systemem VAR? Widzimy, że rozwiązanie to w dużej mierze sprawdza się w piłce nożnej i siatkówce, a w piłce ręcznej wykorzystywane jest także podczas mistrzostw Europy i świata oraz finałów Ligi Mistrzów. Czy jest szansa, by korzystano z niego również w Superlidze?
– System VAR był u nas testowany już w 2017 roku. To temat, który gdzieś cały czas jest u nas na tapecie i z pewnością jeszcze będziemy do niego wracali. Nasze plany zweryfikowała jednak nieco pandemia, w związku z czym mieliśmy inne priorytety. Musimy jednak pamiętać o jeszcze jednej rzeczy – system VAR w piłce ręcznej nie jest powszechny. Rzeczywiście, funkcjonuje tylko podczas mistrzostw Europy i świata oraz w przypadku decydujących meczów w Lidze Mistrzów. Dla naszej dyscypliny to wciąż dość nowa technologia. Na dobrą sprawę w piłce nożnej funkcjonuje ona dość powszechnie od trzech lat, w siatkówce nieco dłużej. Mówiłem też wcześniej o strategii rozwoju naszej spółki. Od 2017 roku znacznie zwiększyliśmy przychody, zainteresowanie i oglądalność. Teraz powoli możemy powrócić do analizy możliwości wprowadzenia systemu VAR w Superlidze. Będziemy się temu rozwiązaniu przyglądać. Musimy jednak zdać sobie sprawę, że inne ligi europejskie – znacznie przecież bogatsze od nas – nie sięgają po to rozwiązanie głównie z uwagi na ogromne koszty jego wprowadzenia.
– VAR z pewnością nie rozwiązałby wszystkich problemów dotyczących sędziowania, ale pozwoliłby wyjaśnić takie sytuacje jak te, które miały miejsce w niedawnych meczach w Zabrzu i w Płocku.
– Dokładnie. Trzeba pamiętać, że system VAR jest wsparciem dla sędziów wyłącznie w pojedynczych stykowych sytuacjach. Na przykładzie meczu w Zabrzu może moglibyśmy go wykorzystać do sprawdzenia, w którym dokładnie momencie piłka wpadła do bramki. Nie jest jednak tak, że za pomocą VAR rozwiążemy każdą sytuację w meczu, bo to wiązałoby się z licznymi przerwami w grze. Piłka ręczna jest na tyle dynamiczną dyscypliną, że na coś takiego nie możemy sobie pozwolić. Mimo VAR-u emocje więc będą, tak jak i pretensje do sędziów, bo przecież nawet w tych rozgrywkach, w których ten system funkcjonuje, nie brak krytycznych głosów na temat postawy arbitrów. Mówiłem już o tym wcześniej – jestem zwolennikiem tego, by każdy patrzył na siebie i podnosił poprzeczkę w swoim obszarze. My – Superliga – mamy świadomość, że chcemy podnieść poprzeczkę w zakresie poziomu sędziowania, kwestii marketingowych, telewizyjnych i przychodów ligi – i właśnie na tym się skupiamy. Trenerów i zawodników zachęcałbym jednak do tego, by skupiali się na kwestiach sportowych. Oczywiście rozmawiamy o tym z klubami. Ta rozmowa nie toczy się jednak na forum publicznym. Dla przykładu: kluby występujące w pucharach zgłaszają, że w analogicznych sytuacjach w europejskich rozgrywkach i Superlidze zapadają inne decyzje i przez to zawodnicy się gubią. To jest absolutnie zasadna uwaga i nad tym będziemy pracować, by te decyzje były spójne. Natomiast zupełnie czym innym jest to, że straciło się bramkę w ostatnich sekundach i jedni uważają, że było po syrenie, a sędziowie są innego zdania. Narzekanie, że sędziowie słabo sędziowali, kiedy jednocześnie nie wykorzystało się swoich okazji ku temu, by wygrać mecz – to nie jest poziom dyskusji, o który nam chodzi.
Następne
– W kwestii spójności z pewnością zadania nie ułatwi fakt, że przepisy do gry w piłkę ręczną są tak skonstruowane, że dają sędziom potężne pole do interpretacji konkretnych sytuacji na boisku. Czy jako Superliga możecie cokolwiek z tym zrobić?
– Prawdą jest, że przepisy są tak skonstruowane, że czasami jedną sytuację dwie pary sędziowskie rozstrzygną w różny sposób – i obie będą miały rację! Wydaje mi się, że też z tego powodu pojawia się tak dużo nieporozumień między arbitrami a zawodnikami i trenerami. To tym trudniejsze, że piłka ręczna jest skomplikowaną i dynamiczną grą. Tak jak już mówiłem – zależy nam na tym, by zbliżyć linię sędziowania w naszych rozgrywkach do tej z europejskich pucharów. To skomplikowane przedsięwzięcie, ale istotne. Muszę zaznaczyć jeszcze jedną rzecz – nie dotyczy to oczywiście wszystkich par sędziowskich, bo już teraz mamy naprawdę bardzo dobre pary, które prowadzą mecze na bardzo wysokim poziomie. To nie jest tak, że mamy superligowych zawodników, a sędziów z trzeciej ligi. Mamy solidne pary, a chcemy, by wszyscy podnosili swój poziom poprzez dialog, współpracę i szereg różnych działań.
– Kończąc rozmowę zapytam o innego rodzaju innowacje. Podczas niedawnych klubowych mistrzostw świata testowany był zegar odliczający liczbę podań podczas gry pasywnej, pojawiają się też coraz śmielsze głosy na temat wprowadzenia zegara czasowego na rozgrywanie akcji. Czy coś z tego zobaczymy w Superlidze?
– Ogólnie jeśli chodzi o technologiczne nowinki w świecie piłki ręcznej to będziemy się im przyglądać i dyskutować na ich temat. Dla przykładu coraz popularniejszy jest system iBall, który funkcjonuje już w Handball Bundeslidze i który odmierza wszystkie parametry, a także sprawdza np. czy piłka wpadła do bramki. My zainteresowani nim byliśmy już dosyć dawno, ale koszty takiego systemu – chodzi o licencję i instalację – są na tyle duże, że pozostawiliśmy to na dalszy etap rozwoju spółki. Jako liga chcemy jednak stawiać na nowe technologie w każdym z aspektów – czy to jeśli chodzi o sam mecz, czy o kwestie komunikacyjne. Mamy dedykowaną oprawę graficzną meczów telewizyjnych, nowoczesne strony internetowe, aplikację mobilną, biuro prasowe i prawie 1000 procent wzrostu oglądalności meczów. Obecnie pracujemy nad kolejnymi projektami technologicznymi. Chcemy dokładać kolejne elementy po to, by nasze rozgrywki były coraz bardziej atrakcyjne i profesjonalnie prowadzone, by Superliga była kojarzona z nowoczesnością i by poziom był wysoki na każdej płaszczyźnie – sportowej, sędziowskiej i marketingowo-komunikacyjnej.
Następne
19 - 25
Zepter KPR Legionowo