{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
El. MŚ 2022. Grzegorz Lato: zawodnicy mają decydować, w jakich meczach chcą grać? Nie żartujmy!
Jakub Kłyszejko /
Trzykrotnie wystąpił w finałach MŚ. Łącznie w najważniejszych piłkarskich turniejach zdobył dziesięć bramek. Grzegorz Lato martwi się grą reprezentacji Polski. – Powinniśmy wyjść w najsilniejszym składzie, strzelić dwa gole do przerwy i potem Sousa mógłby wprowadzać rezerwowych – powiedział o meczu z Węgrami w rozmowie z TVPSPORT.PL.
El. MŚ 2022. Dariusz Szpakowski: nie widzę postępu w grze kadry. To martwi mnie najbardziej
Czytaj też:

Reprezentacja Polski. Zbigniew Boniek o absencji Roberta Lewandowskiego. "To nie do zaakceptowania"
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Wiemy już, że nie będziemy rozstawieni w barażach. Możemy żałować porażki z Węgrami...
Grzegorz Lato, były prezes PZPN, król strzelców mistrzostw świata 1974, 100-krotny reprezentant Polski: – Możemy trafić na Portugalię, Włochy, Szwecję, Rosję. Pierwszy mecz zagramy na wyjeździe. Jestem zdziwiony, że skład na Węgry został zmieniony. Spotkanie w Andorze decydowało o awansie do barażów, ale mecz w Warszawie był tak samo ważny. Przecież nawet remis dawał nam rozstawienie. Niektórzy nasi piłkarze nie grali. Tłumaczymy, że Robert Lewandowski musi odpocząć. Przecież nie ma nawet połowy sezonu w Bundeslidze. Nie przypominam sobie, aby za moich czasów trener w tak ważnym starciu kombinował i sadzał zawodników na ławce. Testuje się poza eliminacjami. No i mamy teraz kłopot.
– Niektórzy twierdzą, że to Robert Lewandowski chciał odpoczywać w tym meczu.
– Kapitanem jest zawsze trener. Paragraf pierwszy mówi, że kapitan ma zawsze rację. W drugim paragrafie czytamy, że jak kapitan nie ma racji, to w trzecim jest napisane, że najważniejszy jest paragraf pierwszy. Trener ustala skład. Nie żartujmy sobie. Zawodnicy mają decydować, kto kiedy chce grać? Dla mnie jest to nie do przyjęcia.
– Sousa potraktował mecz eliminacyjny, jak nieistotny sparing. Można w jakikolwiek sposób wytłumaczyć jego decyzję?
– Nie! Straciliśmy atut własnego stadionu. Przy dobrym losowaniu mogliśmy mieć dwa mecze u siebie…
– Węgrzy przyjechali bez kilku podstawowych piłkarzy. Nie uważa pan, że nasi zmiennicy powinni z nimi przynajmniej zremisować?
– Nie interesują mnie Węgrzy. Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał, że rywale przyjechali bez kilku ważnych piłkarzy. To jeszcze gorzej o nas świadczy. W rozgrywkach trampkarza lub juniora młodszego możemy mówić o tym, że trzeba dać komuś szansę. Powinniśmy wyjść w najsilniejszym składzie, strzelić dwa gole do przerwy i potem Sousa mógłby wprowadzać rezerwowych. Wszyscy byliby zadowoleni. Dla mnie jest to nie do pomyślenia.
Oświadczenie Roberta Lewandowskiego po meczu z Węgrami
– Jak ocenia pan dotychczasową pracę Portugalczyka? Dużo dyskutuje się też o jego nieobecności na meczach Ekstraklasy.
– Nie mam zamiaru krytykować trenera, bo najpierw powinniśmy spytać się Zbyszka Bońka, dlaczego zwolnił Jerzego Brzęczka. Jeżeli ma taki kontrakt, to widocznie nikt nie może go zmusić do przyjeżdżania na mecze Ekstraklasy. Powołuje piłkarzy, którzy grają w zagranicznych ligach. Nie wszyscy pojawiają się na boisku regularnie. Nasza młodzież też występuje w polskiej lidze i trzeba się jej przyglądać. Trenerzy Górski, Piechniczek czy Gmoch regularnie jeździli po naszych stadionach. Przypominam, że kadra największe sukcesy odniosła z polskimi selekcjonerami.
Czytaj też:
Reprezentacja Polski. Franciszek Smuda ostro komentuje sytuację Paulo Sousy. "Jeśli nie awansuje, to..."
– No właśnie, ostatnio awansowaliśmy na wielkie imprezy z Engelem, Janasem, Nawałką i Brzęczkiem.
– I często te osiągnięcia są deprecjonowane. Teraz słyszę wypowiedź pana Sousy, który mówi, abyśmy nie liczyli na żadne sukcesy. Przekonuje, że powinniśmy zająć się szkoleniem. To samo kiedyś powtarzał Leo Beenhakker. Portugalczyk podpisał kontrakt nie po to, aby szkolić młodzież, ale awansować na mundial. Z dobrych zawodników, którzy grają w mocnych europejskich klubach, miał stworzyć drużynę. Teraz mamy zbieraninę.
– Wygraliśmy dotychczas jedynie z Albanią, Andorą i San Marino. Reprezentacja zrobiła jakikolwiek postęp?
– Sam sobie pan odpowiedział na pytanie. Na pewno kibice są zawiedzeni. Biletów zabrakło, a oni w zamian zobaczyli mecz sparingowy. Słyszymy dziwne tłumaczenia. Jestem załamany. Glik nie wystąpił z Węgrami, bo miał żółtą kartkę. No i co z tego? Przecież, jeżeli otrzyma napomnienie w pierwszym barażu, to nie zagra w drugim. Chyba lepiej być rozstawionym, nawet kosztem braku jednego zawodnika. Widział pan Anglików w meczu z San Marino? Kane zdobył cztery bramki i zespół ani na moment nie odpuścił. Niemcy rozbili Liechtenstein i jakoś nie zadowolili się wcześniejszym awansem. Mogliśmy ten mecz wygrać i spokojnie czekać na losowanie. Mieliśmy dużą szansę na awans. Szwecja nam wybitnie nie leży, Włochy i Portugalia to drużyny z innej półki, z Rosją zawsze nie lubiliśmy grać. Walia jest jedynym wygodnym rywalem? To nie koncert życzeń. Mamy kłopot, ale oczywiście dalej będę trzymał kciuki za chłopaków.
El. MŚ 2022. Reprezentacja Polski. To z nimi zagra kadra Paulo Sousy? Minimalnie wyższe szanse
– Padła również twierdza "Narodowy". Straciliśmy psychologiczną przewagę nad rywalami...
– Prawdziwą twierdzą był kiedyś Stadion Śląski w Chorzowie. Przegrali tam Anglicy, Holendrzy, Walijczycy, Portugalczycy. Później nieco o nim zapomniano. Teraz mamy piękny obiekt w Warszawie, jeden z najlepszych w Europie. Rozmawiałem z moimi przyjaciółmi, którzy oglądali mecz na żywo. Wszyscy byli bardzo zawiedzeni. Na trybunach siedziało mnóstwo dzieci. Przyjechali nie po to, aby oglądać rezerwowych. Chcieli zobaczyć Lewandowskiego, Glika, Zielińskiego. Straciliśmy tego dnia wiele. Rozstawienie, magię Narodowego, sporo pieniędzy i szacunek kibiców.
– Dużo szumu wywołało powołanie Matty’ego Casha. Jak odbiera pan to wszystko, co działo się ostatnio wokół niego?
– Od razu widać, że potrafi grać w piłkę. Musi się tylko dobrze wkomponować w zespół. Potrzebuje kilku spotkań. Ciężko od początku być supergwiazdą. W kolejnych meczach na pewno będzie wyglądał znacznie lepiej.