Choć Bayern Monachium wygrał we wtorkowy wieczór z Dynamem Kijów, to zwycięstwo odniósł w bólach. Julian Nagelsmann mógł skorzystać z zaledwie czternastu piłkarzy z pola. Nieobecni byli bowiem zakażeni koronawirusem bądź pozostawali na kwarantannie. W dużej mierze na własne życzenie. Spotkanie na Stadionie Olimpijskim przelało więc czarę goryczy, po raz kolejny przywołując temat szczepień wśród Bawarczyków.
W Kijowie zabrakło kilku kluczowych graczy. Niklas Suele i Josip Stanisić na Ukrainę nie przyjechali z powodu zakażenia COVID-19, a Joshua Kimmich, Serge Gnabry, Jamal Musiala, Eric Maxim Choupo-Moting i Michael Cuisance pozostali na kwarantannie.
Władze Bayernu Monachium uwagę skupiły na pięciu graczach pozostających w izolacji. Ci odmówili bowiem szczepienia, przez co nie mogli udać się z drużyną na mecz Ligi Mistrzów. Gdyby przyjęli dawkę preparatu i nie wykazywali symptomów choroby, mogliby znaleźć się w kadrze meczowej.
Cała piątka, niejako na własne życzenie, pozostała więc w Bawarii. Klub, przez okres kwarantanny nie wypłaca im pensji, postępując zgodnie z restrykcjami nałożonymi na niezaszczepionych przez niemiecki rząd.
Veto w sprawie szczepień postawione przez zawodników uderza więc w obie strony. Bo choć Bayern oszczędza, nie wypłacając im pieniędzy, to nie może korzystać z ich usług. Sami gracze pozostają za to odizolowani od drużyny, nie otrzymując przy tym wynagrodzeń.
Zdaniem niemieckiej prasy dwóch piłkarzy z piątki pozostającej na kwarantannie miało zmienić swoje podejście do szczepień. Gnabry i Musiala mieli zdecydować się na przyjęcie preparatu. Według "Sport Bild" Kimmich i Cuisance rozważają pójście ich śladem.
Jedynym graczem, który już wkrótce może pozostać niezaszczepionym jest więc Choupo-Moting. Czy tak będzie w istocie? Władze Bayernu unikają tego tematu. – Jako klub zawsze rekomendowaliśmy szczepienia. Takie jest nasze stanowisko – przyznał Hasan Salihamidzić po meczu z Dynamem, ucinając dalsze spekulacje.