Przejdź do pełnej wersji artykułu

Premier League. Manchester City pokonał Wolverhampton i pozostał liderem

Manchester City – Wolverhampton Manchester City – Wolverhampton (fot. Getty)

Miało być szybko i przyjemnie, skończyło się w bólach, ale z happy endem dla Manchesteru City. Piłkarze Pepa Guardioli, mimo że całą drugą połowę grali w przewadze jednego zawodnika, do końca nie byli pewni zwycięstwa z Wolverhampton. Zdecydował bardzo wątpliwy rzut karny.

Coraz trudniejsza sytuacja Tottenhamu. Już ośmiu piłkarzy zakażonych koronawirusem

Czytaj też:

Antonio Conte (fot. Getty Images)

Premier League: mecz Tottenhamu z Brighton przełożony

"The Citizens" na czele Premier League, Wolverhampton bez gola w lidze od 302 minut. W odmiennych nastrojach oba zespoły przystępowały do sobotniego starcia. Dla ósmej drużyny w ligowej tabeli było to zatem spotkanie o przełamanie. I to na paru płaszczyznach.

Oprócz niemocy strzeleckiej, drużynę Bruno Lage'a trapił także marazm na wyjazdach. Piłkarze Wolverhampton od niemal dwóch miesięcy nie są w stanie wygrać na terenie rywala.

Zgodnie z oczekiwaniami od początku meczu swój rytm gry narzucili podopieczni Pepa Guardioli. Bliscy gola jeszcze przed upływem 10 minut byli Portugalczycy – Joao Cancelo i Bernardo Silva – których strzały nieznacznie minęły bramkę Jose Sa.

Do groźnego zdarzenia doszło w 29. minucie, gdy w walce o górną piłkę zderzyli się dwaj zawodnicy Wolverhampton. Obaj potrzebowali pomocy medycznej, na twarzy Maxa Kilmana pojawiła się krew, a gra została wstrzymana na ponad pięć minut. Chwilę później na boisku leżał też Romain Saiss, a plagę nieszczęść gości przed przerwą dopełniła czerwona kartka dla Raula Jimeneza. Choć sytuacja Wolverhampton mogła być jeszcze trudniejsza, gdyby w doliczonym czasie gry arbiter odgwizdał rzut karny dla Manchesteru City za zagranie ręką Kilmana.

Po przerwie zmiany obrazu gry nie było. Piłkarze z Manchesteru szturmowali bramkę gości, a "Wilki" skutecznie się broniły. W 55. minucie uderzenie głową Ilkaya Gundogana sprzed linii bramkowej wybił Conor Coady. Później strzelali jeszcze między innymi Zinchenko, Bernando Silva i Cancelo. Z tym samym efektem.

Przełom nadszedł w 64. minucie. Arbiter podyktował bardzo wątpliwy rzut karny dla "The Citizens" za rzekome zagranie ręką Joao Moutinho, a z 11 metrów do bramki Wolverhampton trafił Raheem Sterling.

Szturm drużyny Pepa Guardioli trwał. Doskonałe okazje chwilę po golu miał Jack Grealish. Najpierw nie trafił do pustej bramki nieczysto trafiając w piłkę, a parę minut później próbował zaskoczyć obronę gości oddając strzał piętą.

Na 10 minut przed końcem bardzo bliski drugiego gola dla Manchesteru City był Gabriel Jesus. Jego strzał odbił jednak Jose Sa. Podobnie jak uderzenie Phila Fodena z pola karnego. "Obywatele" nieustannie szukali drugiego gola, ale defensywa "Wilków" była bardzo szczelna. W doliczonym czasie świetne okazje na wyrównanie miał Max Kilman, ale z jego strzałami głową poradził sobie Ederson.

Manchester City co prawda sięgnął po kolejne ligowe trzy punkty, ale pozytywów wielu widać nie było. Gra w przewadze, wątpliwy rzut karny, duża nieskuteczność. Okoliczności dla gospodarzy były sprzyjające, lecz liderzy Premier League niespecjalnie chcieli z nich skorzystać.

Źródło: tvpsport.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także