Choć Arkadiusz Milik rozpoczął środowy mecz ze Stade Reims w podstawowym składzie Olympique'u Marsylia, to nie przekonał do siebie francuskich dziennikarzy. "Sprawia wrażenie, że wciąż nie zintegrował się z drużyną" – podsumowano jego występ w "L'Equipe".
Polski napastnik wyszedł w podstawowym składzie dopiero po raz szósty w tym sezonie Ligue 1. Jak do tej pory w rozgrywkach ligowych zdobył tylko jedną bramkę. Nic więc dziwnego, że nie może liczyć na pochlebne komentarze francuskiej prasy.
Dziennikarze "L'Equipe" ocenili jego środowy występ na notę 4, sugerującą, że mógł w tym spotkaniu zrobić więcej. "Jego profil i jakość są znane. Potrafi zastawić się z piłką i skonfrontować fizycznie z obrońcami. Czuje też grę. Sprawia jednak wrażenie, że wciąż nie zintegrował się z drużyną. Koledzy rzadko go odnajdują. Fakt, że – jako napastnik – opuścił boisko przy stanie 0:0, jest trudny do zrozumienia" – napisali.
Marsylia zremisowała z Reims 1:1. Bramkę na wagę punktu zdobył Dimitri Payet, który w ostatnich sekundach spotkania wykorzystał rzut karny. Francuski gwiazdor dał kolejny argument Jorge Sampaolemu, by w ataku stawiać właśnie na niego.
W drugim środowym spotkaniu, w którym zagrał reprezentant Polski, Lens przegrało z Niceą 1:2. Przemysław Frankowski rozegrał dziewięćdziesiąt minut i zapracował na notę 5. Choć oznaczała ona średni występ, to i tak była jedną z najwyższych w zespole.