Myślisz Andora, mówisz Ildefons Lima. Ta zasada w świecie piłki nożnej jest ważna już od prawie 25 lat. Tyle bowiem w kadrze gra kapitan pirenejskiej reprezentacji. Ostatnio nie mógł wystąpić w meczu z Polską ze względu na konflikt z rodzimą federacją, teraz jego plany pokrzyżowała kontuzja. W rozmowie z TVPSPORT.PL ikona andorskiego futbolu ostrzega. – To nie będzie mecz, który waszym piłkarzom sprawi przyjemność. Jeśli szybko nie strzelicie gola będziecie się stresować. Transmisja spotkania Andora – Polska 12 listopada w Telewizji Polskiej.
Ildefons Lima w reprezentacji Andory zadebiutował 22 czerwca 1997 roku. Z obecnej kadry Polski na świecie nie było wówczas siedmiu piłkarzy: Matty’ego Casha, Kamila Grabary, Przemysława Płachety, Kamila Jóźwiaka, Tymoteusza Puchacza, Jakuba Modera i Roberta Gumnego. W kadrze jak dotąd zagrał w 133 meczach i strzelił 11 goli. Drugiego w tej klasyfikacji Marka Pujola wyprzedza o siedem trafień. Spotkań i bramek mogłoby być jeszcze więcej, lecz Lima w 2020 roku został wyrzucony z kadry za konflikt z federacją. Po roku działacze poszli po rozum do głowy i przywrócili kapitana do drużyny. Z Polską znów jednak nie zagra. – Niestety naderwałem mięsień dwugłowy podczas meczu z Anglią, gdy próbowałem dogonić Jadona Sancho. Wypadam z gry na co najmniej cztery miesiące. To bardzo długa przerwa dla 41-letniego organizmu. Bardzo chciałem zagrać z Polską, bo media z tego kraju pomogły mi wrócić do kadry i zawsze traktowały mnie z szacunkiem – przyznaje Lima.
Next time look to slow down @Sanchooo10 �������������� #andorra #england #sancho #hamstrings #sniper �� @coke_deportes pic.twitter.com/B7raLbKAuA
— Ildefons Lima Solà ���� (@ildelima6) October 9, 2021
Widać to choćby po statystyce straconych goli. Tych Andora dała sobie wbić tylko 19. Na wyjeździe męczyła się z nią Albania, która wygrała tylko 1:0, u siebie wielkie problemy miały Węgry, które mimo prowadzenia 2:0 dały się stłamsić i ledwie dowiozły zwycięstwo 2:1. – Naprawdę zasłużyliśmy tam na remis. To był nasz najlepszy mecz – przyznaje Lima. Punktów za niego nie było, ale dla 153. drużyny świata to i tak najlepszy w historii występ w eliminacjach. Nigdy wcześniej nie zdobyła ona sześciu oczek. Tym razem było jednak trochę łatwiej. – Musimy pamiętać, że te sześć oczek zdobyliśmy z San Marino, a więc najsłabszą reprezentacją w Europie. Jesteśmy Andorą i takie mecze musimy wygrywać. By napisać historię, musisz radzić sobie także z mocniejszymi zespołami. Kiedyś, gdy zdobyliśmy pięć punktów, zremisowaliśmy z Finlandią, a także wygraliśmy i zremisowaliśmy z Macedonią Północną, a więc zespołami znacznie od siebie silniejszymi. Oczywiście, mamy powody do szczęścia, ale musimy pamiętać, że zdobyliśmy punkty tylko z najgorszą reprezentacją w Europie – tonuje optymizm 41-latek.
Przed Andorą ostatnia szansa, by u siebie zaskoczyć mocniejszego rywala. Z tak mocnym jeszcze nigdy nie wygrali, ani nie zremisowali. Za największy sukces do dziś uważa się triumf 1:0 z Węgrami w 2017 roku. – Zwycięstwo albo remis z Polską byłoby czymś wielkim. Zawsze staramy się wygrać, na tym polega duch sportu. Znamy skalę trudności, znamy nasze ograniczenia. Nic nie jest niemożliwe. Jest prawie niemożliwe – a to już duża różnica – śmieje się piłkarz, który w trakcie trwania kariery grał między innymi we Włoszech, Szwajcarii, Grecji czy Meksyku. Największy ambasador futbolu w dziejach Andory feralnym meczem z Anglią wyśrubował rekord Guinnessa pod względem długości stażu w reprezentacji. Wynosi on 24 lata i 110 dni. I pomimo urazu jeszcze może zostać poprawiony.
Thank you to the @GWR �� Proud to be recognized as a world record breaker one more time ����⚽️�� #andorra #guinnessworldrecord #longestinternationalfootballcareer #ambassador #backstronger #jomaplayer #jrverificalosiquieresjomajom pic.twitter.com/3VUvbGgsx7
— Ildefons Lima Solà ���� (@ildelima6) November 3, 2021