W wyścigu o posadę selekcjonera kadry siatkarek pozostało czterech kandydatów. Kto na pole position? Wszystko wskazuje na Daniele Santarelliego. Trener najlepszej drużyny w Europie chce wprowadzić reprezentację Polski na światowy top.
Zakochany w siatkówce, niespełniony libero, doskonale odnajdujący się w realiach szkoleniowych. Mimo ledwie skończonych 40 lat, Daniele Santarelli w siatkówce kobiecej widział i wygrał już wiele. Klubowo w zasadzie może czuć już się spełniony. A reprezentacyjnie? To co najlepsze być może przed nim już u steru polskiej kadry.
Trenerską przygodę Włoch rozpoczął dziesięć lat temu we włoskim Robursport Volley Pesaro, a do zespołu Imoco Volley Conegliano, który trenuje do dziś, trafił w 2015 roku. Wówczas jeszcze w roli asystenta. Po dwóch latach został jednak pierwszym trenerem i fala sukcesów ruszyła. Po pracy z Katarzyną Skorupą Santarelli zaczął też stawiać na inną polską rozgrywającą – Joannę Wołosz – która do teraz jest czołową postacią jego drużyny.
– Uwielbiam pracę z Daniele. Jest dla mnie szokiem to, że pracuję z kimś pięć lat w jednym klubie i nadal bardzo dobrze się dogadujemy, chyba nawet lepiej niż wcześniej. Ma tyle doświadczenia, tak dużą wiedzę, ale nieustannie się szkoli. Czerpie od kilku trenerów, zachowując swój własny styl. Jest w top 3 szkoleniowców, którzy mogliby zająć się kadrą – mówiła w wywiadzie dla TVPSPORT.PL Joanna Wołosz.
Owe pięć lat współpracy polskiej rozgrywającej z Santarellim to czas bardzo obfity w sukcesy. Ten najważniejszy miał miejsce pół roku temu. Imoco Volley Conegliano pokonało 3:2 w finale Ligi Mistrzyń VakifBank Stambuł i po raz pierwszy w swojej historii sięgnęło po najważniejsze europejskie trofeum.
A było to kolejne zwycięstwo zbliżające drużynę Santarellego do pobicia rekordu meczów bez porażki. Siatkarki z Conegliano były niepokonane przez niemal dwa lata i wyśrubowały serię do 76 zwycięskich spotkań z rzędu.
Nie złożył się na to jednak wyłącznie bardzo bogaty kapitał ludzki i znakomite siatkarki w zespole. – Santarelli ma wiedzę i – pomimo krótkiego stażu – duże doświadczenie. Pracuje w najlepszej lidze, z jedną z najlepszych drużyn świata. Ktoś może powiedzieć, że ma zespół "samograj", ale to nie jest prawda. Taką drużynę trzeba umieć prowadzić, zarządzać, wydobyć najlepsze cechy siatkarek i stworzyć z tego zespół, nie w rozumieniu zbioru ludzi, którzy są w jednym klubie. Dani ma na sobie ogromną presję i daje sobie świetnie radę – mówi Katarzyna Skorupa, która z Włochem pracowała przez dwa lata.
Przepis na sukces? Przede wszystkim sumienna i rzetelna praca. I to na wielu płaszczyznach. Bo dla Santarellego niezwykle istotne jest właściwe funkcjonowanie wszystkich organów w zespole, do czego niezbędna jest ciągła komunikacja.
– Nie ma dnia, w którym nie rozmawiałbym z prezesem i kierownikiem zespołu. Do moich zadań należy też sprawdzenie, czy wszystko się zgadza jeśli chodzi o harmonogram podróży na mecz wyjazdowy – co, gdzie, kiedy. W trakcie sezonu zastanawiasz się już nad składem na następny sezon – rozmawiasz z zawodniczkami czy agentami. Oprócz tego często dyskutuję na temat zdrowia z fizjoterapeutą czy lekarzem klubowym. Do tego dochodzą szeroko rozumiane pilne sprawy – mówił w rozmowie z newonce Daniele Santarelli.
Kluczem właściwe zarządzanie relacjami. A to w przypadku Włocha o tyle istotne, że życie zawodowe bardzo blisko powiązane jest z prywatnym. Bo oprócz prowadzenia takich gwiazd, jak Paola Egonu czy Wołosz, Santarelli trenuje na co dzień także swoją żonę – Monikę de Gennaro. Ich relacje nie mają jednak wpływu na funkcjonowanie drużyny. – Są bardzo profesjonalni w pracy – potwierdza Skorupa.
Profesjonalny, ale też spokojny. Jak sam mówi, bazuje na systemie amerykańskim opartym na tłumaczeniu, a nie na krzyku. – Faktem jest, że raczej nie krzyczy. On ma tyle autorytetu, że po prostu mówi co trzeba zrobić i zawodniczki to robią, bo to zostało wypracowane na treningach – mówi Skorupa. – Jest otwarty na rozmowę, wyrozumiały, ale też wymagający. Ma silną osobowość i wie jak zarządzać drużyną – dodaje.
Dobre stosunki interpersonalne i właściwe zarządzanie klubem to jedno. Praca z reprezentacją to jednak inna para kaloszy. W niej Santarelli doświadczenie ma znacznie uboższe, ale nie zerowe. Po trzech latach współpracy z kadrą Chorwacji Włoch otwarcie jednak mówi, że przyszedł czas na zamknięcie rozdziału pracy u steru bałkańskiej kadry.
– Powiedziałem władzom chorwackim, że pracowałem bardzo dobrze, poznałem niesamowitych ludzi, ale to właściwy moment, bym zrobił krok naprzód. Chcę prowadzić zespół na najlepszych imprezach. Marzę o igrzyskach olimpijskich – mówił.
Igrzyska to jednak cel odległy. Uwaga selekcjonera koncentrować musi się przede wszystkim na przyszłorocznych mistrzostwach świata, które Polska zorganizuje wraz z Holandią. Kluczowe do czasu ich startu będzie właściwe przygotowanie młodej kadry wspieranej doświadczonymi zawodnikami, na czele z Wołosz. Bo kto ma przekonać naszą najlepszą rozgrywającą do powrotu do kadry, jak nie Daniele Santarelli?