Podobno przed sezonem mówił, że marzą mu się jeszcze jedne igrzyska. Ludzie z otoczenia słuchali, ale raczej wątpliwi – przecież w poprzednim cyklu Pucharu Świata wywalczył raptem dwa punkty. Stefan Hula dopiął swego – po raz czwarty w karierze zazna smaku olimpijskiej rywalizacji. Wygrał wyścig o Pekin, choć jeszcze w czwartek wydawało się to mało realne.
Ten obrazek mają przed oczami wszyscy fani skoków narciarskich w Polsce. Pjongczang, skocznia normalna. Stefan Hula, mający za sobą życiowe wyniki w Pucharze Świata, prowadzi po pierwszej serii olimpijskiego konkursu. W drugim skoku znów ląduje daleko. "Może nie starczy na pierwsze miejsce, ale na medal? Musi. Chyba musi. Boże, niech wystarczy!" – myślimy.
Kamera obserwuje twarze czterech polskich skoczków. Czekają, aby fetować sukces "Stefanka". Pierwszy wynik dostrzega Maciej Kot. Widzi, że poczciwy druh z kadry wypada z podium. Życiowa szansa nie kończy się upragnionym medalem. Do dziś wielu wątpi w to, co tamtego wieczora w trakcie skoku Huli wykazały przeliczniki.
Szczyrkowianin po czterech latach wraca na igrzyska. Nie łudźmy się. Szansa taka jak w Korei najpewniej nie wróci. Być może Hula natrafi na duże problemy, aby w ogóle dostać się do konkursowych czwórek. W jego przypadku powątpiewania to jednak norma.
Spójrzmy na jego sezony po ostatnim olimpijskim – stopniowy regres w Pucharze Świata. Wielu podważało słuszność wyjazdu Huli na pierwsze konkursy tego sezonu. Sceptycy znaleźli dowody na własną słuszność – 35-latek po raz pierwszy od wielu lat zaliczył cztery kolejne porażki na etapie kwalifikacji. – To była katastrofa – oceniał na początku stycznia.
Hula nazywa rzeczy po imieniu. – Moje skoki są dobre? Będą jak każdy będzie pięć metrów dalszy – podsumował w niedzielę w Zakopanem. Na Wielkiej Krokwi pokonał młodszych rywali do miejsca w składzie na Pekin. Wygrał z Andrzejem Stękałą i Jakubem Wolnym, choć notowania tej dwójki przed weekendem stały znacznie wyżej. Ale w tym wyścigu fanów Formuły 1 "bolid" "Stefanka" zdawał się najmniej wadliwy.
Stefan Hula (prawie 36 lat) jedzie na igrzyska. Porażka pokolenia: Murańka (rocznik 94), Zniszczoł (94), Stękała (95), Wolny (95). #skokoholicy #skijumpingfamily
— Mateusz Leleń (@LelenMat) January 16, 2022
Polscy skoczkowie z największą liczbą startów na zimowych igrzyskach olimpijskich:
— Adam Bucholz (@Bucholz_Adam) January 16, 2022
5 - Kamil Stoch (2006, '10, '14, '18, '22*)
4 - Stanisław Marusarz (1932, '36, '48, '52)
4 - Adam Małysz (1998, '02, '06, '10)
4 - Stefan Hula (2006, '10, '18, '22*)#skijumpingfamily @Skijumpingpl
Następne