Kwalifikacje na igrzyska olimpijskie w narciarstwie alpejskim to sprawa dość skomplikowana. Kwoty startowe określone zostaną dopiero 16 stycznia 2022 roku. Po kolejnym szóstym miejscu Maryna Gąsienica-Daniel zwiększyła się szansa na wystawienie w Pekinie biało-czerwonej drużyny w slalomie równoległym. Biało-czerwoni są coraz zbliżej spełnienia kryteriów awansu na team event. Teraz jednak wiele w rękach rywali. Co musi się stać, by Polska uzyskała dodatkową kwalifikację olimpijską?
Podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie alpejczycy wystartują w pięciu konkurencjach indywidualnych: zjeździe, supergigancie, slalomie gigancie, slalomie i kombinacji, na którą składa się zjazd i slalom. Polscy kibice najbardziej powinni skupiać uwagę na slalomie gigancie. To w tej konkurencji zawodniczką czołowej piętnastki Pucharu Świata jest Maryna Gąsienica-Daniel, dzięki której na igrzyskach najprawdopodobniej zobaczymy trzy biało-czerwone narciarki. Zgodnie z zasadami kwalifikacyjnymi, każdemu z państw z automatu przysługuje jedno miejsce, a gdy przedstawicielka kraju będzie sklasyfikowana w dwóch lub więcej konkurencjach w czołowej "30" światowej listy startowej, dodatkowe miejsca otrzymają dwie zawodniczki. Jedną z nich będzie Magdalena Łuczak, która również spełniła najważniejsze minimum kwalifikacyjne, jakie nałożył Polski Związek Narciarski, czyli zdobyła punkty Pucharu Świata.
Warunki kwalifikacji polskich narciarzy alpejskich na IO:
–> W pierwszej kolejności punkty za miejsca w Pucharze Świata
–> Jeśli brak, punkty za miejsca w Pucharze Europy
–> Jeśli brak, najniższa średnia FIS punktów z dwóch najlepszych startów na terenie Europy w okresie od 1 lipca 2019 do 16 stycznia 2022, pod warunkiem, że średnia nie może być większa niż 25 punktów
–> Jeśli średnia wynosi powyżej 25, najniższa średnia miejsc w dwóch konkurencjach mistrzostw Polski
Łuczak z powodzeniem punktowała też w Pucharze Europy, gdzie była nawet trzecia w slalomie gigancie. Żadnej innej Polce nie udało się uciułać tam choćby punktu, choć próbują Zuzanna Czapska i Maja Chyla. Na razie jednak obyło się bez oczka, a młode narciarki postanowiły wystartować w Pucharach FIS, a więc tych trzeciej kategorii. U panów 29. miejsce w slalomie Pucharu Europy zajął Michał Jasiczek – i na ten moment to on jest pewniakiem do wyjazdu do Pekinu. Obecne kwoty startowe mówią, że wśród panów mamy tylko jedno miejsce z prawem startu, zaś u pań trzy, ale w najlepszej możliwości na igrzyska może pojechać szóstka Polaków. Warunki do spełnienia są dwa.
Polska ma szansę otrzymać czwarty "bilet" olimpijski dla pań z tzw. "kwot alokacyjnych". Oznacza to, że jeśli inne kraje, będące wyżej w rankingu kwotowym wykorzystają już maksymalną możliwą liczbę zawodników (11), bądź nie mają tylu uprawnionych do startu na igrzyskach alpejczyków, prawo startu przechodzi na kolejny kraj. Polska jest na granicy zyskania czwartego miejsca wśród pań.
Oczka zdobyte w Pucharze Świata przez panie mogą być także kluczowe dla mężczyzn. Jeśli bowiem Polska za sprawą punktów Gąsienicy-Daniel i Łuczak zmieści się w czołowej piętnastce Pucharu Narodów – w którym liczy się punkty i panów, i pań – wówczas w Pekinie będziemy mogli wystawić reprezentację w drużynowym slalomie gigancie równoległym, a co za tym idzie, do Pekinu pojedzie dwóch mężczyzn. Obecnie za sprawą punktów gigancistek Polska jest 13. ze 157 punktami. Za sprawą szóstego miejsca Maryny wyprzedziliśmy Czechów, które mają dwie zawodniczki dużej klasy – slalomistkę Martinę Dubovską i mistrzynię olimpijską w supergigancie, specjalistkę od konkurencji szybkościowych i... snowboardu, Ester Ledecką. Póki koncentruje się ona na zawodach w drugiej dyscyplinie, póty możemy walczyć z południowymi sąsiadami. W innym wypadku trzeba będzie oglądać się za siebie.
Za Polską znajduje się Wielka Brytania. Większość ze 116 punktów zdobył slalomista Dave Ryding – jeden z czołowych przedstawicieli konkurencji. W Soelden punktowała także gigancistka Alex Tilley, która jednak złapała kontuzję i nie wystartuje już do końca sezonu. Trzy grosze może dorzucić kolejny ze slalomistów, Laurie Taylor i slalomistka Charlie Guest. 16. jest Nowa Zelandia. Tu Polsce sprzyjał koronawirus. Z jego względu na trasie w Courchevel zabrakło Alice Robinson, świetnej juniorki, która potrafiła wygrywać giganty, zaś w tym sezonie była czwarta w supergigancie. W Lienz zaś Robinson była piąta po pierwszym przejeździe, ale drugiego nie ukończyła. W Kranjskiej Gorze zaś po dużym błędzie Alice wypadła poza "30". Okazji na punktowanie Alice będzie miała tyle samo, co Maryna – czyli jeszcze jedną, w supergigancie w Zauchensee. Tu walka będzie toczyła się o każde miejsce. Siedemnasta jest Belgia, która również ma jednego punktującego reprezentanta. Rewelacją tego sezonu jest Armand Marchand, także slalomista. Osiemnasta jest Rosja, która ciuła punkty za sprawą aż czworga narciarzy – Julii Pleszkowej, Aleksandra Andrienko, Ivana Kuzniecowa i wracającego do startów w PŚ Aleksandra Choroszyłowa, który wygrywał zawody w slalomie. I może być on języczkiem u wagi. Na dziewiętnastym miejscu plasuje się Bułgaria, bo Albert Popow w slalomie zaczyna wskakiwać do pierwszej dziesiątki, zaś w trzeciej mieści się Kamen Zlatkow.
Przed polskimi alpejczykami tylko jedna szansa na dołożenie kilku oczek do obecnie wywalczonych 157. Maryna spróbuje się w supergigancie w Zauchensee (16.01), po którym będzie już jasne, czy Polska pojedzie na igrzyska w powiększonym składzie. Patrząc na formę Alice Robinson w supergigantach, może okazać się, że właśnie przejazd w Zauchensee będzie kluczowy. Niezależnie od polsko-nowozelandzkiej walki rozkład wszystkich konkursów Pucharu Świata premiuje jednak slalomistów. Do 16 stycznia rozegrane zostaną jeszcze dwa slalomy panów – a to woda na młyn dla Rydinga, Choroszyłowa, Marchanda, Popowa, Japończyka
Pozostałe starty alpejskiego Pucharu Świata przed zamknięciem kwalifikacji olimpijskich:
9.01 Slalom kobiet – Maribor
9.01 Slalom mężczyzn – Adelboden
11.01 Slalom kobiet – Flachau
14.01 Zjazd mężczyzn – Wengen
15.01 Zjazd mężczyzn – Wengen
15.01 Zjazd kobiet – Zauchensee
16.01 Slalom mężczyzn – Wengen
16.01 Supergigant kobiet – Zauchensee
Jak widać, Polki mają zaledwie jedną szanse na punkty, podczas gdy inni przedstawiciele krajów walczących o kwalifikację olimpijską nieco więcej. Kluczowa będzie dyspozycja Brytyjczyków w slalomie. Realnie to właśnie z Wielką Brytanią możemy walczyć o miejsce 15., a więc ostatnie premiowane awansem drużyny na igrzyska olimpijskie. I ostatnie, które da nam udział dwóch alpejczyków w pekińskich zmaganiach. Wszystko wyjaśni się do 16 stycznia, a już od 11 do 13 o ewentualne miejsce w Szczawnicy będą bić się najlepsi polscy alpejczycy i alpejki. Decydować będzie średnia dwóch najlepszych miejsc w trzech konkurencjach. Decydować mogą więc ułamki punktów. Będzie się działo.