{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
PKO Ekstraklasa: Zagłębie Lubin – Radomiak 0:2. Kryzys w Lubinie, co z Dariuszem Żurawiem?

Zagłębie Lubin w meczu z Radomiakiem próbowało przełamać serię pięciu meczów bez zwycięstwa. Na próbach się skończyło. Zespół Dariusza Żurawia przegrał 0:2, nie proponując na boisku nic ciekawego poza... zachowaniem Sasy Balicia rodem z MMA.
Radomiak Radom do meczu w Lubinie przystępował jako faworyt. Zespół Dariusza Banasika w niczym nie przypomina beniaminka. Gra dojrzale i skutecznie. Nie da się tego powiedzieć o Zagłębiu Lubin, które pod wodzą Dariusza Żurawia są ligowym średniakiem, któremu bliżej do strefy spadkowej niż pucharowej. Lubinianie chcieli zmienić ten stan rzeczy i przełamać serię pięciu meczów bez zwycięstwa. I tuż po rozpoczęciu spotkania powinni byli wyjść na prowadzenie. Z kilku metrów piłki do pustej bramki nie potrafił jednak wcisnąć Sasa Żivec. A że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić gospodarze przekonali się między 14. i 27. minutą.
Przy wydatnej pomocy fatalnie spisującej się defensywy Zagłębia Radomiak strzelił dwa gole. Najpierw po centrze Leandro zupełnie nieobstawiony w polu karnym Raphael Rossi posłał celną główkę i nie dał szans Dominikowi Hładunowi, zaś następnie Karol Angielski przy biernej postawie stoperów huknął z woleja nie do obrony.
Druga połowa mogła zacząć się w wymarzony sposób dla Zagłębia, ale nawet z rzutu karnego Filip Starzyński nie był w stanie pokonać Filipa Majchrowicza. Młody golkiper Radomiaka zaczarował speca od jedenastek i zbił piłkę na rzut rożny, stając się tym samym jednym z bohaterów spotkania. Antybohaterem został Sasa Balic. Wracający po kontuzji Czarnogórzec na boisku pojawił się na kilka sekund. Jako rezerwowy włączył się do bijatyki i uderzył w twarz jednego z graczy Radomiaka. Szykować się może długie zawieszenie. Całe zamieszanie zaczęło się od przypadkowego faulu Angielskiego na Kacprze Bartolewskim, za którego napastnik radomian otrzymał drugą żółtą kartkę. Mimo gry w przewadze Miedziowi nie zmienili losów rywalizacji i przegrali 0:2. Pozycja Żurawia zdaje się być coraz słabsza.