Przejdź do pełnej wersji artykułu

Reprezentacja Polski. Piotr Czachowski przestrzega przed włoskim selekcjonerem. "To bez sensu"

/ Paulo Sousa (fot. Getty Images) Paulo Sousa (fot. Getty Images)

Cały czas nie wiadomo, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Wśród kandydatów wymienia się m.in. włoskich trenerów. Czy ten kierunek w obecnej sytuacji biało-czerwonych jest słuszny? – Nie mamy czasu na kolejnego trenera, który nie zna naszej mentalności. To zbyt duże ryzyko – przekonuje Piotr Czachowski, były reprezentant, a obecnie ekspert od włoskiego futbolu w Eleven Sports.

KOŹMIŃSKI ATAKUJE PZPN. "DLA MNIE TO ROBIENIE SZOPKI"

Nie ustają spekulacje dotyczące tego, kto zostanie selekcjonerem kadry. W niedzielę w Warszawie pojawił się Fabio Cannavaro, który spotkał się z Cezarym Kuleszą. Ostatecznie mistrz świata z 2006 roku miał jednak odrzucić propozycję pracy. Media wymieniały też innych Włochów, jak Andrea Pirlo czy Cesare Prandelli. Faworytem wydaje się być nadal Adam Nawałka.

Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Prezes PZPN Cezary Kulesza rozmawiał ostatnio z Fabio Cannavaro, mówi się również o Andrei Pirlo. Czy zatrudnienie kandydata z Włoch ma sens?
Piotr Czachowski: – Dla mnie absolutnie nie. W tej chwili najlepszą opcją będzie Polak. Nie mamy czasu na zatrudnienie kolejnego trenera, który nie zna mentalności, nie do końca zna zawodników i ich możliwości. Kandydatura z Włoch jest nieadekwatna do sytuacji.

– Rozmowy z Cannavaro były dla pana zaskoczeniem?
– Tak i to bardzo dużym. Mocno mnie to zdziwiło, bo nie miał jeszcze szansy, by wykazać się w Europie jako szkoleniowiec. Mimo wielkiego nazwiska, nikt nie dał mu możliwości pracy w Serie A, szlify trenerskie zbierał w Chinach, u boku Marcelo Lippiego, co też jest dość wymowne. Mówi się o Andrei Pirlo, który w Juventusie miał świetną grupę piłkarzy, a i tak nie umiał tego poukładać. Minęło już pół roku, a Pirlo dalej nie wrócił na ławkę trenerską. Przykład Paulo Sousy, do którego mamy wiele zastrzeżeń, pokazuje, że z kolejnym zagranicznym trenerem należy się wstrzymać.

– Myśli pan, że kolejny trener również popełniłby tak dużą liczbę błędów, co Sousa?
– Trudno to przewidzieć, ale ryzyko jest zdecydowanie większe, niż w przypadku szkoleniowca z Polski. Sousa popełniał proste, szkolne błędy. Czasami miałem wrażenie, że niejedno dziecko podjęłoby lepszą decyzję. Ślepo postawił na system, do którego nie byliśmy przystosowani. W pierwszym meczu z Węgrami posadził na ławce Kamila Glika, a już jego ruchy kadrowe z rewanżowego starcia z tym rywalem wołały o pomstę do nieba.

– Jak ocenia pan miniony rok, w czasie którego kadrę prowadził Sousa?
– Nie zrobił w zasadzie nic pozytywnego. Czarował na konferencjach prasowych, opowiadał banialuki. Prezencję miał wyborną, ale nic więcej. Nie było żadnej stabilizacji, przewidywalności. Trafienie ze składem na konkretny mecz graniczyło z cudem. Zarabiał bardzo duże pieniądze, więc należało od niego wymagać. Dobrze, że PZPN nie odpuścił mu w momencie, gdy postanowił odejść. Jestem zdania, że kara jaką poniósł i tak była łagodna. Dostał olbrzymie zaufanie, a na koniec zachował się w ten sposób. Ten rok to był stracony czas. Od początku nie byłem zwolennikiem Sousy.

– Kto według pana jest najlepszym kandydatem na selekcjonera?
– Wydaje mi się, że prezes Kulesza powinien sięgnąć po Adama Nawałkę. Musi być to ktoś, kto zna piłkarzy i będzie umiał do nich trafić. Myślę, że warto byłoby zaproponować obecność w sztabie Łukaszowi Piszczkowi, który również byłby bardzo przydatny. Ciekawą opcją wydaje mi się też Czesław Michniewicz, który jest świetnym taktykiem, który umie przygotować drużynę pod konkretne zadanie, a tego teraz będziemy potrzebowali. Przewagą Nawałki jest jednak to, że ma już wielkie doświadczenie w pracy w roli selekcjonera.

– Co trzeba zmienić w grze reprezentacji?
– Ubiegłoroczne mecze i liczba straconych goli pokazała, że gra trójką obrońców nie jest dobrym pomysłem. Sousa chciał, byśmy prowadzili grę, ale przecież takich pozytywnych momentów przez ten rok było niewiele. W naszym DNA jest kontratak. To dzięki niemu i solidnej defensywie udawało się odnosić sukcesy. Sousa przez rok próbował to zmienić, ale nie udało się. Sądzę, że w Rosji także nie będziemy prowadzić gry. Musimy postawić na to, co dawało efekty przez lata.

– System 4-4-2 wymaga jednak większej liczby zawodników na bokach, a na skrzydłach nie mamy wielkiego pola manewru...
– Jeśli trenerem zostanie Nawałka to myślę, że w kadrze znów pojawi się Grosicki. Trzeba uczulić tych graczy na to, by nie zapominali również o grze w obronie, bo niestety można mieć do tego zastrzeżenia. Są Przemysław Frankowski czy Kamil Jóźwiak.

– W czym upatrywać szans na awans?
– To nowy rok i nowe rozdanie. Pojawi się inny selekcjoner, który wróci do tego, co działało w przeszłości. Sytuacja z Sousą na pewno zmobilizowała zawodników, którzy tym bardziej będą chcieli coś udowodnić. Rosja to bardzo trudny rywal, ale też mają swoje duże problemy. To nie jest już ta drużyna, która awansowała do ćwierćfinału na mistrzostwach świata. Przy odpowiednim planie jesteśmy w stanie ich wyeliminować, a finał baraży rozegramy na PGE Narodowym, gdzie czujemy się fantastycznie. Ten rok musi być lepszy od poprzedniego.

Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także