Tylko dziewięć męskich reprezentacji wysyła na igrzyska do Pekinu przynajmniej czterech skoczków narciarskich. To oznacza, że zawody drużynowe mogą mieć żenująco skromną obsadę, a do tego dochodzi ryzyko zakażenia koronawirusem. – Ratunkiem może być wsparcie kombinatorów norweskich, ale są warunki – tłumaczy regulaminowe zawiłości Agnieszka Baczkowska, wieloletnia delegatka FIS. Kto skorzysta? Finowie i Chińczycy.