Fantastyczna czwórka dalej będzie zachwycała w Alexandra Palace. Gerwyn Price, Peter Wright, Michael van Gerwen i Jonny Clayton wygrali mecze drugiej rundy mistrzostw świata PDC i po świętach powrócą do rywalizacji. Każdy z nich to materiał na mistrza świata, ale która gwiazda na darterskim niebie lśniła najmocniej i może myśleć o tym, aby 3 stycznia wyjechać z Londynu z pucharem?
Punktacja:
Gerwyn Price:
180: 3, +140: 13, +100: 19, średnia: 101.28
Peter Wright:
180: 1, +140: 15, +100: 15, średnia: 92.19
Michael van Gerwen
180: 6, +140: 7, +100: 16, średnia: 94.54
Jonny Clayton:
180: 8, +140: 19, +100: 27, średnia: 103.7
Clayton zagrał co prawda pięć setów, ale i tak jego liczby robią ogromne wrażenie. Najwięcej maksów, najwięcej kolejek z dwiema potrójnymi, dużo tych z jedną. Imponująca średnia, przy której jednak trzeba wziąć dużą poprawkę, bo świetnie spisywał się na podwójnych. Nie ma jednak wątpliwości, że to jemu należą się cztery punkty.
Trzy wędrują do Price’a. Maksów, jak na niego, niedużo, ale braki nadrobił w kolejkach +140 i +100. Dwa zgarnia Michael van Gerwen, którego średnia na pewno nie jest tak imponująca przez kłopoty na podwójnych. Sześć maksów jednak mówi nam, że z potrójnymi dwudziestkami nie było większych kłopotów. Poprawiać się za to może Wright.
Poziom rywala "na papierze"
Gerwyn Price – Ritchie Edhouse
Peter Wright – Ryan Meikle
Michael van Gerwen – Chas Barstow
Jonny Clayton – Keane Barry
Kategoria w stylu: ilu ludzi, tyle opinii, ale da wyciągnąć się z tego rozsądne argumenty. Van Gerwen mierzył się z zawodnikiem bez karty PDC, debiutantem, który w pierwszej rundzie pokonał przeciętnego rywala, więc Holendrowi przypada zaledwie jeden punkt. Bardzo trudno rozdzielić jednak trójkę: Ritchie Edhouse, Ryan Meikle i Keane Barry. Ostatni z nich ma za sobą fenomenalną karierę młodzieżową, ale na poziomie PDC nie osiągnął niczego więcej niż pozostali. W tym sezonie podłogowym najlepiej spisywał się Edhouse, ale różnice między całą trójką nie są tak wyraźne – każdemu chociaż raz udało się zagrać w ćwierćfinale turnieju PC, ale żaden w tym roku nie dotarł wyżej. Znaczących anomalii trudno szukać także w rankingu PDC lub występach telewizyjnych. Dlatego zgodnie Wrightowi, Claytonowi i Price’owi trzeba przyznać po dwa punkty.
Kontrola meczu
Największą miał niewątpliwie Wright. Przede wszystkim wygrał wszystkie trzy partie. Tylko jedna z nich kończyła się rezultatem 3-2 w legach, ale w żadnym momencie Meikle nie miał lotek setowych.
Tylko Szkot tak naprawdę mógł pozostać zrelaksowanym przez prawie całe spotkanie. Nie może tego powiedzieć van Gerwen, który przegrał pierwszego seta. To była jedynie chwila słabości i w kolejnych Holender wziął sprawy w swoje ręce. Barstow urywał legi, ale nie było czuć, że nawiązuje walkę. Trzy punkty dla MvG.
Price i Clayton byli dalecy od pełnej kontroli. Mistrz świata przegrywał już 0:1 w setach, a w drugim musiał odrabiać straty z 0:2. Edhouse nie dostał jednak lotki na prowadzenie dwiema partiami, a pierwszy w tym meczu finisz ze 130 punktów odmienił losy spotkania. Najmniej we własnych rękach miał zdobywca Premier League i World Grand Prix. Po pierwsze, przegrywał już 1:2. Po drugie, często zmuszany był do zamykania dużych finiszów, a przy okazji rywal nie dawał mu ani chwili oddechu.
Radzenie sobie z presją
Tu cztery punkty muszą znaleźć się w dorobku Price’a. 0:1 w setach, 0:2 w legach, Edhouse rozgrywający prawdopodobnie mecz życia. Za plecami tłum gwiżdżący, buczący i deprymujący. Mistrz świata z klasą wyszedł z tej sytuacji. Kiedy trzeba było, to zamykał wysoko, kiedy trzeba było, to szybko kończył legi.
Bardzo dobrze poradził sobie również Clayton. Mimo to cały czas mógł czuć oddech Barry’ego na karku. O relaksie nie było mowy. Jeśli sam kończył z wysokich wartości, to zaraz Irlandczyk robił to samo.
Trudno powiedzieć o presji w przypadku van Gerwena i Wrighta, ale jednak dwa punkty należą się bardziej Holendrowi. Nieoczekiwanie przegrał pierwszego seta, a przy tak krótkim i zdradliwym formacie musiał się szybko wziąć w garść. Natomiast Szkot nie był zagrożony nawet przez moment, więc test na presję przyjdzie pewnie dopiero w kolejnej rundzie.
Podsumowanie:
Price – 14 pkt (3, 3, 2, 2, 4)
Clayton – 14 pkt (4, 4, 2, 1, 3)
van Gerwen – 9 pkt (1, 2, 1, 3, 2)
Wright – 10 pkt (2, 1, 2, 4, 1)
Według tej punktacji najlepiej zaprezentowali się Walijczycy. Byli świetni w darterskim rzemiośle, dobrze poradzili sobie w trudnych sytuacjach i w kluczowych momentach pokazywali "to coś", co odróżnia zawodników dobrych od genialnych. Wright nie zdobył aż tylu punktów, ale nie został też przyparty do ściany. Wykonał swoje zadanie i nie musiał robić więcej, aby zagrać w trzeciej rundzie. Dla niego prawdziwe testy dopiero nadejdą. Z kolei van Gerwen był najmniej stabilny. Fenomenalne momenty przeplatał z przeciętnymi. Barstow nie mógł zaskoczyć go w formacie do trzech wygranych setów, ale kolejni przeciwnicy mogą ugrać znacznie więcej przy tak nierównym Holendrze.
To jednak tylko zabawa. Poza tą czwórką na mistrzostwo świata ma chrapkę wielu innych graczy, którzy jeszcze nie pokazali się na scenie w Alexandra Palace. Do świąt grono faworytów może się powiększyć.
Następne