| Czytelnia VIP

Zapomniane życiorysy – Jan Banaś. "Wszystko zawdzięczam mamie"

Jan Banaś (fot. PAP/Andrzej Grygiel)
Jan Banaś (fot. PAP/Andrzej Grygiel)
Sebastian Piątkowski

Był jak zagubiony paw w szarej rzeczywistości PRL. Efektowny styl gry zjednywał mu sympatię fanów, a niebanalnie ubrany i to za kierownicą czerwonego forda mustanga przyciągał uwagę płci pięknej. Niestety, niemieckie koligacje rodzinne zwracały uwagę także służb. W kolejnej odsłonie "Zapomnianych życiorysów" przybliżamy legendę zabrzańskiego Górnika – Jana Banasia.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Euro co dwa lata? Szokujący pomysł FIFA

Czytaj też

Gianni Infantino (fot. Getty Images)

Euro co dwa lata? Szokujący pomysł FIFA

Sebastian Piątkowski, TVP Sport: – Był pan chyba najbardziej pokrzywdzonym polskim piłkarzem w dziejach!
Jan Banaś:  Muszę się zgodzić. Różne sytuacje spotykały mnie w życiu, a pewne sprawy nie potoczyły się tak, jakbym sobie wymarzył. Wszystko było jakoś pokręcone…

 Szkoda chyba tych medali z niemieckich imprez, bo Kazimierz Górski zawsze miał dla pana miejsce w zespole narodowym.
 Pozwolę sobie zauważyć, że miejsce w składzie wywalczyłem ciężką pracą, niczego nie dostałem za darmo. Do reprezentacji trafiłem zasłużenie, szkoda jedynie, że tych występów nie uzbierało się więcej. Ale nie ma co gdybać, czasu nie cofniemy. Zna pan przecież moje losy, także relacje z ojcem. Wszystko, co osiągnąłem w życiu, zawdzięczam tylko mamie.

– Medal na igrzyskach w Monachium pozwoliłby na uzyskanie renty olimpijskiej.
 Zgadza się, to ważne wyróżnienie dla sportowców godnie reprezentujących Polskę. Cóż począć, los chciał tak, a nie inaczej.

 Może wtedy dałoby się uniknąć nie do końca udanych inwestycji – pralni oraz cocktail-baru?
 Do interesów głowy raczej nie miałem.

 Muszę teraz do czegoś się przyznać.
 Mianowicie?

 Też wychowałem się bez ojca.
 Samo życie. Czyli jest pan w stanie zrozumieć pewne rzeczy.

 Najgorzej było chyba w okresie dorastania…
– Bo wtedy kształtują się charaktery i młody człowiek na każdym kroku potrzebuje męskiego autorytetu. Bez niego ani rusz. Rodziny się jednak nie wybiera.

 Różne pomysły przychodzą młodemu do głowy, szczególnie, gdy czuje się gorszy od rówieśników…
 Ja na szczęście skoncentrowałem się na uprawianiu sportu. Ciężkie to były czasy, grywało się więc od rana do nocy na różnych boiskach. A ojciec przypomniał sobie o mnie dopiero, gdy stałem się znany.

 I namówił do nielegalnego wyjazdu do RFN w 1966 roku.
 Tak, obiecywał pomoc w znalezieniu pierwszoligowego klubu, ale kierował się własnym interesem. Dał mi do podpisania papier, na podstawie którego 10 procent z każdego kontraktu wpływałoby na jego konto. Oczywiście odmówiłem i zerwałem wszelkie kontakty. Za namową znajomego spróbowałem sił w FC Koeln, czołowej drużynie Bundesligi. Prezentowałem się na tyle korzystnie, że działacze chcieli podpisać ze mną kontrakt. Nie mogłem jednak tam grać z powodu dyskwalifikacji, więc z duszą na ramieniu wróciłem do Bytomia. Resztę historii pan zna. Dodam tylko, że takich rzeczy nie robi się dzieciom. Ojciec chciał tylko na mnie zarobić, nic więcej.

Euro co dwa lata? Szokujący pomysł FIFA

Czytaj też

Gianni Infantino (fot. Getty Images)

Euro co dwa lata? Szokujący pomysł FIFA

"Lewy" i Mbappe stanowczo o mundialu co dwa lata. "Niemożliwe dla ciała"
Lewandowski i Mbappe stanowczo o mundialu co dwa lata (fot. TVP)
"Lewy" i Mbappe stanowczo o mundialu co dwa lata. "Niemożliwe dla ciała"

"Fani zapomną zerwanie umowy tylko, gdy..."

Czytaj też

Paulo Sousa (fot. Getty Images)

"Fani zapomną zerwanie umowy tylko, gdy..."

– Często pan do tego wraca?
 Już nie. Co się stało, to się nie odstanie. Ten epizod kosztował mnie jednak bardzo wiele – nie otrzymałem zgody na grę podczas igrzysk w Monachium oraz w mistrzostwach świata w Niemczech. Niesprzyjające to były czasy, naznaczone polityką.

– Tłumacząc absencję w tych niemieckich turniejach użył pan kiedyś sformułowania – kontuzja polityczna.
– Tak było. O braku powołań decydował splot niekorzystnych czynników pozasportowych.

– A przecież patronem stadionu Górnika Zabrze był przez długie lata… Adolf Hitler. To nikomu nie przeszkadzało?
 Jak widać nie. Co zrobić? Podolski także bywa oceniany różnie, bo nie mógł reprezentować dwóch krajów równocześnie.

 W PRL pana długie włosy oraz efektowny styl gry kojarzyły się z pewnym Irlandczykiem...
– Miałem na kim się wzorować. George Best był wtedy jednym z najlepszych graczy w Europie.

– Ba! W 1968 roku nie było lepszego.
 Był to rok Besta i Manchesteru United. Wzorowałem się na nim, podpatrywałem technikę, przede wszystkim drybling. Imponował mi jego styl życia, bowiem też interesowałem się modą.

 To jedyny idol?
– Nie, był jeszcze Garrincha. Kolejna wielka indywidualność, czarodziej. Na tym to wszystko polega, by kiwnąć, ośmieszyć przeciwnika. A że nie było przekazów telewizyjnych i Internetu, to człowiek podpatrywał najlepszych bezpośrednio na boisku. A mecz z Brazylią na Maracanie pamiętam jakby to było dziś.

– A grę na Copacabanie?
– Oczywiście! Przypomniał pan piękną historię, graliśmy z młodymi Brazylijczykami na tej plaży. Czterech na czterech.

– I przegraliście!
– A byliśmy reprezentantami Polski! Miejscowi specjalizowali się w grze boso, prezentowali się świetnie. Cieszę się, że pan o to pyta, bo jest o czym opowiadać.

– To pańskie życie to był gotowy film…
– I taki powstał. Wydaje mi się nawet, że dość udany.

– A czy Gwiazdy wiernie oddają klimat tamtych lat?
– Tak, choć niektóre sceny są przesadzone i nie miały miejsca.

– Już w zapowiedzi filmu pada zdanie: - Byliśmy królami życia!
– Na hulanki nie można było sobie za bardzo pozwolić. Kariera trwa za krótko, trzeba myśleć o latach po zakończeniu kariery. Ale wiedliśmy życie zawodowców, niemalże takie, jak podziwiani przez nas piłkarze z Zachodu.

 Tylko gorzej opłacanych.
 Niestety.

– Barwne życie miał ten George Best…
Tylko do czego go to zaprowadziło? Odszedł zdecydowanie za wcześnie, nie szanował życia. Możemy tylko żałować.

 O nim także powstał film.
– Słyszałem, ale nie miałem dotąd okazji obejrzeć.

 U trenera Kalocsaya było chyba ciężko na treningach?
– Czy ja wiem? Niekoniecznie. Był to bardzo dobry szkoleniowiec, chyba najlepszy, jaki pojawił się u nas w tamtym czasie. Umiał przekazać przedmeczowe założenia, naświetlić taktykę, brał też udział w treningach. No i był w sztabie tamtej legendarnej węgierskiej złotej jedenastki.

– O pańskim czerwonym mustangu krążą do dziś w Zabrzu plotki.
– Przecież nie samą piłką człowiek żyje! Owszem, miałem słabość do samochodów, ale proszę nie zapominać, że musiałem jakoś na to cacko zarobić. Z nieba nic mi nie spadło.

– A czym pan jeździł w Meksyku?
 Tam miałem inne auto, corvettę.

– Jeszcze lepsze!
– Kupiłem ją w Chicago, po czym wyruszyłem w podróż do Meksyku. Zajęło mi to pięć dni, bo po drodze zamknęli mnie za nadmierną prędkość.

– A nie wręczył pan łapówki? Przecież symboliczne 100, albo 200 pesos zwykle załatwiało sprawę.
– Przyjęło się, że 100. W Polsce wystarczało zdjęcie, czasem autograf i można było jechać dalej. A Meksykanie, niby przymykali oko, lecz swoje kasowali. Niektórzy nawet po kilka razy! Wie pan, oni wszyscy byli do siebie podobni, każdy z wąsami i trudno było ich odróżnić…

– Ale miejsce do życia chyba dobre?
 Oczywiście. Wspaniałe czasy – piękna pogoda, życzliwi ludzie, żywiołowo reagujący kibice. Do tego ofensywny styl gry w lidze, 50-60 tysięcy na trybunach. No raj na ziemi!

– I piękne dziewczyny.
 I to jakie!

– Gdyby nie tamten wyjazd, to pewnie założyłby pan rodzinę.
– Planowałem wyjechać na dwa lata, wrócić, wybudować dom i ułożyć sobie życie. Koniec kariery, zawodowy kontrakt - sam pan rozumie. Na moje nieszczęście zarobione w Meksyku pieniądze po dewaluacji stopniały i nie zostało mi zbyt wiele. A u nas ogłoszono stan wojenny, nie było więc do czego wracać. I tak, przez Belgię, trafiłem do Francji, a z dwóch lat emigracji zrobiło się trzynaście.

"Fani zapomną zerwanie umowy tylko, gdy..."

Czytaj też

Paulo Sousa (fot. Getty Images)

"Fani zapomną zerwanie umowy tylko, gdy..."

Jak oni trafiali! Wybierz bramkę 2021 roku [ANKIETA]
Juranović, Benzema, Lewandowski... wybierz bramkę 2021 roku (fot. PAP/Getty)
Jak oni trafiali! Wybierz bramkę 2021 roku [ANKIETA]

Mistrzostwa świata o krok. Polacy trafili na listę marzeń

Czytaj też

Szymon Marciniak może pojechać na drugie mistrzostwa świata (fot. Getty).

Mistrzostwa świata o krok. Polacy trafili na listę marzeń

– Dostaje pan jeszcze listy od wielbicielek? 

 Nie, te czasy już bezpowrotnie minęły.

 A za co Polki kochały Jana Banasia?
– Nie da się ukryć, że niektóre za… samochód. Nigdy nie wiedziałem, czy chodziło im tylko o przejażdżkę mustangiem, czy o coś poważniejszego. Zresztą, nie miałem czasu, by się nad tym zastanawiać, bo trochę tych dziewczyn się przewinęło…

– Przed jednym ze spotkań Górnika trener Kalocsay nie pojawił się na zbiórce przed meczem!
– Rzeczywiście tak było. Tę historię opowiedział pewnie panu Stasiu Oślizło?

 Nie, przypomniał o tym któryś z panów w filmie o drodze do wiedeńskiego finału.
– Świetny był to trener, ale i podrywacz niczego sobie! Nie pojawił się w klubie na zbiórce, więc pojechaliśmy autokarem pod jego dom. Gdy zapukaliśmy do drzwi to Kalocsay postanowił ukryć dziewczynę na balkonie, ale akurat pojawiła się przed naszymi oczami!

– Taka węgierska wersja Romea i Julii?
– Ha, ha, ha! No tak, można i tak powiedzieć!

 A decyzję o zmianie szkoleniowca podjął prezes Wyra?
– Wydaje mi się, że nie.

– A ile było prawdy w pogłoskach o rzekomym konflikcie Eryka Wyry z Włodzimierzem Lubańskim?
– Tak rzeczywiście było. Prezesi zawsze chcieli wygrywać, zapominając, że każdemu może przydarzyć się słabszy dzień. Po przegranej z Dynamem Kijów była nienajlepsza atmosfera i dochodziło do nieporozumień.

 To jeszcze pytanie z gatunku tych najbardziej intrygujących - kto zdobył pierwszą bramkę w meczu Polska-Anglia w 1973? Robert Gadocha, Jan Banaś czy Bobby Moore?
– Na pewno nie Robert. Jeśli się pan dobrze przyjrzy, to po centrze Gadochy piłka zmieniła lot w decydującej fazie. Stałe fragmenty mieliśmy dobrze opracowane, ja zawsze wbiegałem na tzw. krótki słupek, a Włodek na długi.

– Czyli pan albo Bobby Moore.
– Któryś z nas. Najciekawsze jest to, że po pół wieku wciąż się nad tym zastanawiam.

 Czyli pan.
 Niech już tak będzie, mniejsza o szczegóły. Przecież do dziś jest to nasze jedyne zwycięstwo! Gramy z tą Anglią regularnie, ale jakoś nie potrafimy znów wygrać…

 A był pan blisko, gdy McFarland faulował Lubańskiego?
 Tak, znajdowałem się niedaleko. Ale Anglik nie faulował Włodka! Lubański źle stanął, noga mu się wykręciła i stało się nieszczęście.

– Czyli to jednak smutna prawda…
– Włodek doznał urazu bez kontaktu z rywalem. Straszna sprawa, bo ta kontuzja była jak wyrok. Dobrze, że jakoś się z niej wykaraskał, choć o powrocie do grania na światowym poziomie nie było już mowy.

 Miał pan równie poważną kontuzję?
– W tym samym czasie operowano mi łękotkę. Początkowo sprawy szły źle, ale jakoś dało się ją naprawić. Dopiero po latach gry organizm upomniał się o swoje. Kolejne operacje, potem oczywiście żmudne rehabilitacje. I na koniec… mam endoprotezy.

– Da się z nimi żyć?
 Trzeba, nie mam wyjścia. Długo grałem w piłkę, jeszcze w wieku 49 lat biegałem po francuskich boiskach. Endoprotezy są uciążliwe, ale cieszę się, że po trzech operacjach mogę chodzić i to w miarę normalnie. A to, co człowiek przeżył w życiu… Proszę mi wierzyć, tego nie uda się nam opisać.

Mistrzostwa świata o krok. Polacy trafili na listę marzeń

Czytaj też

Szymon Marciniak może pojechać na drugie mistrzostwa świata (fot. Getty).

Mistrzostwa świata o krok. Polacy trafili na listę marzeń

Pechowcy 2021 roku: bramkarze-siatkarze, uraz podczas cieszynki...
Groźny upadek Van der Plaetsena, dwie poprzeczki ze Szwecją, kontuzja Kapustki (fot. 400mm.pl/Getty)
Pechowcy 2021 roku: bramkarze-siatkarze, uraz podczas cieszynki...

Polecane
Najnowsze
Polacy bliżej Serie A. Mogą zmierzyć się w... finale
nowe
Polacy bliżej Serie A. Mogą zmierzyć się w... finale
| Piłka nożna / Włochy 
Patryk Peda wcześniej wyeliminował z walki o Serie A swój... były klub (fot. Getty).
Nie tylko Stoch. Kolejny słynny skoczek kończy karierę
Manuel Fettner (drugi z prawej) zapowiedział zakończenie kariery (fot. Getty).
Nie tylko Stoch. Kolejny słynny skoczek kończy karierę
| Skoki 
Wyliczono szanse Polek na triumf w ME. Te liczby są brutalne
Piłkarki reprezentacji Polski (fot. Getty Images)
Wyliczono szanse Polek na triumf w ME. Te liczby są brutalne
FOTO
Wojciech Papuga
Trener Tottenhamu dotrzymał słowa. Co za seria!
Trener Ange Postecoglou znowu wygrał trofeum w drugim sezonie pracy z danym klubem (fot. Getty).
Trener Tottenhamu dotrzymał słowa. Co za seria!
| Piłka nożna / Liga Europy 
Grzegorz Rasiak miał rację! Przewidział bohatera finału LE
Brennan Johnson okazał się bohaterem finału Ligi Europy. Tak przewidział Grzegorz Rasiak (fot. Getty Images)
Grzegorz Rasiak miał rację! Przewidział bohatera finału LE
| Piłka nożna / Liga Europy 
Wymagający przeciwnik Polaków w Lidze Mistrzów
Hokeiści GKS-u Tychy (fot. PAP)
Wymagający przeciwnik Polaków w Lidze Mistrzów
| Hokej 
Seria klęsk United! To pierwszy taki przypadek od 30 lat!
Manchester United w przyszłym sezonie znów nie zagra w Lidze Mistrzów (fot. Getty Images)
Seria klęsk United! To pierwszy taki przypadek od 30 lat!
FOTO
Wojciech Papuga
Do góry