{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
PŚ w Ruce. Mróz taki, że wysiadła nawet aparatura pomiarowa. Pomimo protestu bieg się odbył
Michał Chmielewski /
O mały włos niedzielne biegi narciarskiego Pucharu Świata w Ruce nie doszłyby do skutku. Jury FIS całe rano martwiło się o ekstremalne temperatury. Rywalizacja po naradach została rozpoczęta, ale nie w pełnym składzie. "Zdrowie jest ważniejsze" – oświadczył sztab Norwegów. W sumie na starcie, także z innych państw, nie pojawiło się aż 17 zawodników!
Korespondencja z Finlandii
Sobotni konkurs skoczków w Ruce – przy uśrednionej temperaturze –18 stopni Celsjusza – okazał się najzimniejszym Pucharem Świata przeprowadzonym w XXI wieku. Brak chmur i mroźny front, a do tego duża wilgotność powietrza sprawiły, że odczuwało się tu jednak znacznie mniej stopni niż wskazywały termometry. Palce u rąk nawet w rękawiczkach odmawiały posłuszeństwa, z mrozem nie dawały sobie rady nawet najcieplejsze buty. Tomisław Tajner, czyli trener polskich kombinatorów, wieczorem opublikował w sieci zdjęcie. Słupek rtęci wskazywał –25'C.
– Ja tam lubię takie mrozy! – puszczał oko. Ale już Andrzej Michałek, który pracuje w sztabie biegaczy, zaznaczał: – W Ruce zawsze są jakieś jaja z serwisem. Zawsze się coś zmienia, zawsze wszyscy narzekają na te warunki.
Tylko że te słowa były wypowiedziane jeszcze przed weekendem. Teraz część biegaczy nie wyobraża sobie wyjścia na trasy bez zaklejonej specjalnymi taśmami twarzy. A Frida Karlsson, która wygrała w sobotę na 10 km klasykiem, na mecie trzęsła się z zimna. To jednak był dopiero początek. W niedzielę o świcie pogoda była jeszcze gorsza, a paradoksem jest tutaj inwersja. O ile na szczycie Rukatunturi zmierzono tylko trochę poniżej –10 stopni, to już w niektórych miejscach w dolinie słupki rtęci spadły do prawie –30! W tej sytuacji było niemożliwe, aby rozgrywać niedzielne zawody. Jury FIS rano ogłosiło, że jeśli nic się nie zmieni, to zgodnie z przepisami rywalizacja zostanie odwołana. W komunikacie najpierw podano, że bieg kobiet zostanie przełożony, a później, że jeśli następny termin się nie sprawdzi, to dystanse"łyżwowe" będą odwołane.
– Przepisy mówią, że w trakcie PŚ może być nie zimniej niż –20'C. To rzadkie sytuacje, ale na przykład na MŚ 2001 w Lahti było tak źle, że w ogóle nie odbył się bieg na 30 km kobiet. Tu też teraz jest znacznie chłodniej. Nie zdziwię się, jeśli to dziś nie dojdzie do skutku – mówił nam trener kadry panów Lukas Bauer.
W międzyczasie – po odwołaniu przez wiatr serii skoków dwuboistów – z biegania wycofał się m.in. Szczepan Kupczak.
Ostatecznie zawody mężczyzn na 15 km miały ruszyć o 12.30 polskiego czasu. Ale już wtedy było jasne, że nie wezmą w nich udziału Norwegowie, którzy w komunikacie poinformowali FIS i kibiców, że "zdrowie jest ważniejsze". Poza nimi zły na to zamieszanie był również Fin Iivo Niskanen czy Dario Cologna. W sumie nie stawiło się aż 17 zawodników! A na koniec źli byli wszyscy, ponieważ grupa, która czekała na sygnał startera, została ponownie rozproszona po awarii aparatury pomiarowej. Bieg zaczął się więc z kolejnym kilkuminutowym opóźnieniem.
Bieg kobiet przełożony z poranka na 13:45 także ma być przeprowadzony.