{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
"Dług Legii nie rośnie, ale mamy zaległości"

– Od lutego jesteśmy na swoim i nie zadłużamy się w koncernie ITI. Naszym zadaniem jest zbilansować sezon bez pożyczania pieniędzy, a sukcesy w pucharach zbliżają nas do celu – mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" wiceprezes warszawskiej Legii Leszek Miklas.
Legia po piętnastu latach awansowała do europejskich pucharów, a kilka tygodni temu zapewniła sobie awans do 1/16 Ligi Europejskiej. To największy sukces klubu od gry w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
– Ma to ogromny wpływ na to, co dzieje się w klubie. Awans spadł nam jak z nieba. Od lutego nie zadłużamy się u właściciela, czyli koncernie ITI. Naszym zadaniem jest zbilansować sezon bez pożyczania pieniędzy, a sukcesy w pucharach zbliżają nas do celu. Jeśli awansujemy do 1/8 finału, dopniemy budżet. To sukces sportowy i ekonomiczny, choć pieniądze w Lidze Europejskiej są niewielkie w porównaniu z tym, ile zarabia się w Lidze Mistrzów – przyznał Miklas.
Jednak w stołecznym zespole pojawiły się zaległości wobec piłkarzy. Co jak przyznaje sam Miklas jest tylko przejściowym kłopotem.
– Mamy kilkutygodniowe opóźnienie w wypłatach, ale staramy się je regulować jak najszybciej. Dotąd nie mieliśmy takich kłopotów. Piłkarze zarabiają na tyle dobrze, że opóźnienie – mam nadzieję – nie zakłóca im codziennego życia. Nie ma obaw, czy stać nas będzie na premię za mistrzostwo Polski. Obyśmy tylko musieli je wypłacić – dodał Miklas.
Cała rozmowa w "Gazecie Wyborczej"
czytaj również: Wolski: to zasługa Akademii Piłkarskiej