| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Tomasz Kaczmarek od września prowadzi Lechię. W pierwszych miesiącach pracy 37-letniego trenera chwalono za to, że potrafił przestawić zespół na ofensywną grę. – Styl, w który wierzę, daje największe szanse na sukcesy i rozwój piłkarzy. Nie wycofamy się z tego z powodu jednej czy drugiej porażki i paru głosów wątpliwości – podkreślił w rozmowie z TVPSPORT.PL, w której podsumował swój pierwszy okres w klubie.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Był pan zaskoczony tym, że zespół tak szybko zaczął prezentować styl, którego pan oczekiwał?
Tomasz Kaczmarek: – Bardzo mi zależało na tym, aby mieć dobry start w Lechii. Oczywiście nie wiedziałem jak szybko moja praca przełoży się na styl i wyniki. Miniony okres oceniam dobrze, lecz patrzę na niego wyłącznie jako na początek współpracy. Nie ma też powodów do zadowolenia, bo wciąż jest wiele do poprawy. W niektórych meczach brakowało nam jeszcze stabilizacji formy. Nie zawsze wszystko wyglądało idealnie.
– Nie było obaw przed podjęciem pracy w Lechii?
– Nie podchodzę do życia w taki sposób. Strach może tylko hamować nasz rozwój. Dla mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna, a nie pusta. Takie sytuacje traktuję jak wyzwania – podchodzę do nich z odwagą, pasją i wielką motywacją. W przypadku Lechii dokonałem spokojnej analizy, czułem, że jest to dobre miejsce, aby odnieść sukces.
– Jaki cel postawiły przed panem władze klubu?
– Szefowie chcą, by Lechia zawsze kończyła w pierwszej piątce. Ja nie definiuję moich ambicji tylko miejscem w tabeli, ale również tym jak gramy w piłkę nożną i jak dużo radości jesteśmy w stanie dać ludziom. Uważam, że sukces w piłce nożnej jest czymś więcej niż miejscem w tabeli. Zawsze stawiam przed drużyną większe zadanie. Chcę zbudować zespół, który da radość władzom klubu, jego piłkarzom i kibicom. Chciałbym, by kibice nie mogli doczekać się kolejnego meczu Lechii, bo nasza gra będzie ich emocjonowała.
– Gdyby taki pomysł na grę nie przynosił efektów, byłby pan w stanie od niego odejść?
– Zawsze można coś poprawiać i korygować, ale niepowodzenia nie mogą sprawić, że zrezygnuje się z tego, w co się wierzy. W takich sytuacjach trzeba usiąść i pomyśleć nad tym, co robimy źle. Styl, w który wierzę, daje największe szanse na sukcesy i rozwój piłkarzy. Nie wycofamy się z tego z powodu jednej czy drugiej porażki i paru głosów wątpliwości.
– Obserwował pan Lechię już przed przyjściem do drużyny? Widział pan, co nie funkcjonuje prawidłowo?
– Poczynania Lechii śledziłem, bo była rywalem Pogoni Szczecin, w której pracowałem. Nie patrzyłem na to, co nie działa. Chciałem, by zespół grał kompletnie inaczej, niż wcześniej. Miałem inne przekonanie co do tego, jak powinno to wyglądać. Wiem, że to długi i wymagający proces. Zdarzały się mecze, w których nie zagraliśmy na naszym najwyższym poziomie, a było to efektem tego, że nie wszystkie automatyzmy funkcjonują.
– Zawodnicy chwalą pana za to, że wniósł do zespołu dużo pozytywnej energii. Chwalą za dobrą komunikację. Co to znaczy?
– Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Drużyna składa się z 30 indywidualności. Każdy z piłkarzy ma swoją historię, swoją rodzinę, problemy, jest na innym etapie życia, niż pozostali. Bardzo ważne jest zbudowanie właściwych relacji i poznanie zawodników, by dowiedzieć się, co ich motywuje, co jest dla nich łatwe, a co stanowi kłopot. To inwestycja czasu, która może przynieść wymierne efekty. Mocno w nich wierzę i chcę, by to widzieli. Wtedy znacznie łatwiej jest im uwierzyć w samych siebie. Muszą też wiedzieć, że stanowimy jedność. Kilka wygranych meczów nigdy nie będzie moją zasługą. Tak samo jak nigdy nie odsunę się od zespołu w chwili, gdy doznamy kilku porażek.
– Szkolił się pan w Niemczech. Widzi pan, że pana sposób myślenia o futbolu różni się od tego, który mają trenerzy wychowywani w Polsce?
– Narodowość czy miejsce, w którym się uczyłeś, nie ma tutaj żadnego znaczenia. W Hiszpanii są trenerzy, którzy stawiają na ofensywny futbol, ale są też ci lubiący defensywę. Podobnie jest ze szkoleniowcami w Anglii, Włoszech, Niemczech. Polska niczym się pod tym względem nie różni. Jest wielu trenerów, którzy mają ciekawy, autorski pomysł i starają się go wdrożyć.
– Pracował pan w 3. Bundeslidze. Jaka jest różnica między tymi rozgrywkami, a Ekstraklasą?
– Każda liga jest inna, ale trzeci poziom w Niemczech jest bardzo profesjonalny. Organizacyjnie wygląda to świetnie, jest też wiele zasłużonych klubów. Na mecze przychodzi po kilkanaście tysięcy kibiców. Ekstraklasa pod względem sportowym przewyższa te rozgrywki. Wiele polskich drużyn odnalazłoby się w 2. Bundeslidze.
– W październiku sensacyjnie przegraliście ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki w Pucharze Polski. Co wpłynęło na to, że daliście się zaskoczyć trzecioligowcowi?
– Na pewno nie ma mowy o zlekceważeniu. Puchar Polski był dla nas bardzo ważny, dlatego wystawiliśmy na to spotkanie naprawdę mocny skład. Nie było żadnej taryfy ulgowej. W pewnym momencie meczu straciliśmy jednak głowę i kontrolę nad spotkaniem. To pokazało, że wciąż nie jesteśmy w pełni stabilni. To boli aż do teraz. Wiem, że nie powinno się wydarzyć.
– W końcówce rundy zdarzyła wam się też bolesna porażka z Pogonią Szczecin. Przegrana 1:5 z pana byłym zespołem była chyba nie do końca sprawiedliwa...
– W kluczowych sytuacjach popełniliśmy kilka błędów indywidualnych, które doprowadziły do tak wysokiej porażki. Pogoń była lepsza, ale nie o cztery gole. To spotkanie dało nam jednak wiele cennych wniosków, tydzień później pokonaliśmy Raków Częstochowa. Przed meczem w Szczecinie podjąłem decyzję, że nie cofniemy się i nie zagramy jakoś bardzo defensywnie z racji tego, że zmierzymy się z mocnym rywalem. Postawiliśmy na to, w co wierzymy i zobaczyliśmy, na jakim jesteśmy etapie. Dodatkowo byliśmy poważnie osłabieni. Zabrakło m.in. Ilkaya Durmusa czy Macieja Gajosa. To także wpłynęło na wynik.
– Zimą należy spodziewać się poważnych ruchów transferowych?
– Kadra jest wręcz za szeroka. Jestem zadowolony z zespołu, który mam. Myślę, że będą może jedna lub dwie korekty. Wiele zależy też od możliwości, jakie da nam rynek. Zimą nie będzie jednak żadnej rewolucji.
– Z których wielkich zespołów czerpie pan inspirację w swojej pracy?
– To takie drużyny, które chce się oglądać cały czas. Ostatnio kapitalną piłkę prezentowali Włosi na Euro 2020. Niedawno Liverpool, który wygrał Premier League z olbrzymią przewagą. To zespoły idealnie zbilansowane, które mają wielką energię, utrzymują się przy piłce, ale świetnie zabezpieczają się też przed atakami rywali. Wymieniłbym również Bayern za kadencji Juppa Heynckesa. Niedawno Real Madryt trzy razy z rzędu wygrał Ligę Mistrzów, ale dla mnie ta drużyna najlepiej prezentowała się w sezonie 2011/2012, gdy prowadził ją Jose Mourinho. Wszystkie zespoły, które wymieniłem, grały inaczej, ale łączyło je to, że były kapitalnie zorganizowane w tym, co chciały robić.
– Miał pan okazję współpracować z Bobem Bradleyem. Jak wiele dał panu czas spędzony u boku amerykańskiego trenera?
– Życzę każdemu młodemu szkoleniowcowi, by spotkał na swojej drodze kogoś takiego. Zobaczyłem, jak wymagający jest to zawód, poznałem go z różnych stron. Moje oczekiwania wtedy poszybowały w górę. Wiedziałem, co chcę robić i jak to osiągnąć.
– Przyglądał się pan też z bliska rozwojowi Mohameda Salaha. Ponoć wasz kontakt utrzymywał się dość długo...
– Od początku było widać, że to olbrzymi talent, ale trudno było przewidzieć, że wszystko w jego karierze potoczy się dobrze i osiągnie tak wiele. Ciężko pracujący człowiek, bardzo skoncentrowany na swoim rozwoju. Zanim został graczem Liverpoolu, w paru sytuacjach prosił mnie o pomoc. To jednak całkiem normalne. Podczas pracy buduje się więź, zaufanie. Czasami sam proszę o pomoc ludzi z poprzednich sztabów. Takie spojrzenie z zewnątrz może przynieść bardzo ciekawe uwagi.
– Czytałem, że czuł się pan niesprawiedliwie potraktowany w momencie zwolnienia z Fortuny Koeln...
– W piłce nie ma sprawiedliwości i obiektywnego spojrzenia. Skoro zdecydowałem się na ten zawód, to musiałem mieć świadomość, że pojawią się takie chwile. W pracy mocno wierzę w siebie. W Fortunie poradziłem sobie w kryzysowych sytuacjach. Wiem, że zrobiłem tam wiele dobrego, ale były także błędy. Traktuje to jako cenną lekcję na przyszłość.
– To, że nigdy nie grał pan zawodowo w piłkę było problemem w tym, by przebić się w profesjonalnym futbolu jako trener?
– Nawet o tym nie myślałem. Pokonywałem różne szczeble drabinki zawodowej, w ogóle nie zwracałem na to uwagi. Chciałem pomagać drużynie wygrywać, rozwijać piłkarzy. Wszystko robiłem z wewnętrznej motywacji. Nigdy nie porównywałem się z innymi trenerami i z ich ścieżką zawodową.
– Jest pan zadowolony z tego, co udało się zrobić w karierze dotychczas?
– Nigdy nie patrzyłem na moją pracę jak na karierę. Lubię to, co robię, to moja pasja i cieszę się, że mogę z niej się utrzymać. Nie wybiegam w przyszłość, nie myślę o tym, co będzie za parę lat. Doceniam to, co już udało się osiągnąć i staram się żyć z dnia na dzień. Piłka to dla mnie wielka pasja, mam wielką satysfakcję, gdy widzę, że zawodnicy dzięki pracy ze mną i moim sztabem stają się lepsi.
– Które miejsce na koniec sezonu pana zadowoli?
– To zabrzmi banalnie, ale przecież tak jest – chcę wygrywać każdy kolejny mecz, to moja motywacja. Co takie podejście da na koniec sezonu? Zobaczymy. Nie ma sensu myśleć o tym, co będzie w 34. kolejce. Najważniejsze jest dla mnie to, byśmy nadal szli w tym samym kierunku co teraz i robili postępy.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1028 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (93 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.