| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Cracovio, coż bardziej polskie jest" – śpiewa Maciej Maleńczuk w piosence, która uznawana jest za hymn Cracovii, choć według słynnego Makino, hymnem wcale nie jest. No i cóż – Cracovia przez ostatnie miesiące polska była w bardzo umiarkowanym stopniu. Na pewno nie była wzorcem, przykładem polskości. Jak schabowy na talerzu, czy skarpety na stopach zakutych w sandały. Ale za sprawą Jacka Zielińskiego coś się zmienia. Nie zmienia się za to gra Legii, a w jednej z akcji piłkarze mistrza Polski wyglądali w niedzielę w Krakowie jak koledzy z Orlika. Nie obrażając kolegów z Orlika.
"Nie da się". Michał Probierz przez ostatnie miesiące powtarzał to jak zaklęcie. Chciałby, aby w Cracovii grało więcej Polaków, ale nie da się. Mógłby grać Michał Rakoczy, ale lepiej trzymać miejsce dla Floriana Loshaja. W ataku mógłby mieć miejsce Filip Piszczek, ale po co, skoro może tak grać Niemiec, Słowak lub Brazylijczyk? Karol Niemczycki? Fajny chłopak, ale ma jeszcze czas, niech na razie broni 34-letni Słowak. Probierz zaklinał rzeczywistość twierdząc, że z Polakami nic nie zwojuje, a jego drużyna z sezonu na sezon stawała się coraz bardziej zagraniczna. Pełna nijakich piłkarzy zebranych z wszystkich stron świata.
Jeszcze w sezonie 2018/19 w Cracovii było miejsce dla Polaków. Zdarzało się, że w podstawowy składzie było siedmiu krajowych piłkarzy. Trudno się dziwić, skoro Probierz miał do dyspozycji Michała Helika, Damiana Dąbrowskiego, Mateusza Wdowiaka czy Janusza Gola. Wszyscy to czołówka Ekstraklasy. Z różnych względów nie ma już ich w Cracovii, a te luki uzupełniano – jak już tu padło – bezbarwnymi piłkarzami z obcym paszportem. W kolejnych sezonach Polaków w składzie Pasów było znacznie mniej, a kibice już się gubili, czy w ataku gra brat Rivaldo czy syn Carlitosa. Ten sezon Cracovia rozpoczęła z jednym Polakiem w składzie. Gdyby nie przepis o młodzieżowcu, pewnie nie byłoby i jego.
Probierza już w klubie nie ma, a Jacek Zieliński od początku zapowiadał, że spróbuje sprawić, by drużyna była bardziej polska. I konsekwentnie to czyni. I to jeszcze zanim miał jakikolwiek wpływ na kształt kadry. W niedzielę Pasy podjęły Legię, a w meczu od pierwszej minuty zagrało pięciu Polaków. Ktoś powie – paszport nie gra. Oczywiście, że nie gra. Ale gra drużyna. A Cracovia dziś to zespół na który można patrzeć. OK, pod kasami nie dochodzi jeszcze do krwawych scen, bilety nie muszą być reglamentowane, ale coś w tym zespole się budzi. Da się połączyć dobrą grę ze stawianiem na Polaków. Pojawiła się obietnica, że już wkrótce kibic Pasów nie będzie musiał odpalać Wikipedii, by zrozumieć, kto gra w jego zespole.
Pięknie tę kontrę @LegiaWarszawa wypatrzył użytkownik @gr3gor_g3. Co za tempo, co za wizja. Świetnie działający mechanizm. @sport_tvppl pic.twitter.com/9otghTqgnQ
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) December 6, 2021
No dobra, są momenty, w których Legia gra nieco lepiej, ale zdecydowanie zbyt rzadko. W Krakowie nie miała szczęścia do decyzji sędziowskich, a gdy połączyć to z rachityczną postawą piłkarzy – przepis na klęskę był już gotowy.
Ekstraraport to cykl nieco humorystycznych (i zarazem szalenie poważnych) tekstów publikowanych po każdej kolejce PKO Ekstraklasy.