Burnley – West Ham 0:0. Fabiański się wynudził, ale Młoty zawiodły
Łukasz Fabiański (Fot. Getty)
MI
Łukasz Fabiański niemal bezwysiłkowo spędził 90 minut na boisku Burnley. Zawiedli za to jego partnerzy z West Hamu, którzy tylko bezbramkowo zremisowali ze zdecydowanie niżej notowanym rywalem.
West Ham to jak dotąd największa pozytywna niespodzianka sezonu. Przed tą kolejką był czwarty w tabeli, wyprzedzając Manchester United, Arsenal i Tottenham. Burnley ostatni raz ze zwycięstwa cieszyło się 30 października, nic więc dziwnego, że znajdowało się w strefie spadkowej.
Jak zagrał Łukasz Fabiański?
Powiedzieć, że Polak się nie namęczył, to nic nie powiedzieć. Skoro rywal przez cały mecz oddał jeden celny strzał i to taki, który de facto był nieudanym dośrodkowaniem z rzutu wolnego, to i pracy było jak na lekarstwo. Chyba najtrudniejszą interwencją była ta, gdy pod koniec pierwszej połowy Fabiański odbił piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego i wpadł przy tym na słupek, co dotkliwie odczuł. Ocena TVPSPORT.PL: 6/10.
Bohater meczu
Zupełnie inaczej wyglądało to spotkanie dla vis-a-vis Fabiańskiego. Nick Pope raz za razem znajdował się w trudnych sytuacjach, ale dobrze wychodził do piłki oraz interweniował, jak przy strzałach głową Issy Diopa i Mohameda Saida Benrahmy. Gdy już był bezradny, miał dużo szczęścia, bo Arthur Masuaku mając właściwie pustą bramkę dobił zza pola karnego obok słupka.