Pekin. Pierwsza taka skocznia świata. Autor zmartwiony pyta: wykorzystacie po igrzyskach?
The Big Air Shougang (fot. Getty Images)
Michał Chmielewski
Już 4 lutego w Pekinie zapłonie znicz olimpijski. Jedną najbardziej spektakularnych zimowych konkurencji jest big air. "Mamy pierwszą na świecie stałą skocznię do uprawiania tego sportu" – chwalą się Chińczycy. Tymczasem jej główny architekt pyta: czy uda się ją jakoś wykorzystać po igrzyskach?
Pekin, niezależnie od pandemii i ograniczeń, czeka na igrzyska. Zajęty obostrzeniami, kwarantannami i polityką "zero covid" narzuconą przez chiński rząd może nie tak bardzo jak na letnie, ale im bliżej ceremonii otwarcia, tym więcej na ulicach daje się zobaczyć symboli olimpijskich. Choć jak relacjonuje polska misja olimpijska, która już dotarła na miejsce, wciąż jest ich tak dużo jak symboli tego, że nie będą to niestety igrzyska normalne.
Igrzyska Pekin 2022. Oczywiście, że nie skromne, zrównoważone i racjonalne. Ale kto Chinom zabroni
Chiny, które jako pierwsze w dziejach MKOl będą gościły w jednym mieście i letnie, i zimowe igrzyska, drugi raz miały sobie za nic ideę Agenda 2020. Ta mówi od lat o konieczności projektowania imprezy w sposób zrównoważony i ekonomiczny, a jednocześnie zgodny ze środowiskiem. Jak jest w istocie? Tam nadal wyznaje się zasadę: koszty nie mają znaczenia, gdy trzeba się pokazać. Międzynarodowa opinia publiczna już dawno podnosiła alarm, że w górskich obiektach próżno szukać nadmiaru naturalnego śniegu. Ten produkują setki armatek, ale żeby było to możliwe, wodę do nich pompuje się specjalnie wybudowanym systemem rur z absurdalnie oddalonych zakątków kraju. Głównie, dlatego bo w Yanqing i Zhangjiakou na co dzień mieszkańcy i tak mają poważne problemy z jej dostawami.
To jednak nie przeszkodziło organizatorom naśnieżyć więcej niż potrzebowali. Dla przykładu, teren wokół skoczni narciarskich w Zhangjiakou został pokryty sztucznym śniegiem wokół areny, najprawdopodobniej tylko ze względu na chęć pokazania światu "zimowego" obrazka i stworzenia iluzji śnieżnej krainy. Na kamerach internetowych widać tymczasem wyraźnie, że naturalnego opadu brak. I że te igrzyska, przynajmniej w części miejsc (w Pekinie bez wątpienia) mogą z prawdziwą zimą nie mieć niczego wspólnego.
Może się mylę, ale czy Chińczycy wyprodukowali tony dodatkowego sztucznego śniegu tylko po to, żeby wysypać go na skałki i w obrazku TV przykryć fakt, że w regionie nie spadło nic naturalnego z nieba? ? #skijumpingfamily#Pekin2022pic.twitter.com/HcI2jHZXll
Wyłącznie propagandą są również słowa o budowie igrzysk na fundamencie tego, co w Pekinie zostało po 2008 roku. Na 13 obiektów tylko pięć pamięta letnie zawody, a jeden z nich to po prostu stadion Ptasie Gniazdo – goszczący jedynie ceremonie otwarcia i zamknięcia. Fakt faktem, ośrodki narciarskie, tor bobslejowy czy skocznie narciarskie to trochę inny temat, ale w gronie nowości jest jeden obiekt, którego powstanie jawi się wyłącznie jako mania wielkości – The Big Air Shougang.
Miejska skocznia do big air ma być symbolem. Chińczycy mówią: igrzysk. A świat: przepychu
– To pierwsza na świecie skocznia do big air o stałej konstrukcji na świecie – chwali się projektem architekt Li Zhang, ten sam człowiek, który odpowiada również za obiekty, na których lada dzień zobaczymy Kamila Stocha i spółkę.
Co zdumiewające, Zhang pomimo wkładu w te igrzyska nie będzie miał wstępu na zawody. Obejrzy je w telewizji. Zresztą, imponującej konstrukcji ustawionej w centrum miasta też nie miał okazji oglądać zbyt często w użyciu. Bo dotąd odbyły się tam raptem jedne zawody. Oczywiście na sztucznym śniegu, bo w Pekinie na co dzień próżno go szukać. I to się nie zmieni. Kupa efektownie powyginanego metalu ma być symbolem tych igrzysk, tymczasem wobec natury może okazać się bezużyteczna w dłuższej perspektywie. Zwykle zawody big air odbywają się na naturalnych hopach, po prostu zlokalizowanych na stokach, gdzie i tak zimą panuje mróz. Po wszystkim arena znika wraz z odwilżą. Tu zostanie jako pomnik po przepychu, od którego – przynajmniej w oficjalnych komunikatach – na pokaz odżegnuje się MKOl.
– To najpiękniejsza rzecz, jaką zaprojektowałem. Mam nadzieję, że brak doświadczenia "w użyciu" nie będzie przeszkodą i obejrzymy tam świetne widowisko – cytuje Zhanga serwis informacji olimpijskiej. Ale jednocześnie i po nim czuć wątpliwości. – Big air to sport młodych, z miejską duszą. Ten w Pekinie będzie miał test w postaci igrzysk. Ale później rzeczywiście jeszcze większy. Bo czy po zawodach miasto będzie umiało z niego na co dzień korzystać? – pyta architekt. Niestety, jakkolwiek ładnie brzmią te słowa, to chyba i tak było pytanie retoryczne.
Znicz w Pekinie zapłonie 4 lutego. Transmisje w Telewizji Polskiej.
Mistrzyni Polski jedzie na IO. "To warte wszystkich wyrzeczeń"
Mistrzyni Polski jedzie na IO. "To warte wszystkich wyrzeczeń"