Bogusław Kaczmarek krytycznie ocenia zachowanie byłego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski, Paulo Sousy. – Mister good question, zachował się nikczemnie. To miał być top topów, a wyszedł topless – powiedział PAP gdański szkoleniowiec.
– Sousa rozpoczął pracę w Polsce od przesłania Jana Pawła II, przez 11 miesięcy karmił nas swoją dziwną narracją, a na koniec zakpił w żywe oczy. Miał dar stosowania werbalnych socjotechnik, język ciała też był wyuczony na odpowiednim poziomie. Mówiłem o nim mister good question, szkopuł w tym, że brakowało właściwych odpowiedzi. Portugalczyk zachował się nikczemnie, można tu przytoczyć znany cytat z filmu CK Dezerterzy: nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić jego postępowanie – stwierdził Kaczmarek.
Były asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski przekonuje, że Sousa powinien ponieść prawne konsekwencje za swoją rejteradę.
– Moim zdaniem powinny go dotknąć poważne sankcje, łącznie z zakazem wykonywania przez pewien czas tego zawodu. Do tego dodałbym konieczność nałożenia przez UEFA bądź FIFA kar finansowych na niego i jego agenta. Te organizacje muszą restrykcyjnie stać na straży przepisów. Bezprawie nie może być prawem – podkreślił.
71-letni szkoleniowiec uważa, że odszkodowanie, które Portugalczyk ma zapłacić PZPN za zerwany kontrakt, czyli 300 tysięcy euro, to kwota absolutnie nieadekwatna do całej sytuacji.
– Wziąwszy pod uwagę skalę zjawiska, jego zarobki i problem, który wywołał, są to śmieszne pieniądze. Wymiar tego odszkodowania jest taki, jakby w majątku hrabiego Potockiego kura pióro zgubiła. Trudno nazwać sukcesem naszej piłkarskiej dyplomacji sposób rozwiązania z nim kontraktu. Może częściowo wyszliśmy z twarzą z tego bałaganu, ale jest to pyrrusowe zwycięstwo – skomentował.