| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Choć biorąc pod uwagę wysokość budżetu przegrywają z klubami z Niemiec i Francji oraz hegemonami z Hiszpanii i Węgier, do Łomży Vive Kielce regularnie trafiają gwiazdy światowej piłki ręcznej. W lipcu dołączą kolejne. W jaki sposób przekonuje je do tego prezes kieleckiego klubu? Jakie są tajniki jego pracy? Jakie ma triki? Bertus Servaas opowiada o tym w drugiej części rozmowy z TVPSPORT.PL.
To druga część rozmowy z prezesem kieleckiego klubu. Zachęcamy do lektury pierwszej części, w której Bertus Servaas opowiada m.in. współpracy z trenerem Tałantem Dujszebajewem, sytuacji finansowej klubu i chłodnych relacjach z prezydentem Kielc, a zarazem byłym trenerem Vive Bogdanem Wentą.
Maciej Wojs, TVPSPORT.PL: – Regularnie powtarza pan, że Łomża Vive ma budżet, który plasuje ją w trzeciej dziesiątce Europy. Jakim więc cudem sprowadza pan do Kielc takich graczy jak Alex Dujshebaev, Andreas Wolff czy Nedim Remili?
Bertus Servaas, prezes Łomży Vive Kielce: – Sekretem jest... prezes (śmiech).
– Jaki jest więc sekret pracy prezesa Servaasa?
– Zawsze pracuję w oparciu o relacje. Kiedy masz dobre relacje z menedżerami, to łatwiej wpłynąć na wiele spraw. Czasami możesz też liczyć na to, że menedżer ci pomoże, kiedy będzie rozmawiał z zawodnikiem. Próbuję szukać słabych punktów u zawodników. Dla przykładu: Elliot Stenmalm nigdy nie zdecydowałby się na transfer do Kielc, gdyby jego rodzice nie przyjechali tutaj z nim. Kiedy dowiedziałem się, że chłopak jest bardzo rodzinny, zżyty z bliskimi, to zacząłem szukać sposobu, w jaki mogę przekonać jego menedżera. A przekonać kogokolwiek ze Skandynawii, że Szwed nie idzie do Bundesligi, Francji czy Danii, tylko do Kielc? To prawie niemożliwe! Popatrz jak mało Skandynawów gra w PGNiG Superlidze. Kiedyś było ich kilku w Płocku, gdy trenerem był Lars Walther. Trudno ich przekonać do przenosin do Polski. Kiedy mają ofertę z Flensburga czy Kiel, gdzie mogą grać na co dzień, a w weekend jechać do domu, bo to 100 czy 200 km, to trudno konkurować z taką ofertą. Naszym plusem jest atmosfera, którą tworzy Tałant. Dzięki temu mamy dobrą opinię. Minimum 50 procent robi tu nazwisko Dujszebajew. Żartowałem wcześniej z tym, że sekretem jest prezes. Jasne, jest w tym dużo mojej roboty, ale bez Tałanta nic by się nie udało. Remili nie zdecydowałby się na transfer do Kielc, gdyby nie było tutaj Tałanta Dujszebajewa.
CZYTAJ WIĘCEJ: Talent zagra w Kielcach! Król strzelców ME do lat 19 graczem Łomży Vive
– Dobrze, nazwisko trenera to jedna rzecz. Kwestie finansowe to już inna bajka. Jeśli Vive ma budżet niższy niż kluby z Niemiec, Francji, Skandynawii czy hegemoni z Hiszpanii i Węgier, to w jaki sposób nakłania pan zawodników na transfer do Kielc? Dla przykładu: Stas Skube otwarcie przyznał, że będzie zarabiał w pana drużynie mniej niż w Mieszkowie Brześć, gdzie gra obecnie.
– Pójdźmy trochę dalej. Dlaczego w Kielcach gra Alex Dujshebaev? W tym roku przedłużyliśmy z Alexem kontrakt do 2026 roku. Gdy rozmawialiśmy na temat nowej umowy, Alex przyszedł do mnie i pyta: "gwarantujesz mi, że możemy wygrać Ligę Mistrzów?". On mnie nie pytał o podwyżkę. On pytał o wygranie Ligi Mistrzów. "Chcę wygrać Ligę Mistrzów. Gwarantujesz, że ściągniesz Remiliego?" – tak mówił. Pieniądze są oczywiście ważne. Alex przecież bardzo dobrze tutaj zarabia. Pozostali zawodnicy również. Oczywiście, jak porównamy się z wielkimi klubami, to ich możliwości są większe. Nasz budżet każdego roku idzie do góry, ale nadal jesteśmy gdzieś na 20. miejscu w skali Europy. Pamiętajmy jednak o jednym: w Polsce wydaje się mniej pieniędzy, bo niższe są tu koszty życia. Przez inflację trochę się to teraz zmienia, ale w porównaniu do Paryża czy Barcelony to wciąż duża różnica, choćby w kwestii ceny za wynajem mieszkania.
– Mamy też taktykę, by sprowadzać młodych zawodników. Takich łatwiej jest przekonać. Każdy z nich marzy o tym, by kiedyś grać w Barcelonie, Kiel czy PSG. Weźmy np. Stenmalma. Tłumaczyłem mu: człowieku, ty masz 19 lat. Lepiej budować karierę poprzez regularną grę. A Tałant Dujszebajew jest znany z tego, że daje wszystkim grać, niezależnie od wieku. Tych 16 zawodników, którzy są w składzie meczowym, gra. To też nasza siła jako klubu. Tałant jest czasami atakowany za to, zwłaszcza kiedy przegramy, ale w tym jest plan. Mówi wtedy: "kiedy taki Olejniczak czy Surgiel mają zdobywać doświadczenie, jeśli nie w takich meczach?". Nawet jeśli robią błędy, to w tym jest cel. Mecze o wszystko są w marcu, kwietniu i maju. Nie teraz, nie we wrześniu czy w październiku. Trzeba budować pozycję tych zawodników.
CZYTAJ WIĘCEJ: Transferowe hity Łomży Vive. Gwiazdy PSG zagrają w Kielcach!
Dobry menedżer musi umieć podejmować trudne decyzje. Łatwe decyzje może podjąć każdy. Nie jest problemem powiedzieć do kogoś: hej, dostałeś podwyżkę! Trudno powiedzieć: niestety, nie widzę twojej przyszłości tutaj
– Który z dotychczas przeprowadzonych przez pana transferów był najtrudniejszy do sfinalizowania, a który najłatwiejszy?
– Dylan Nahi rozmawiał ze mną pięć minut. Oczywiście później rozmawiał ze swoim menedżerem, ale jego rozmowa ze mną trwała pięć minut. Z Blażem Jancem również dogadaliśmy się bardzo szybko. A najdłużej? Z Luką Cindriciem. Z Remilim rozmowy też nie były łatwe. Długo to wszystko trwało, ale byłem pewien, że do nas przyjdzie. Prawdę mówiąc rzadko kiedy dochodzi do takich długich i trudnych negocjacji ze względu na moją taktykę: nie daj im czasu. Kiedy dajesz zawodnikowi czas na długie rozmyślania, zgłaszają się inne kluby. Trudniejsze zadanie czeka mnie teraz, bo muszę przekazać moim obecnym zawodnikom kto zostanie w zespole, a kto nie. To są trudne rozmowy. Rozmawiałem już w tej sprawie z Tałantem i wszystko ustaliliśmy. Teraz muszę to zrealizować. Mamy 31 graczy na kontraktach. Wiem już, kto w przyszłym sezonie będzie u nas grać, a kto nie.
– Transfery do klubu znamy. A kto nie będzie już grał w Kielcach?
– Ha ha ha, nie...
– No dobrze. Wiemy, że z klubu na pewno odejdą Wład Kulesz i Sigvaldi Gudjonsson.
– Czyli mamy dwóch. Na pewno nie będzie u nas grał też Wałach i Tomczak.
– Bo obaj są wypożyczeni do Gdańska. A inni?
– To już czterech. Zostaje więc 27, a nawet 26, bo Hassan Kaddah będzie u nas od 2023 roku. W zespole może zostać tylko 20 zawodników. Odejść musi więc jeszcze sześciu.
– Kontrakt kończy się choćby Igorowi Karaciciowi.
– W jego przypadku nic nie jest jeszcze pewne. Przykładowo: Igor zostanie. Ale na jakich warunkach? Na jak długo? Czy on zaakceptuje naszą propozycję? Czy zaakceptuje ją jego menedżer? Jakie inne możliwości ma Igor? Jeśli Igor ma ofertę z innego klubu za lepsze pieniądze, to może przyjść do nas i powiedzieć: chcę taki kontrakt i takie pieniądze. To naprawdę trudne rozmowy, zwłaszcza przy tej liczbie zawodników. Musisz mieć taktykę: z kim rozmawiasz najpierw, z kim później. Zawsze musisz mieć plan B. Bo co jeśli Igor nie zaakceptuje naszej oferty? To trochę zabawa, ale kiedy masz tylu zawodników, to tylko 20 może grać. Chcę zrobić to w ten sposób, by klub nie stracił finansowo i by ci zawodnicy mogli się rozwijać. Na przykład: Branko Vujović. W przyszłym tygodniu będę rozmawiał z jego menedżerem o przedłużeniu kontraktu [umowa obowiązuje do 2023 roku]. W tym momencie to mój priorytet. Ale to nie znaczy, że Branko będzie u nas nadal grał po 1 lipca. Wolę mieć jednak umowę z nim, bo to fantastyczny talent. W tym sezonie wykonał dodatkowo kolejny krok, czego od niego oczekiwaliśmy. Tak samo Szymon Sićko. Bardzo mnie cieszy jego postawa, bo każdy Polak jest dla nas na wagę złota. Mogę potwierdzić, że Szymon na pewno u nas zostaje, dostał już od nas taką informację. A reszta? Zobaczymy.
– Możemy spodziewać się jeszcze transferów do klubu? Ma pan w kapeluszu ukrytego jakiegoś królika?
– Chyba już nie. Mamy teraz naprawdę bardzo dobry zespół i wiele możliwości. Na pewno w klubie zostanie Czarek Surgiel. Tałant widzi w nim duże możliwości, Czarek idzie do przodu z każdym treningiem, a my chcemy go budować. Ale mamy dużo znaków zapytania. Co zrobić z Sanchezem-Migallonem? Trafił do nas teraz, trochę awaryjnie, gra bardzo dobrze, a przy tym to fantastyczny człowiek dla szatni. Budżet niestety nie jest z gumy. Z Tałantem ustaliliśmy pewny plan. To plan A i na razie go realizuję. Jeśli wykonam go w 100 procentach, to wszystko pójdzie po naszej myśli. Ale niekoniecznie musi tak być, bo każdy zawodnik i menedżer reaguje inaczej. Menedżer Wlada Kulesza jest zupełnie innym człowiekiem niż menedżer Remiliego. Z jednym masz lepsze relacje, z drugim masz dobre. Nie mam z nikim złych relacji, ale czasami jest niesympatycznie, jak choćby w przypadku Wlada. Nawet teraz czuję, jaki on jest w stosunku do mnie. Ale okej, ma takie prawo. Chciałem mu pomóc, ale niestety nie wyszło. Teraz gra już na tyle dobrze, na ile może. Chyba Tałant się z nim dogadał i to najważniejsze. Tak jak mówiłem, te rozmowy nie są jednak łatwe. Dobry menedżer musi umieć podejmować trudne decyzje. Łatwe decyzje może podjąć każdy. To nie jest problem powiedzieć do kogoś: hej, dostałeś podwyżkę! Trudno powiedzieć: niestety, nie widzę twojej przyszłości tutaj. Ale na szczęście zostało nam jeszcze kilka łatwych decyzji. Paczkowski...
– Który wraca z wypożyczenia do Mieszkowa Brześć. Rozumiem, że jego w klubie nie będzie. Tak samo będzie w przypadku Doruka Pehlivana?
– No, to zostało już tylko 24. Najtrudniejsze decyzje dotyczą środka i lewego rozegrania. Ale pytałeś mnie wcześniej o nowe transfery, to coś ci opowiem. W sobotę dostałem telefon. Dzwoni jeden z menedżerów i mówi: "Bert, mam tu takiego zawodnika i on chce do was przyjść".
– Zawodnicy sami dzwonią, że chcą grać w Kielcach?!
– Tak, naprawdę. Dzwonię więc do Tałanta. Mówię: Tałant, słuchaj, ten zawodnik chce do nas przyjść. "Co?! Jak to?!". Ale już mu odmówiłem – odpowiadam. "Jak to odmówiłeś?! Dlaczego?!". Tałant, na Boga, nie da się. Po co ci ich tylu? Ilu chcesz ich mieć? Zresztą budżet... "Ale to nie możesz coś skombinować?". Nie wytrzymałem wtedy: nie, nie mogę!
– Dobrze, rozumiem więc, że to zamyka nam temat transferów do klubu. Przejdźmy więc do Twittera. W lipcu tego roku założył pan konto w tym serwisie społecznościowym i pana aktywność doceniana jest przez kibiców wszystkich klubów. Poruszenie wywołała niedawna wymiana zdań z trenerem Orlen Wisły Płock Xavim Sabate. Emocje już opadły?
– Ale ja nie byłem wcale w emocjach. Nie akceptuję jednak, kiedy ktoś atakuje mój klub. Trenera Sabate nie było na naszych treningach, nie widział co działo się w Gdańsku, nie widział, co robili nasi lekarze, w związku z czym nie ma prawa mówić o nas w taki sposób. Tak się po prostu nie robi. Ale to takie psychologiczne gierki, bo w połowie grudnia gramy z Wisłą. To jego taktyka, a ja takiej taktyki nie lubię. Musimy mieć do siebie nawzajem szacunek. Ja szanuję Płock. Nigdy nie wypowiadam się na ich temat źle. A tu intencje były jasne. Sam pisałeś, że to szpilka.
– Trudno było tego nie wyczuć.
– A jeszcze później pojawił się komunikat klubu z Płocka, po którym złapałem się za głowę. Ale już na to nie reagowałem.
Nie sposób nie wyczytać tu pomiędzy wersami szpilki w kierunku Kielc i nieobecności na zgrupowaniu kontuzjowanych Tomasza Gębali, @Szymon98355715 i @arekmoryto.
— Maciej Wojs (@m_wojs) November 6, 2021
"Święta wojna" za niewiele ponad miesiąc, a napięcie rośnie �� pic.twitter.com/LSDt3qtY3x
– O trzech, bo oprócz Arkadiusza Moryty i Szymona Sićki chodziło też o Tomasza Gębalę.
– Ale w przypadku Tomka rozmowy były dużo wcześniej. To też inna sytuacja. Tomek musi przejść zabieg. Nawet gdyby poddałby mu się teraz czy miesiąc temu, to nie zagrałby na mistrzostwach. A teraz ryzykujemy. Uznaliśmy, że Tomek spróbuje pomóc nam tak długo, jak będzie w stanie. Najpóźniej w grudniu będzie musiał jednak przejść zabieg.
– Każdy może mówić sobie w tej sprawie, co chce. Nie mogę jednak nie reagować, kiedy trener innego zespołu pisze na Twitterze i Facebooku takie rzeczy. Nie akceptuję tego. Przecież gdybyśmy robili machlojki, to siedziałbym cicho, a nie wchodził w dyskusję i rozdmuchiwał sprawę. Ile razy ja rozmawiałem z Jureckim czy Jachlewskim... Trzy razy dzwoniłem do Jurkiewicza. "Bert, nie chcemy już i tyle". Opinia publiczna może sobie myśleć, że to presja klubu. Ale przecież jeśli ktoś nie chce, to go nie zmusisz. Przez 20 lat tylko raz poprosiłem zawodnika, żeby nie pojechał na kadrę. Sam kiedyś byłem reprezentantem kraju. Wiem, co to znaczy. I mówię to jako Holender, gdzie kwestia gry dla kraju jest mniej emocjonalna niż we wschodnich krajach, gdzie duma i patriotyzm są większe. Jeśli chcielibyśmy trzymać w Kielcach Arka i Szymona, to zadzwoniłbym do trenera Rombla i powiedział: przepraszam, ale jak ich powołasz, to będziemy ci robić w przyszłości problemy. Ale ja bym tak nie potrafił, to karygodne! Nie ma to znaczenia, że w taki sposób napisał o nas trener Sabate. Gdyby zrobił to ktokolwiek inny, nie z Płocka, moja reakcja byłaby taka sama. Dotknął mój klub, a ja tego nie akceptuję.
When you talk about one thing and you reach an agreement, you have to comply with it. Probably the lack of information makes you make a mistake. Have a nice day.
— XAVI SABATE (@xavi_sabate) November 7, 2021
Absolutely not. Only 100% objektives facts.
— XAVI SABATE (@xavi_sabate) November 7, 2021
I think you didnt understand the text. I don’t attack Kielce. If any player has physical problems then can’t play. But all the Players of all the Clubs must be treated exactly the same. I suppose that you will be agree with that
Nobody said that they are not injured. The only fact for sure that I can confirm 100% are The physical problems of Michał Daszek. And this is the important for us
— XAVI SABATE (@xavi_sabate) November 7, 2021
I didnt make any suggestion. Only facts that everybody is free to make interpretations and only me know what exactly want to express.
— XAVI SABATE (@xavi_sabate) November 7, 2021
Have a nice sunday Mr. Bertus
19 - 25
Zepter KPR Legionowo