| Piłka nożna / Betclic 2 Liga
Ślepych wizjonerów w polskiej piłce było już wielu. Rafał Kalisz, prezes Stali Rzeszów przekonuje jednak, że jego projekt jest inny niż wszystkie i perspektywa długofalowego myślenia zaprowadzi klub na szczyt. Zapytaliśmy go o receptę na taki sukces, a także m.in. o zaufanie do trenera, najbliższe okienko transferowe oraz budowę największego ośrodka treningowego w Europie Środkowo-Wschodniej. – Nasz projekt zakłada, że w ciągu dziesięciu lat chcemy zbudować markę rozpoznawalną w Polsce – stwierdził szef rzeszowskiego klubu.
Dominik Pasternak, TVPSPORT.PL:– Po nieudanym poprzednim sezonie, w którym Stal zajęła 10. miejsce, teraz jesteście liderem z dużą przewagą i możecie myśleć już o I-lidze. Spodziewał się pan aż takiej dominacji?
–Rafał Kalisz, prezes Stali Rzeszów:– Generalnie, ostatnie lata to było przemyślane budowanie zespołu seniorów oraz akademii. Wyniki oczywiście były rozczarowujące, ale wiemy, jakie były przyczyny tego poprzedniego sezonu i też liczyliśmy się z tym, że tamte rozgrywki nie będą idealne. Jeśli chodzi o obecne, to chcieliśmy je dobrze rozpocząć, bo wiedzieliśmy, że trener miał pół roku na bliższe przyglądnięcie się zawodnikom i zaplanowanie ewentualnych transferów. Przepracowaliśmy ten okres bardzo dobrze, nowi piłkarze sprawdzili się, dlatego czuliśmy, że będziemy grać dobrze.
– Pewnie większość prezesów w Polsce po tak słabych rozgrywkach, jak poprzedni sezon w waszym wykonaniu, pogoniłaby już dawno trenera Daniela Myśliwca. Pan mu jednak zaufał. Dlaczego?
– Daniel podpisał z nami kontrakt na dłuższy okres. Na tamte pół roku założyliśmy sobie walkę o baraże, ale to nie był nasz główny cel. Było nim zbudowanie zespołu na przyszłość, a nie sprawdzanie trenera. W okresie półrocznym niemożliwe jest zweryfikowanie jego umiejętności. My Daniela obserwowaliśmy już od kilku lat, potem trafił do naszego klubu partnerskiego z Wólki Pełkińskiej, gdzie starannie był przymierzany do objęcia docelowo Stali Rzeszów. Jego wiedza na temat systemów gry, umiejętność budowania atmosfery w szatni skłoniły nas po prostu do tego, żeby mu zaufać. Po podpisaniu kontraktu z nim jasno podkreśliliśmy, że nawet jeśli nie uda nam się awansować, to współpraca będzie kontynuowana.
– W wywiadach wiele osób związanych ze Stalą podkreśla charakter trenera Myśliwca, że nigdy wcześniej nie spotkali się z taką osobą, nawet Patryk Małecki czy Jarosław Fojut, którzy zęby zjedli na piłce. Co ma ten trener, czego nie mieli jego poprzednicy?
– Daniel jest trenerem kompletnym. Jeśli chodzi o warsztat trenerski, to stoi on u niego na wysokim poziomie. Do tego jest uczciwy w stosunku do swoich piłkarzy, buduje ich i potrafi bardzo partnersko do nich podchodzić. Zawodnicy tego oczekują, żeby rozmawiać z nimi wprost o wielu rzeczach i tak to wygląda w Stali, że Daniel mówi piłkarzom, czego od nich wymaga, co mu się podoba w nich, a co nie.
– Ja mam wrażenie, że trener Myśliwiec to trochę inna osoba dla mediów, a inna w szatni. Widać to na kulisach pomeczowych, gdzie jednak ten jego spokój zmienia się w taką żywiołowość, żeby zmotywować zawodników.
– To jest ta sama osoba, z tym że, niektóre rzeczy nie mogą wychodzić poza szatnię. Tak buduje się zaufanie wśród piłkarzy, a na konferencjach wiadomo, że jest trochę inne podejście. Trzeba niektóre rzeczy wytłumaczyć, ale nie można zdradzać tajemnic szatni. Nawet ja nie wiem, co się tam dzieje, bo nie wchodzę do szatni. To jest ich świat i oni mają czuć się tam dobrze. Daniel jest profesjonalistą na każdym szczeblu, dlatego na te wywiady jest zawsze dobrze przygotowany, by odpowiadać merytorycznie i pokazywać realną rzeczywistość.
Czegoś takiego to jeszcze nie widziałem. Nudy na konferencjach @StalRzeszow w ostatnim czasie nie ma �� pic.twitter.com/ptRE8hyJfq
— Dominik Pasternak (@DominikPastern1) October 24, 2021
– Warte podkreślenia jest ostatnie okienko transferowe. Rzadko zdarza się, żeby niemal każdy sprowadzony piłkarz się sprawdził, a u was tak było. Ktoś wyciągnął wnioski względem wcześniejszych okienek.
– Tak, jak powiedziałem – to wszystko jest wypadkową projektu, który rozpoczęliśmy 3.5 roku temu. Gdy przychodziliśmy, Stal była niewypłacalnym klubem, dlatego musieliśmy kusić zawodników dłuższymi kontraktami, by uwierzyli w ten projekt. Rewolucja nie była też wcześniej możliwa, bo zawodnicy dali nam awans do II-ligi i zostali za to nagrodzeni dalszą grą w Stali.
W tym roku skończyła się pewna era i pojawiła się możliwość przebudowania i tak to było nakreślone, że w zimie nie robimy żadnych zmian, bo musielibyśmy mocno rozbudować kadrę aż do 30. zawodników. Gralibyśmy bardzo szerokim składem, który nie gwarantowałby awansu, tylko maksymalnie baraże. Do tego mielibyśmy sporo kontraktów do opłacenia, wiec nie kalkulowało się nam to. Dlatego skupiliśmy na budowaniu drużyny już pod kątem obecnego sezonu.
– A jakie są plany na najbliższe okienko? Zapewne przydałby się jakiś napastnik.
– Nie mamy żadnej presji na transfery i raczej, gdy ściągaliśmy chłopaków z I-ligi, Ekstraklasy, to usłyszeli, że budujemy zespół już na kolejny rok, w którym mają dalej odgrywać główne role. Także zarówno w tym okienku transferowym, jak i przyszłym nie będzie żadnej rewolucji. Może maksymalnie jeden zawodnik do nas dołączy, ale tylko wtedy, gdy na rynku pojawi się naprawdę ktoś mocny, bo obecny skład się sprawdza i nie ma co na siłę kombinować. Liczymy na to, że ten zespół ma szansę powalczyć o wysokie miejsca w pierwszej lidze.
– Jesteście teraz na fali, więc praca sprawia wiele radości, ale w poprzednim sezonie, kiedy kibice weszli do szatni po meczu z Sokołem Ostróda, to zrobiło się bardzo głośno o tym. Nie pojawiły się u pana myśli o zrezygnowaniu z tego wszystkiego?
– Było małe nieporozumienie. Wyjaśniliśmy to jeszcze w ten sam dzień, żeby wszystkie wątpliwości pomiędzy kibicami a mną zostały szybko rozwiane. To był tak naprawdę zbieg kilku niefortunnych okoliczności i tyle. Chcemy, żeby kibice myśleli tak samo, jak my i wspólnie z nami się rozwijali.
– Jeśli popatrzymy na taką Legię Warszawa Dariusza Mioduskiego, to ma pan poczucie, że w Rzeszowie lepiej pan prowadzi klub niż oni w stolicy?
– Nie chcę oceniać żadnego innego klubu. Legia Warszawa jest bardzo dużą marką i ma większe wyzwania niż my. Wierzę, że w miarę szybko uporają się z problemami i dalej będą walczyć o najwyższe miejsca w lidze.
– W Stali stawia się na młodych, począwszy od stanowisk dyrektorskich aż po sam sztab trenerski. Taki był pomysł, żeby budować zespół na młodych ludziach?
– Chcemy budować klub na ludziach, którzy chcą zmieniać świat i wdrażać innowacje. Bardzo cenię sobie uczciwość oraz odwagę w podejmowaniu decyzji. Mamy w zespole osoby, które osiągnęły już coś w piłce, ale nadal chcą się rozwijać i zdobywać nowe osiągnięcia. Budujemy coś, czego w Polsce nie ma, dlatego musimy wyjść poza to całe polskie środowisko. Nasze myślenie musi być mocno europejskie i tym się kierowałem przy doborze osób. A to, że część pracowników jest młodych, a reszta bardziej doświadczonych to jest to taki mix, który pozwala nam się szybko rozwijać.
– Wspomina pan o tym europejskim myśleniu i od razu do głowy przychodzi mi wasza współpraca z klubami partnerskimi. Wśród nich jest m.in. Stal Mielec. Czy w przyszłości planujecie powiększać tę bazę?
– Rozmawiamy cały czas z różnymi klubami, tymi z niższych lig też. Zależy nam na tym, żeby nie podpisywać po prostu „umowy dla umowy”, tylko żeby niosło to dla nas i klubów partnerskich korzyści. Nie chcę, żeby to było polepszanie pijaru. Ma to służyć rozwojowi podkarpackiej piłki, by była mocniejsza i szła do przodu.
– Czy kluby zagraniczne też są brane pod uwagę?
– Tak. Rozmawiamy z klubami z Austrii, Niemiec oraz innych rejonów. To nie jest jeszcze jednak ten etap. W sierpniu nasza akademia pojedzie na turniej do Grazu, korzystając z zaproszenia Sturmu Graz. Będziemy rywalizowali z drużynami m.in. z Włoch i Chorwacji, więc będą to fajne zawody. To jak widać, powoli rośnie, tylko na wszystko potrzeba czasu.
– Na tych współpracach mocno korzystają wasi piłkarze, którzy trafiają na wypożyczenia do niższych lig. Obecnie wszystkie wasze drużyny młodzieżowe grają w Centralnej Lidze Juniorów. Trzeba przyznać, że postęp w tak krótkim czasie robi wrażenie.
– Akademia to jest nasz fundament. Pierwszym krokiem było ustabilizowane i zbudowanie dobrej drużyny seniorskiej, a drugim właśnie inwestycja w młodzież. Wypadkową tego jest szkolenie, bo mamy w swoich szeregach coraz lepszych chłopaków. Koncentrujemy się na tym, by to dziecko znalazło się jak najszybciej w piłce zawodowej. Możemy też zaobserwować, że najlepsi z U15 grają w U17, a najlepsi z U17 w seniorach lub drużynie rezerw. Ma to pomóc w płynnym przejściu właśnie do tej poważnej gry. Wyniki są istotne, ale na pierwszym miejscu jest rozwój. Czasem te rezultaty będą słabsze, bo ci najwartościowsi z danego rocznika przeniosą się już po prostu do lepszych ekip, ale dla nich to oczywiście wszystko na plus.
– Jakie nakłady finansowe idą na akademię?
– Budżet klubu wynosi między 14 a 16 milionów złotych, z czego na akademię idzie między 10 a 12 milionów, a reszta na pierwszą drużynę.
– Czy w przyszłym roku planujecie je jeszcze zwiększyć?
– Będzie podobny budżet.
– W rozwoju ma pomóc baza treningowa, która ma być jedną z największych w Europie Środkowo-Wschodniej . Kiedy możemy spodziewać się pierwszych efektów pracy?
– Na razie dogrywamy jeszcze tematy lokalizacyjne. Myślę, że pod koniec przyszłego roku będziemy mogli powiedzieć coś więcej na ten temat.
– Kiedy ma powstać ta baza?
– Nie ma terminów. Nasz projekt zakłada, że w ciągu dziesięciu lat chcemy zbudować markę rozpoznawalną w Polsce, która będzie słynąć przede wszystkim z solidnego szkolenia i to się przełoży na wyniki drużyny seniorskiej. To ma być klub otwarty na ludzi oraz innowacje, dlatego muszą go tworzyć osoby wybitne. Takie po części już mamy i to nam gwarantuje, że w długofalowym myśleniu zmierzamy w dobrą stronę.
– Z tego wszystkiego da się wyczytać, że chcecie w Rzeszowie stworzyć taki mini Ajax.
– Chcemy zbudować Stal Rzeszów, słynącą ze szkolenia jak Benfika, Dinamo Zagrzeb czy Borussia Dortmund. Jest wiele przykładów klubów, które mają małe budżety, ale poprzez dobre podejście do wychowania młodych piłkarzy, biją się o największe cele w Europie.