Erling Haaland wrócił po kontuzji biodra i od razu strzelił bramkę. Napastnik Borussii Dortmund zaledwie osiem minut po wejściu na plac gry cieszył się już ze zdobytego gola. Norweg tym samym dał jasny sygnał, że nie zamierza odpuszczać Robertowi Lewandowskiemu w walce o tytuł króla strzelców Bundesligi.
Ponad miesiąc minął od ostatniego występu Erlinga Haalanda w Borussii Dortmund. Norweg wyleczył uraz i był gotowy do gry na wyjazdowy mecz z Wolfsburgiem. Trener Marco Rose nie zdecydował się wystawić go od pierwszej minuty i wpuścił w drugiej części spotkania.
Wejście 21-latka na boisko nie oznaczało nic dobrego dla gospodarzy. Haaland potrzebował 8 minut, by wpisać się na listę strzelców. Napastnik gości dostał świetne podanie od Juliana Brandta i w pięknym stylu wykończył całą akcję. Był to dla niego 50. gol w Bundeslidze w 50. meczu. Nikt wcześniej w takim wieku nie wykręcił identycznego wyniku.
– Jest dla nas niezwykle ważny. Erling jest naszą bronią. Dało się zauważyć, że brakowało go w ostatnich tygodniach, nie tylko ze względu na bramki, ale też cały jego wkład w grę drużyny. Musieliśmy dać mu czas na powrót do zdrowia. Wrócił dzisiaj i tego właśnie od niego oczekujemy – powiedział po meczu dla "Sky Sports" Julian Brandt.
Dortmundczycy pokonali 3:1 Wolsfburg i było to dla nich siódme z rzędu zwycięstwo na stadionie Volkswagen Arena. Trafienie Haalanda ustaliło wynik tego spotkania. Ma on aktualnie 10 bramek na koncie i traci cztery do Roberta Lewandowskiego. Obaj panowie spotkają się już w następnej kolejce, w której na Signal Iduna Park Borussia podejmie Bayern Monachium.
Happy to be back doing what I love �� ⚫�� @bvb09 pic.twitter.com/Hv4NzqSnAg
— Erling Haaland (@ErlingHaaland) November 27, 2021