| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Górnik Łęczna nie wygrał trzech meczów z rzędu w PKO Ekstraklasie od 2003 roku. Teraz miał na to szansę i z niej skorzystał, pokonując 2:1 z Zagłębie Lubin. Bohaterem ostatnich minut został Bartosz Śpiączka. Miedziowych drugi raz w historii jako opiekun tymczasowy prowadził Paweł Karmelita – i po raz pierwszy zaznał goryczy porażki.
Górnik Łęczna dzięki zwycięstwom z Jagiellonią Białystok i Cracovią opuścił ostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. W pożegnalnym meczu w roku 2021 mierzyli się z będącym w kryzysie Zagłębiu Lubin, w którym doszło do zmiany trenera. Zwolnionego Dariusza Żurawia przynajmniej na chwilę zastąpił jego asystent, Paweł Karmelita, który już raz pełnił rolę trenera tymczasowego. Wówczas Miedziowi wygrali 5:0 z Wisłą Płock. Taki wynik przy obecnym składzie lubinian nie wydawał się możliwy.
Wygrana dałaby łęcznianom szansę na opuszczenie strefy spadkowej i zbliżenie się do rywali na dystans dwóch punktów. Lubinianie nie chcieli do tego dopuścić i zrobili to za sprawą Jakuba Żubrowskiego. Pomocnik przymierzył z rzutu wolnego tak, że piłka odbiła się od słupka i wpadła tuż pod poprzeczką bramki Macieja Gostomskiego. Gol, którego nie powstydziłby się Juninho dał prowadzenie w 15. minucie. Tuż przed przerwą mogło i powinno zrobić się 2:0 dla gości, ale strzał Kacpra Chodyny w świetnym stylu odbił bramkarz Górnika. Z przodu w drużynie beniaminka dwoił się i troił Bartosz Śpiączka, ale jego uderzenia za każdym razem bronił Dominik Hładun. Co nie powiodło się najlepszemu strzelcowi łęcznian, w 80. minucie udało się Przemysławowi Banaszakowi. Rezerwowy pewnie wykorzystał rzut karny i dał nadzieję gospodarzom na trzy punkty. I to pomimo tego, że chwilę wcześniej mogło być 2:0.
Ba, po rzucie wolnym i zamieszaniu do bramki piłkę do siatki skierował Karol Podliński, lecz oddający pierwszy strzał Mateusz Bartolewski był na spalonym. Gol został anulowany – i było to momentem zwrotnym spotkania. Łęczna miała nawet szansę na zwycięstwo, ale w dogodnej sytuacji Damian Gąska trafił tylko w Hładuna. Remis nie był korzystnym rozwiązaniem dla żadnej z drużyn. I wiedział to Bartosz Śpiączka, który celnym strzałem głową zapewnił trzecią wygraną z rzędu w doliczonym czasie gry.
Najskuteczniejszy Polak bieżącego sezonu zdobył 9. gola i zapewnił zwycięstwo @zielono_czarni!#GKŁZAG 2:1 pic.twitter.com/20CuvVuPja
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) December 19, 2021