Gala w Madison Square Garden: Wasyl Łomaczenko pokonał Richarda Commeya

W październiku 2020 roku Wasyl Łomaczenko niespodziewanie przegrał z Teofimo Lopezem jednogłośnie na punkty i nowym mistrzem WBA, IBF i WBO wagi lekkiej został właśnie Amerykanin. Pięściarz urodzony na Brooklynie utracił tytuły już w pierwszej obronie, gdy pod koniec listopada musiał uznać wyższość George'a Kambososa Jr (20-0, 10 KO). To zmieniło nieco optykę Łomaczenki – jego celem nie jest już rewanż z Lopezem, a walka z Australijczykiem, by odzyskać utracone pasy. Najpierw jednak musiał pokonać Ghańczyka Richarda Commeya. Dla Łomaczenki był to drugi występ w tym roku – w czerwcu w Las Vegas wygrał przez techniczny nokaut w 9. rundzie z Japończykiem Masayoshim Nakatanim.

Commey to były mistrz świata wagi lekkiej, który stracił pas IBF w walce z... Teofimo Lopezem w 2019 roku. Amerykanin znokautował Ghańczyka już w 2. rundzie, a pięściarz z Afryki po tym pojedynku nie walczył ponad rok. Wrócił w lutym 2021 roku w Las Vegas, gdzie znokautował w szóstej rundzie Jacksona Martineza.

Walka wieczoru poprzedzona została uhonorowaniem Boba Aruma, legendarnego promotora bokserskiego, który niedawno skończył 90 lat. Na ringu pojawił się Tyson Fury i odśpiewał "Happy Birthday".

WHAT. IS. HAPPENING. 😆@Tyson_Fury made a surprise visit for @BobArum's 90th birthday! #LomaCommey | LIVE on ESPN pic.twitter.com/ePIQJDtg8A

— Top Rank Boxing (@trboxing) December 12, 2021

Potem można było przejść do walki. W niej faworytem był dwukrotny mistrz olimpijski, Łomaczenko. I Ukrainiec nie zawiódł. Pierwsza runda była wzajemnym badaniem sił. W drugiej zaczęła się walka. Jako pierwszy natarł Commey, ale jakby obudzony tym Wasyl rozpoczął bombardowanie ciosami. Ghańczyk zachwiał się, ale przetrwał napór. Podobnie było w trzeciej rundzie. Na czwartą Commey wyszedł z wielką agresją, lecz kilka szybkich ciosów nie zaskoczyło Łomaczenki. Faworyt epatował spokojem i pewnością siebie. W piątej rundzie znów naruszył rywala lewym sierpowym.

.@VasylLomachenko with the gamesmanship early 👀#LomaCommey | LIVE on ESPN pic.twitter.com/pBBvDrCvHS

— Top Rank Boxing (@trboxing) December 12, 2021

Na knockdown kibicom przyszło czekać do siódmej rundy. Łomaczenko potężnym ciosem lewą ręką położył Ghańczyka, po czym... sugerował jego narożnikowi, by ten go poddał. Commey wstał, ale miał wielki kłopot, żeby dotrwać do końca rundy. Na miękkich nogach ta sztuka mu się udała. Wydawało się, że Commey może mieć wielkie problemy w kolejnej rundzie, lecz ten nie wyglądał, jakby chwilę wcześniej walczył o przetrwanie. Ba, dziewiątą odsłonę rozpoczął od serii ataków na Ukraińca. Ten jednak szybko przywrócił rywalizacji należny rytm. Podziw mogła budzić jednak wola walki Commeya. Ghańczyk dotrwał do końca walki, ale na punkty nie miał szans. W ostatniej rundzie robił wszystko, by znokautować Łomaczenkę, ale Ukrainiec nie dał sobie zrobić krzywdy. Werdykt sędziów był formalnością. Po kapitalnym pokazie boksu dwukrotny mistrz olimpijski wygrał 16 walkę w karierze. Teraz wszystkie siły skierowane będą na pojedynek z George’em Kombososem Jr.

Potwierdziło się to, co od paru dni siedziało z tyłu głowy: Łoma wciąż ma wszystko, by rozdawać karty w 135. Bardzo dobry występ na tle "game" Commeya. Mam nadzieję, że teraz Australia z Kambososem albo... Shakur! #LomachenkoCommey

— Kacper Bartosiak (@kacperbart) December 12, 2021