Rywalizacja o posadę w reprezentacji Polski siatkarek na finiszu rozstrzygnęła się między Daniele Santarellim a Stefano Lavarinim. – Za każdym razem, kiedy się spotykaliśmy, temat polskiej kadry trochę nad nami "wisiał". Obaj mieliśmy nadzieję na zatrudnienie – mówi w TVPSPORT.PL ten pierwszy i zdradza kulisy podpisania kontraktu z serbską federacją.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Na ostatniej prostej nie został pan wybrany selekcjonerem Polek, ale za to zatrudniono pana w reprezentacji Serbii. Jak wyglądały więc ostatnie dni?
Daniele Santarelli: – Mówiłem ci ostatnio w wywiadzie, że moim celem jest wystąpienie na igrzyskach olimpijskich z jedną z najlepszych drużyn na świecie. Przez ostatnie trzy miesiące coś się wydarzyło. Toczyliśmy rozmowy z polską federacją i wiedziałem, że mam szansę objąć reprezentację. Mijały dni, ale finalnej odpowiedzi nie było. Na wszelki wypadek nie odrzucałem więc innych opcji.
Miałem inne oferty, jednak nie zdradzę skąd. Miałem też nadzieję, że uda mi się załapać do polskiej kadry, bo bardzo chciałem pracować z federacją, ale kiedy zrozumiałem, że moje szanse znacząco zmalały, uznałem, że będę dalej rozmawiał z innymi reprezentacjami. Co do Serbii, to propozycja pojawiła się w ostatnich dziesięciu dniach. Nie wiem, czy dotychczasowy trener, Zoran Terzić, podpisał już kontrakt z Rosjankami, nie miało to dla mnie znaczenia. To serbska federacja się do mnie zgłosiła. Kilka dni później otrzymałem gotowy kontrakt i go podpisałem.
Nikola Grbić oczami siatkarzy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
To dla mnie wielka szansa. Serbska federacja pokazała mi, że jeśli jest pewna swego wyboru, potrafi wszystko załatwić w dziesięć, dwanaście dni.
– Zgaduję, że wybory w Polsce mocno się panu dłużyły.
– Tak. Nie zmienia to faktu, że szanuję zasady, które obowiązywały podczas konkursu. Trudno jest jednak zachować nadzieję, kiedy wszystko trwa tak długo. Zapewne inaczej byłoby, gdybym był jedyną opcją, na której koncentrowałby się potencjalny pracodawca, a nie jedną z kilku. Polski Związek Piłki Siatkowej zdecydował się postawić na Stefano Lavariniego. Szanuję ten wybór, to świetny trener i osobiście mój kolega.
– Włoch mówił mi, że w czasie konkursu rozmawialiście ze sobą. Po jakimś czasie nawet mieliście stwierdzić, że niezależnie od tego, kto wygra, wybór będzie znakomity i ważne, by już znać decyzję.
– Tak. Federacja wybrała najlepszego dla siebie trenera. Mam nadzieję, że osiągnie z reprezentacją wszystko to, co sobie założył. Pomiędzy mną a nim sytuacja była jednak szczególna. Graliśmy ze sobą mecze. Za każdym razem, kiedy się spotykaliśmy, temat polskiej kadry trochę nad nami "wisiał". Obaj mieliśmy nadzieję na zatrudnienie. Kiedy zapadł werdykt, cieszyłem się jego szczęściem. Mam nadzieję, że praca mu się ułoży.
Wilfredo Leon o Nikoli Grbiciu: jest bardzo otwarty, ale czasami staje się delikatnie surowy
– Drużyny polska i serbska się od siebie różnią. Pierwsza z nich chce osiągnąć sukcesy po okresie ich braku. W Serbii wyniki trzeba robić już na starcie. Poziom trudności wzrósł?
– Serbia wygrała wiele w przeszłości. Część zawodniczek zakończyła karierę reprezentacyjną. Coś w tej drużynie musiało się więc zmienić. Polska kadra jest inna. Ma wiele młodych siatkarek i musi zbudować drużynę gotową na kolejne zmagania w przyszłości.
Te dwie reprezentacja różnią się sukcesami. Polki nic nie wygrywały, Serbki tak. Presja będzie większa u mojego nowego pracodawcy. Nie będzie łatwo kontynuować misji Terzicia. Wygrał wiele trofeów, więc to wyzwanie jest trudne, będę musiał wygrywać tyle samo (śmiech).
Cel Polek? Kwalifikacja na igrzyska olimpijskie i próba wygrania czegoś po drodze. Oczekiwania względem mnie są więc teraz większe niż względem Lavariniego. Dysponuję jednak bardziej gotowymi do gry zawodniczkami, które muszą zacząć wygrywać od razu, nie mogą czekać.
– Czy planuje pan zmienić nieco serbski system oparty na Tijanie Bosković?
– Chciałbym, by coś zmieniło się w serbskiej grze. Oczywiście, kiedy dysponuje się tak znakomitą siatkarką jak Bosković, jedną z najlepszych atakujących na świecie, to musi ona atakować wiele piłek. Zespół ma też dobre środkowe, czy młode przyjmujące jak Katarina Lazović. Ten potencjał trzeba wykorzystać. Jak dla mnie, z taką rozgrywającą jak Maja Ognjenović, można to zrobić.
– Czy planuje pan przekonać Stefanę Veljković do powrotu?
– Tak, na pewno. Chciałbym porozmawiać z kilkoma zawodniczkami, zresztą z częścią już to zrobiłem. Udało mi się nawet przekonać jedną siatkarkę do powrotu.
– Którą?
– Jovanę Stevanović. Chce porozmawiać także z resztą. Te siatkarki są ważnie nie tylko dla Serbii, ale również dla siatkówki ogólnie.
Czytaj również:
Jakub Dolata o kontraktach w sporcie i możliwej umowie Nikoli Grbicia z reprezentacją Polski
Jakub Bednaruk: Nikola Grbić zwraca na siebie uwagę. To konieczne do pracy z polską kadrą
Katarzyna Skowrońska o Stefano Lavarinim: liczę na to, że to będzie punkt zwrotny dla reprezentacji Polski siatkarek
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna