Zbigniew Bródka podczas igrzysk w Pekinie wystartuje nie tylko w mass starcie, ale także na 1500 metrów. Miejsce w konkurencji, która w Soczi (2014) przyniosła mu olimpijskie złoto, dała mu relokacja po wycofaniu się dwójki Niemców.
Po zakończeniu kwalifikacji olimpijskich wszystko wskazywało na to, że na 1500 metrów nie zobaczymy żadnego Polaka. W czterech Pucharach Świata, podczas których rozegrała się walka o bilety do Pekinu, najlepszym z biało-czerwonych był Jakub Piotrowski. Na liście uplasował się tuż za "trzydziestką", zostając tym samym pierwszym rezerwowym.
Z listy startowej skreśleni zostali jednak dwaj Niemcy: Stefan Emele i Moritz Klein. Choć wywalczyli awans, nie wypełnili limitów czasowych narzuconych przez rodzimy związek.
Teoretycznie jedno ze zwolnionych w ten sposób miejsc powinien zająć więc Piotrowski. Okazało się jednak, że... zgodnie z zawiłym regulaminem Polska nie może dobrać kolejnego zawodnika, a jedynie skorzystać z usług jednego z tych, którzy mają już zapewniony wylot do Chin.
Kwalifikacja nie jest imienna, a przyznawana dla kraju. W tej sytuacji pozycję na liście startowej zyskał drugi z naszych rezerwowych – Bródka. Mistrz olimpijski z Soczi (2014) na swoich ostatnich w karierze igrzyskach wystartuje więc na dystansie, któremu zawdzięcza złoto sprzed ośmiu lat. Pojedzie także, jak planowano wcześniej, w mass starcie.