Maryna Gąsienica-Daniel zajęła 6. miejsce w slalomie gigancie alpejskiego Pucharu Świata w Kranjskiej Gorze. Polka w drugim przejeździe awansowała o jedenaście pozycji, wyprzedzając takie postaci, jak Mikaelę Shiffrin i Petrę Vlhovą. Zawody wygrała Sary Hector ze Szwecji, która dwukrotnie zanotowała najlepszy czas przejazdu!
Trasa w Kranjskiej Gorze zwykle służy alpejczykom. Panie jeżdżą zaś w Mariborze. Tym razem, podobnie, jak i w ubiegłym roku w niżej położonym miasteczku nie udało się przeprowadzić zawodów. Alpejki czekała więc walka z jednym z najtrudniejszych stoków gigantowych w kalendarzu Pucharu Świata.
W pierwszym przejeździe najlepiej poradziła sobie z nim triumfatorka z Courchevel, Sara Hector, która o 0,08 sekundy wyprzedzała inną zwyciężczynię giganta w Lienz, Tessę Worley. Trzecia była Marta Bassino. Obsada kolejnych miejsc była dość zaskakująca. Świetnie u siebie pojechały Słowenki, które w liczbie trzech zameldowały się w czołowej dziesiątce. Maryna Gąsienica-Daniel zajmowała 17. miejsce ze stratą 1,53 sekundy do Hector, lecz tylko kilku setnych do olimpijskich faworytek, Petry Vlhovej i Mikaeli Shiffrin. Miała też taki sam czas, co wracająca po koronawirusie Lara Gut-Behrami. Drugi przejazd zapowiadał się pasjonująco. Przewidywać można było wiele przetasowań. Te zaczęły się już od początku zmagań.
Rozpoczynająca drugi przejazd Andrea Ellenberger poprzeczkę zawiesiła bardzo wysoko. Kolejne alpejki nie były w stanie jej sprostać. Bardzo groźny upadek zaliczyła Paula Moltzan, która na szczęście była w stanie samodzielnie opuścić stok. Po dłuższej przerwy kolejne narciarki mogły ruszyć, ale żadna nie była w stanie poprawić łącznego rezultatu Ellenberger. Sztuka ta udała się dopiero plasującej się ex aequo z Polką Lary Gut-Behrami, która choć nieco straciła do rodaczki, to zachowała przewagę 0,53 setnych z pierwszego przejazdu. W końcu przyszedł czas na Marynę Gąsienicę-Daniel. Na pierwszym pomiarze Maryna traciła do mistrzyni świata w gigancie 0,22, na późniejszych nabierała coraz wyraźniejszej przewagi, by... tuż przed metą ją stracić. Skończyło się na czterech setnych straty do Szwajcarki. Był to jednak świetny przejazd. A najlepiej świadczył o tym fakt, że z czasem Maryny nie poradziły sobie takie tuzy, jak Petra Vlhova i Mikaela Shiffrin.
Wyobraźmy to sobie kilka lat temu. Polska alpejka wyprzedzająca w zawodach @fisalpine Mikaelę Shiffrin czy Petrę Vlhovą. To nawet nie mogło się wtedy śnić. Teraz jest prawdą. Brawo, Maryna! ����
— Jakub Pobożniak (@JPobozniak) January 8, 2022