Reprezentacja Polski wciąż czeka na nowego selekcjonera. Faworytem na ten moment zdaje się być Andrij Szewczenko. – Wątpię, by jego wiedza o naszej kadrze była większa, niż któregokolwiek polskiego trenera – powiedział TVPSPORT.PL Piotr Świerczewski, z którym porozmawialiśmy m.in. o wyborze nowego trenera drużyny narodowej i zachowaniu Paulo Sousy, a także o tym, czy sam w obecnej sytuacji pomógłby biało-czerwonym.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Nadal nie poznaliśmy nazwiska nowego selekcjonera. Opinia publiczna niecierpliwi się coraz bardziej...
Piotr Świerczewski: – Wiadomo, że wszyscy chcielibyśmy wiedzieć, kto poprowadzi kadrę w barażowym meczu z Rosją. Sam selekcjoner również miałby komfort, bo już mógłby analizować i przygotowywać plan na mecz. Trzeba też zrozumieć prezesa Cezarego Kuleszę, bo decyzja jest bardzo trudna. Możemy zagrać dwa mecze i nie pojechać na mundial. Co wtedy? Rozstawać się z trenerem czy zostawić go również na kolejne miesiące? Negocjacje się przedłużają, bo prezes nie chce podjąć pochopnej decyzji.
– Według doniesień mediów, to Andrij Szewczenko jest najbliżej podpisania kontraktu. Zagraniczny trener do dobry wybór?
– Czy Szewczenko ma obecnie odpowiednio dużą wiedzę o naszej drużynie? Wątpię. Myślę, że więcej o polskiej piłce wie każdy szkoleniowiec z naszego kraju. Teraz rozsądniejsze byłoby zatrudnienie polskiego trenera. Szewczenko doprowadził Ukrainę do ćwierćfinału Euro, ale potem sparzył się na Genoi. Bez wątpienia był wielkim piłkarzem, ale trudno powiedzieć, czy na pewno jest trenerem wysokiej klasy.
– Kilka dni temu faworytem był Adam Nawałka. Rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski potwierdził nawet, że były selekcjoner rozpoczął wstępną pracę. Nastąpił jednak nieoczekiwany zwrot.
– Właśnie, nie znamy drugiego dna, nie wiemy, co się wydarzyło. Dla mnie Nawałka to najlepsza opcja. Zna ten zespół, wielu piłkarzy było w kadrze za jego pierwszej kadencji. Wszyscy wiemy też, czego się po nim spodziewać. Autokar zawsze będzie jechał do przodu, nigdy nie będzie się cofał. Na ten moment to optymalny wybór, ale Kulesza pewnie zastanawia się, czy będzie on równie dobrą opcją w momencie, gdy w barażach poniesiemy klęskę.
– Najmocniejszą pozycję wśród polskich trenerów obecnie ma ponoć Jan Urban. Jak ocenia pan tę kandydaturę?
– Wcześniej jakoś tego nie rozważałem, ale teraz sądzę, że to bardzo ciekawa możliwość. Z powodzeniem prowadził Legię, ma doświadczenie także z innych klubów. W dodatku był świetnym piłkarzem. W futbolu widział wszystko. To bardzo pozytywna osoba, która mogłaby zarazić drużynę swoim optymizmem.
– Całego zamieszania nie byłoby, gdyby nie zachowanie Paulo Sousy. Co pomyślał pan sobie, gdy dowiedział się, że Sousa opuszcza zespół w takim momencie?
– Nie chcę być kolejnym, który używa jakichś obraźliwych słów pod jego adresem. Przyznam jednak, że... podpisuję się pod wszystkimi ostrymi komentarzami kierowanymi w kierunku Sousy, chociażby przez moich dawnych kolegów z boiska. Pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze. On pokazał, że dla niego liczy się tylko kasa. Nie zostawiłbym drużyny w takim momencie. Zwłaszcza po tym, jak swoimi decyzjami zawalił nam mecz z Węgrami, przez co straciliśmy rozstawienie w barażach. Facet był kompletnie oderwany od rzeczywistości. Chciał nas pouczać i mówił to, co chcieliśmy usłyszeć. Najlepiej pasuje do niego określenie "siwy bajerant". Opowiadał o ofensywnej, widowiskowej grze, ale ja jej nie widziałem. Nie zobaczyłem jej w meczach z Albanią czy Węgrami, a przecież to nie są żadne potęgi. Jako piłkarz grał w wielkich klubach, lecz okazał się słabym trenerem. Przed spotkaniem z Węgrami byłem mocno zaskoczony składem. Tyle mówiono o profesjonalizmie Sousy i jego sztabu, że pomyślałem, że na pewno wiedzą, co robią. Po meczu okazało się, że kompletnie nie wiedzieli.
– Sousa w ciemno stawiał na system z trzema obrońcami. Okazało się, że chyba nie jesteśmy do niego przystosowani albo Portugalczyk źle dobierał ludzi.
– Myślę, że zdecydowanie lepiej czujemy się grając w ustawieniu z czwórką defensorów. Mamy dobrych piłkarzy, ale nie wszyscy są "kozakami" z tego najwyższego poziomu. Do takiej gry trzeba mieć zawodników mocnych chociażby w grze jeden na jednego. Nam tego brakuje. Zresztą, spójrzmy na to, ile goli traciliśmy. Bramki w meczach z nami zdobywała nawet Andora czy San Marino. Od początku nie czułem tej gry i tak samo było w przypadku naszych zawodników.
– Jaki zatem byłby pana plan na mecz z Rosją?
– Nie uważam, by głęboka defensywa i czekanie na kontratak było jedyną drogą do sukcesu. Spróbowałbym pressingu, chociaż oczywiście trzeba to wszystko wyważyć. Nie możemy się "wypompować", bo wtedy Rosjanie mogą to wykorzystać i zapłacimy za brak rozwagi wysoką cenę. Dobrze byłoby, gdyby nowy selekcjoner "odkurzył" Kamila Grosickiego. "Grosik" w końcówce rundy jesiennej w Pogoni Szczecin prezentował się już bardzo dobrze, mógłby narobić sporo zamieszania swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami.
– W czym upatrywać naszych szans w starciu z Rosjanami?
– Oni także mają swoje kłopoty, przecież od pewnego czasu nie są w rewelacyjnej formie. Podobnie jak my o mundial muszą walczyć w barażach. Na pewno wszyscy będą bardzo zmobilizowani. Mam na myśli nie tylko piłkarzy, ale i kibiców. To będzie nasze typowe pospolite ruszenie. Nowy trener będzie miał zmotywowaną drużynę, która będzie chciała pokazać, że Sousa to była pomyłka. Do tego mamy przecież tak genialnego piłkarza jak Robert Lewandowski, którego rywale mogą nam pozazdrościć.
– W sztabie szkoleniowym kadry może pojawić się Łukasz Piszczek, z bramkarzami być może będzie pracował Jerzy Dudek. Czy gdyby pan otrzymał propozycję współpracy z kadrą, to przyjąłby ją?
– Uważam, ze jeśli dojdzie do tych ruchów, to będą to świetne posunięcia. To byli piłkarze z wielkimi osiągnięciami. Łukasz jeszcze niedawno był w drużynie, więc miałby też inną relację z zawodnikami. Co do mnie, to oczywiście, że chciałbym pomóc i gdyby pojawiła się taka szansa, to skorzystałbym z niej.
– Na razie odpoczywa pan od profesjonalnego futbolu. Nie tęskni pan za piłką?
– Czasami komuś doradzam, podpowiadam. Lubię jednak wakacje i spokojne życie, a jestem w takiej sytuacji, że nie muszę za wszelką cenę pchać się do pracy w roli trenera. Nie wiem, czy kiedyś będzie mi dane znaleźć się w sztabie pierwszej reprezentacji, ale bardzo ciekawym doświadczeniem byłaby możliwość trenowania młodych zawodników. Mam sporo doświadczenia, które mógłbym im przekazać.