Jeszcze raz podkreślę, zmieniłem nastawienie. Jeśli ktoś walczy o trenera tak bardzo, jak to robiła polska federacja, to oznacza, że musi być on wyjątkowy. Wierzę, że praca Nikoli w Sir Safety Perugia nadal też taka będzie – mówi w TVPSPORT.PL Gino Sirci, właściciel Sir Safety Perugia, w której pracuje Nikola Grbić. Włoch od początku był przeciwny związaniu trenera z reprezentacją Polski siatkarzy.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Jaka była pana pierwsza reakcja na ogłoszenie Nikoli Grbicia trenerem reprezentacji Polski siatkarzy?
Gino Sirci: – Chciałem pracować z Grbiciem na wyłączność. Zdecydował jednak, że chce zostać selekcjonerem reprezentacji Polski siatkarzy. To nie był mój pierwszy plan, ale to jego wybór i muszę go zaakceptować. Uznałem, że spojrzę na to z drugiej strony. Jako właściciela klubu powinno mnie cieszyć, że Serb jest tak rozchwytywany.
Wierzę Nikoli w to, że będzie skoncentrowany na pracy dla naszego klubu. Obiecał, że skupi się na tym tak bardzo, jakby to był jego jedyny "etat". Ufam mu. Poza tym nie chciałem mu zrobić przykrości, raz po raz wspominając, że nie podoba mi się perspektywa dzielenia czasu na dwie drużyny. Wiedziałem, że bardzo tego chce. Aplikacje do konkursu wysłali też Lorenzo Bernardi czy Andrea Giani. Cieszę się, że mój trener z nimi wygrał. Jestem dumny!
Filmowy wybór Nikoli Grbicia z puentą znaną od początkowych napisów
– Słyszałam, że miał pan bardzo emocjonalną i raczej nieprzyjemną rozmowę z trenerem w niedzielę.
– Nie, nie była nieprzyjemna. Powiedziałem mu, że musimy porozmawiać na temat zawodników. W 75 procentach od ich dyspozycji zależy to, jaki będzie wynik zespołu. Muszą być więc dobrze przygotowani i to jest odpowiedzialność trenerska. Nikola Grbić jest tym samym człowiekiem mając zatrudnienie w Polsce i go nie mając. To ekspert z wielką pasją. Myślę więc, że niezależnie od zmiany okoliczności, nie będzie różnicy w jego pracy.
Jeśli Nikola wygra coś z reprezentacją Polski, będę szczęśliwy. Jestem właścicielem Sir Safety Perugia. Jeżeli który z moich zawodników czy trenerów triumfuje, daje mi to wiele radości, nawet jeśli nie robi tego dla klubu. Tak było w przypadku poprzednich mistrzostw Europy czy igrzysk olimpijskich. Oczywiście, na pierwszym miejscu kibicowałem Włochom, ale na drugim Polakom. Vital Heynen był moim trenerem i był ważny dla waszej siatkówki. Kiedy wygrywał z kadrą, wywoływało to we mnie same dobre odczucia.
Katarzyna Skowrońska o Stefano Lavarinim: liczę na to, że to będzie punkt zwrotny dla reprezentacji Polski siatkarek
– Pana wcześniejsze obawy nie wzięły się jednak znikąd. Vital Heynen został zwolniony, ponieważ oceniał pan, że nie osiągnął wystarczająco dobrych rezultatów. Łącznie funkcji określał pan jako ryzyko. Teraz te obawy zniknęły?
– Tak, miałem watpliwości, bo to dwie prace. Ten sezon dla nas jest bardzo ważny. Zatrudniliśmy Nikolę Grbicia, kiedy był jeszcze związany z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Chcieliśmy, by był na wyłączność. Dwa lata wcześniej pozyskaliśmy Vitala Heynena mimo że był już selekcjonerem polskiej kadry. Zrobiliśmy to dlatego, że kiedy trener wygrywa, każdy chce z nim pracować.
Jeszcze raz podkreślę, zmieniłem nastawienie. Jeśli ktoś walczy o trenera tak bardzo, jak to robiła polska federacja, to oznacza, że musi być on wyjątkowy. Wierzę, że praca Nikoli w Sir Safety Perugia nadal też taka będzie.
– Kto może ewentualnie zastąpić Nikolę w czasie przygotowań do klubowego sezonu?
– Mamy świetnego eksperta w roli drugiego trenera, Antonio Valentiniego, który prowadził kadrę Włochów choćby w czasie Ligi Narodów, pomagając Gianlorenzo Blenginiemu. Pierwszy trener był wtedy na zgrupowaniu.
Myślę, że to wystarczy, szczególnie, że w czasie przygotowań zawodnicy również nie będą w komplecie. Wielu naszych siatkarzy to etatowi gracze kadr narodowych. Rozwiążemy ten problem tak, jak to zrobiliśmy z Vitalem Heynenem. Możemy sobie na to pozwolić, bo Valentini jest świetnym fachowcem, który wykona polecenia Grbicia. Jedyny problem, jaki widziałem, to to, że w czasie przygotowań powinno się być skoncentrowanym na zespole. Wierzę jednak, że Grbić sobie z tym poradzi, ponieważ jest uczciwym człowiekiem.
– Pan zakontraktował Grbicia mimo jego umowy z ZAKSĄ. Teraz Polski Związek Piłki Siatkowej podpisał z nim porozumienie o współpracy mimo pana dezaprobaty. Oko za oko?
– Kiedy Sebastian Świderski został prezesem PZPS, nie pozostało mi nic innego, jak się do siebie uśmiechnąć. We Włoszech nazywamy to dziwnym, astralnym zbiegiem okoliczności. Zważywszy na naszą historię, to było dla mnie zabawne. Choć tego nie przewidziałem, to finalnie nie dziwił mnie ten krok ze strony polskiej federacji. Świderski to w końcu prezes klubu, który wygrał Ligę Mistrzów.
– Skoro był pan tak bardzo przeciwny temu, by Grbić prowadził jakąkolwiek kadrę narodową, to dlaczego nie zawarł pan odpowiedniej adnotacji w jego kontrakcie?
– Miałem nadzieję, że nie zgłosi się do konkursu. Kiedy spisywaliśmy umowę, nie wzięliśmy pod uwagę opcji z przejęciem reprezentacji. Były ważniejsze sprawy – kwota wykupu, to, czy zdecyduje się wrócić do Włoch, budowa drużyny… Nie zastanawiałem się wtedy nad kwestią możliwości łączenia funkcji.
Czytaj również:
Jakub Dolata o kontraktach w sporcie i możliwej umowie Nikoli Grbicia z reprezentacją Polski
Jakub Bednaruk: Nikola Grbić zwraca na siebie uwagę. To konieczne do pracy z polską kadrą
Aleksandra Jagieło o byciu kobietą-prezesem: wiele osób myślało, że nic o tym nie wiem
Następne