Przejdź do pełnej wersji artykułu

PŚ w skokach. Rafał Kot: to najgorszy start od 6 lat. Statystyki są bezlitosne

/ Kamil Stoch Kamil Stoch (fot. Getty Images)

O występie Polaków podczas inauguracyjnego weekendu Pucharu Świata należy jak najszybciej zapomnieć. Od lat nie było tak źle, choć nie ma co siać paniki. W rozmowie z TVPSPORT.PL pierwsze zmagania w sezon podsumował Rafał Kot, były fizjoterapeuta biało-czerwonych.

Czy forma liderów kadry skoczków powinna martwić? Historia mówi, że niekoniecznie

Czytaj też:

Klemens Murańka (fot. Getty)

PŚ w Ruce: kto zastąpi Klemensa Murańkę? Dziewięciu chętnych

Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Jakie odczucia po pierwszym weekendzie z Pucharem Świata?
Rafał Kot, były fizjoterapeuta kadry: – Takie, jak mają wszyscy wokół – niezadowolenie. Kibice, media, sztab szkoleniowy i zawodnicy również są zawiedzeni występem. Zawsze powtarzam, że najgorszym doradcą w skokach są nerwy. Nie można podejmować ruchów pod wpływem negatywnych emocji. To dopiero początek sezonu.

– Zimny prysznic się przyda?
– Oczywiście. Nie jest tak super i cacy, jakby mogło się wydawać. Można mówić o loteryjnych warunkach w Niżnym Tagile, ale nie zwalajmy całego niepowodzenia na pogodę. Pisze się w mediach, że warunki storpedowały Polaków. Proszę jednak zauważyć, że w wywiadach Kamil Stoch i spółka otwarcie mówili o błędach, które popełniali. Pojawiła się samokrytyka. Padały konkrety. Usłyszeliśmy o kłopotach na dojeździe, z prędkościami. Na to wiatr nie miał wpływu. Te detale trzeba poprawić.

– Rozpoczął się sezon olimpijski. Polacy będą rozpędzać się bardzo powoli?
– Być może nasi są jeszcze po dość intensywnym treningu siłowym. Brakuje świeżości. Wolniej się rozpędzają. Prawie nigdy sezon nie był otwierany z wielkim przytupem. To najgorszy start od 6 lat. Statystyki są bezlitosne. Z krytyką sztabu i skoczków bym poczekał. Nie chcę przykładać do tego ręki. Powinni czuć wsparcie. Wszystko jeszcze przed Polakami. W Kuusamo powinno być lepiej, pomimo że ten obiekt też lubi płatać figle. Za dwa tygodnie czeka nas Puchar Świata w Wiśle!

– Kluczowy moment początku sezonu?
– Trzeba będzie pokazać na ile jesteśmy przygotowani do sezonu. Wisła będzie papierkiem lakmusowym. Jeśli tam będzie kicha, trzeba włączyć przycisk alarmowy i myśleć, co zmienić, poprawić. Na tę chwilę złego słowa krytyki być nie powinno.

Czytaj też:

Podczas PŚ w Niżnym Tagile skoczkowie mieli kłopoty z osiąganiem dalekich odległości. Dlaczego? (fot. PAP)

PŚ w Niżnym Tagile był festiwalem (pod)skoków. Ale ostrożność FIS ma sens

– Sytuacja z Klemensem Murańką i jego pozytywnymi wynikami testów na COVID-19 mogła mieć wpływ na postawę biało-czerwonych?
– Zupełnie nie. Na inaugurację sezonu nie pojechali wystraszeni nowicjusze. Mamy najstarszą kadrę. Takie rzeczy ich nie złamią.

– FIS "przespał" kolejne miesiące, że nadal pojawiają się takie sytuacje?
– I tak nastąpiły duże zmiany. Próbują minimalizować ryzyko. W dobie pandemii mogą się pojawiać lepsze i gorsze pomysły, ale złotego środka nie da się zastosować. Wiele zależy od obostrzeń, wprowadzanych przez poszczególne kraje. To nadrzędne przepisy. Nikt nie będzie dostosowywał się do FIS-u. Albo ktoś się stosuje, albo nie ma zawodów. Czwarta fala "hula" po Europie. Niewiele można na to poradzić.

– Murańkę ominą kolejne zawody. Walka o miejsce w składzie trwa na całego.
– Mamy wielu zawodników czekających tylko na możliwość startu. W Wiśle będzie "przegląd wojsk". Jest kim kogo zastępować. Pojawiały się dyskusje czy do Rosji trener Michal Doleżal zabrał dobry skład. To autonomiczna decyzja sztabu. Nie należy z tym dyskutować. Biorą za to odpowiedzialność. Skorzystają z młodszych. Niech startują najlepsi. Nie może być tak, że rywalizują tylko ci, przypisani na początku sezonu, bez względu na osiągane wyniki. Trzeba szukać alternatyw. – Można żałować, że sezon nie został zainaugurowany w Wiśle?
– Nie ma znaczenia, gdzie zaczyna się sezon. Doświadczenie bierze górę.

– Świat ucieka?
– Norwegowie, Niemcy czy Japończycy pokazali, że można wejść mocno w sezon. Zobaczymy, czy utrzymają poziom. Mamy bardzo trudny sezon. Docelowe są igrzyska olimpijskie i mistrzostwa świata. Dodatkiem będzie Turniej Czterech Skoczni. Kadry rywali są szeroki. Wyskakują zawodnicy, którzy jeszcze kilka miesięcy temu byli na zapleczu.

– Technologia odgrywa kluczową rolę?
– To istotna kwestia. Detale w wiązaniu, butach czy kombinezonie robi różnicę. Można zyskać metr-dwa. To przede wszystkim gra psychologiczna. Będzie podglądanie. Pamiętam, gdy Norwegowie zaczęli startować w jednym z sezonów i wybrali białe kombinezony. Zrobił się szał. Cały świat zastanawiał się, jak ten ubiór tak lata. Po czasie każdy mógł skorzystać z tego materiału. Wyszło, że to nie aż tak świetna sprawa, jak można było zakładać. Psychologicznie jednak zyskali.

– Doczekamy się Polaka na podium?
– Prędzej czy później – tak.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także