Zbliżamy się do momentu, w którym poznamy nazwisko nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Jednym z kandydatów jest Andrij Szewczenko, który w ubiegłym tygodniu rozstał się z Genoą. – Ukraina cieszyłaby się, gdyby Szewczenko z Polską wyeliminował Rosję z barażów. Niestety, nie wierzę, żeby taki scenariusz był realny – stwierdziła dziennikarka portalu "Tribuna.com", Iryna Koziupa.
Pomysł z Andrijem Szewczenko w roli trenera reprezentacji Polski pojawia się coraz częściej w mediach. Prezes PZPN, Cezary Kulesza, nadal nie porozumiał się z żadnym kandydatów i mimo wcześniejszych zapewnień, że nazwisko nowego selekcjonera poznamy 19 stycznia, zdecydował się przedłużyć czas oczekiwania.
Głównym faworytem jest Adam Nawałka i nawet team manager kadry, Jakub Kwiatkowski w "Sportowym Wieczorze" mówił, że odbyło się wiele rozmów pomiędzy obydwoma panami. Szef polskiej
federacji nie zamyka się jednak na jednego kandydata i ponoć prowadzi negocjacje także z legendą ukraińskiej piłki.
– Jako dziennikarz bardzo bym chciała, żeby Andrij Szewczenko został selekcjonerem reprezentacji Polski, bo waszą kadrę czeka teraz mecz z Rosją, a dla nas te spotkania są zawsze szczególne. Ukraina cieszyłaby się, gdyby Szewczenko z Polskąwyeliminował Rosję z barażów. Niestety, nie wierzę, żeby taki scenariusz był realny. Po rozstaniu z Genoą zrobiło się głośno wokół niego i myślę, że teraz będzie ze spokojem podchodził do podjęcia kolejnej pracy. Doświadczenia we Włoszech mocno
popsuły jego reputację. Ja do końca nie mogę zrozumieć, dlaczego on w ogóle uwierzył w ten projekt i tak wyjechał – powiedziała nam ukraińska dziennikarka Iryna Koziupa.
Andrij Szewczenko i Jerzy Dudek robiący wynik w tej samej drużynie. Tego potrzebuje świat.
— Marcin Długosz (@DlugoszMarcin) January 20, 2022
– To wydaje się dość logiczne, bo Lucescu może zrezygnować w środku sezonu i on wskoczyłby na jego miejsce. Wiemy, że w Polsce głośno jest o tym, że może przejąć waszą reprezentację, ale u nas mało osób w to wierzy. Sam mówił, że teraz chce odpocząć po nieudanej przygodzie w Genoi – dodała Koziupa.
Barierą, której może nie przeskoczyć PZPN, są zarobki Szewczenki. We Włoszech inkasował około dwóch milionów euro za sezon, jednak wytrwał zaledwie 2 miesiące. Dla porównania Paulo Sousa w swoim kontrakcie w reprezentacji Polski miał zapisane 840 000 euro, więc znacznie mniej niż ewentualny jego następca.
– Czytałam w polskiej prasie, że Szewczenko chce zarabiać trzy miliony euro. Nie uwierzę, że zechce pracować w Polsce za mniej niż Paulo Sousa. On rozstał się z reprezentacją Ukrainy w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. Wielu twierdziło, że poszło o pieniądze, bo prezes federacji chciał mu płacić mniej i faktycznie coś w tym może być. Jeśli miałby objąć waszą kadrę, trzeba będzie wyłożyć spore pieniądze – dodaje nasza rozmówczyni.
Poza byłym trenerem Genoi w gronie kandydatów wymieniało się też innych znanych szkoleniowców jak choćby Fabio Cannavaro czy Slavena Bilicia. Wyzwanie, jakie będzie musiał podjąć przyszły selekcjoner, jest bardzo ciężkie, bo w zasadzie po jednym treningu trzeba podjąć decyzję co do składu na mecz z Rosją. Jeśli chodzi o Szewczenkę, to już raz w popularnej roli "strażaka" się nie odnalazł, bo wyciągnięcie klubu Aleksandra Buksy z dołu tabeli skończyło się fiaskiem.
– My do końca jeszcze nie wiemy, jaki jest trener Szewczenko. On prowadził reprezentację Ukrainy przez dłuższy czas i radził sobie ze zmiennym szczęściem. Osiągnął solidny wynik na Euro, ale nie awansował na mistrzostwa świata. W Genoi z marszu przejął zespół i oczekiwano od niego dobrych wyników. Nie udało mu się tego osiągnąć przez dwa miesiące. Ciężko więc oczekiwać, że jest to typ trenera, który w bardzo krótkim czasie jest w stanie wywrzeć wpływ na drużynę.
Piłkarze mówili, że jest to świetny motywator, ale u nas też inaczej go odbierali. Każdy traktował go jako legendę i inspirowano się nim, z racji tego, że grał dla Ukrainy. W Polsce myślę, że zawodnicy postrzegaliby go nieco inaczej – podsumowuje dziennikarka.