{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
PKO Ekstraklasa. Radosław Mozyrko (dyrektor sportowy Warty Poznań): liczę na to, że po kilku wzmocnieniach będziemy lepsi
Przemysław Chlebicki /
Warta Poznań ma za sobą obóz przygotowawczy w Turcji. W zimowym oknie transferowym zespół już się wzmocnił, jednak wymaga kolejnych ruchów, jeśli ma się liczyć w walce o utrzymanie. – Będzie nam trudno – zapewne czeka nas walka o utrzymanie się do samego końca. Dla składu, który teraz mamy, pozostanie w Ekstraklasie może okazać się celem możliwym do osiągnięcia – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL dyrektor sportowy Radosław Mozyrko.
Transferowa karuzela się rozkręca. Sprawdź zmiany w PKO Ekstraklasie
Czytaj też:

PKO Ekstraklasa, Legia Warszawa – Radomiak. Transmisja meczu sparingowego w sobotę w TVPSPORT.PL
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Czy jest pan zadowolony z zimowego okna transferowego?
Radosław Mozyrko, dyrektor sportowy Warty Poznań: – Transfery ocenimy dopiero po zakończeniu okna. Patrząc na nowych piłkarzy, to jest duża szansa, będą lepsi od tych, których zastępują. Liczę jednak na to, że trafi do nas jeszcze dwóch-trzech zawodników.
– W grudniu klub ogłosił listę transferową. Na razie jednak tylko Bartłomiej Burman został wypożyczony – reszta wciąż widnieje w składzie Warty. Mam na myśli przede wszystkim Mario Rodrigueza i Milana Corryna – czy klub otrzymał oferty za tych zawodników?
– Cały czas prowadzimy rozmowy. Mam nadzieję, że wkrótce coś się wydarzy i do końca okna dopniemy szczegóły. Ale na razie nie mogę zdradzić klubów, które się nimi interesują.
– Które pozycje w Warcie wymagają wzmocnień?
– Bardzo nam zależy na pozyskaniu napastnika oraz "ósemki".
– Czyli nie można się spodziewać transferów obrońców ani wahadłowych?
– Jak to się mówi – nigdy nie mów "nigdy". Jeśli kilka spraw ułoży się pozytywnie, będziemy rozważać wzmocnienia na tych pozycjach, ale obecnie nie są one dla nas kluczowe.
– Nie będzie następcy Aleksa Ławniczaka?
– Jeszcze w trakcie rundy jesiennej sprowadziliśmy Dawida Szymonowicza. Myśleliśmy już wtedy o możliwym odejściu Aleksa. Może, gdy trafi się okazja, pozyskamy nowego obrońcę, ale musimy pamiętać o naszych ograniczeniach finansowych.
– Podczas zimowej przerwy testowaliście kilku zawodników. Wśród nich był Anas Ouahim, który ma doświadczenie w Bundeslidze. Dlaczego nie został w Warcie?
– W sparingu zaprezentował się przyzwoicie, aczkolwiek przyjechał do nas po chorobie i nie wiedzieliśmy, jak długo będzie dochodził do zdrowia. Brakowało mu wytrzymałości fizycznej. Poza tym miałem wątpliwości co do tego, czy okaże się wzmocnieniem, czy będzie tylko uzupełnieniem. A na tej pozycji szukamy zawodnika, który nas wzmocni.
Czytaj też:

PKO Ekstraklasa. Niilo Maenpaa pomoże Warcie Poznań w utrzymaniu? "Czasami gra nieostrożnie"
– Na początku pracy w klubie zapowiedział pan, że obcokrajowiec w Warcie musi się wyróżniać na tle polskich zawodników.
– Wciąż mam taki plan, ale czy uda się go zrealizować – dowiemy się z końcem okna.
– Limit pięciu obcokrajowców w składzie pozostanie niezmieniony? W tej chwili jest ich sześciu.
– Szczerze mówiąc, nie uwzględniam wystawionych na listę transferową Mario i Milana. Nie pojechali z nami na obóz i spodziewam się, że niebawem zakończymy z nimi współpracę. Teraz mamy Roberta Ivanova, Adama Zrelaka, Jaysona Pappeau i Niilo Maenpaa. Nie wykluczam jednak, że wciąż będzie sześciu obcokrajowców – przegraliśmy walkę o dwóch polskich zawodników. A jak nie można ściągnąć Polaków – trzeba szukać wzmocnień za granicą. Albo rozglądać się za zawodnikami, których będziemy mogli wypożyczyć, ale klub macierzysty będzie mógł wypłacać im większość pensji.
– Jak wygląda proces transferów w Warcie i jaką rolę w nich ma trener Dawid Szulczek?
– Jeszcze gdy trenerem był Piotr Tworek, usiedliśmy z nim oraz szefem skautingu i rozmawialiśmy o tym, na jakich pozycjach potrzebujemy zawodników pod względem umiejętności, określając ich półprofile. Następnie wspólnie ustaliliśmy to, jakich zawodników, na jakie pozycje będziemy szukać w zimowym okienku. Dział skautingu zweryfikował kilkunastu piłkarzy, ja ich wyselekcjonowałem, a na końcu – nazwiska trafiały do trenera. Po zmianie trenera to się nie zmieniło.
– Na początku pracy w klubie zapowiadał pan rozwój działu skautingu. Czy udało się to zrealizować?
– Szef skautingu Jakub Czyżycki prowadził nabór skautów. Przez miesiąc było ich u nas pięciu na płatnym stażu. Ostatecznie wyselekcjonowano dwóch, którzy zostali z nami dłużej. Teraz w klubie mamy pięciu skautów i jest to nasza liczba docelowa.
– Skauci bardziej koncentrują się na obserwacji niższych lig czy zagranicznych rozgrywek?
– Dział skautingu wciąż się dociera, dlatego jest jeszcze za wcześnie, by o tym opowiadać. Ale myślę, że w marcu będziemy mogli wyciągnąć pierwsze wnioski z pracy działu i określić konkretny kierunek.
– Niedawno o Warcie było głośno ze względu na poszukiwanie asystenta trenera Szulczka za pośrednictwem mediów społecznościowych – ten pomysł spotkał się z krytyką. To był pana pomysł?
– Tak, ale w ten sam sposób wcześniej poszukiwaliśmy skautów oraz trenera-analityka. Mnie to zawsze dziwi – wszyscy mówią, że polska piłka musi gonić Zachód i chcemy być tak samo dobrzy, jak Anglicy albo Niemcy... A gdy robimy to samo, co oni, to już się nie podoba. Gdy zagraniczne kluby szukają trenerów w internecie, u nas się pisze, że to świetny pomysł. A jeśli to samo robimy w Polsce – mówią, że to "amatorka". Wolę jednak wdrażać "amatorskie" pomysły z zagranicy niż z jakichś trudnych do wyjaśnienia powodów ograniczać sobie pole manewru.
Poza tym, nie był to jedyny sposób szukania asystentów. Prowadziliśmy poszukiwania dwutorowo. Ogłoszenie w mediach społecznościowych miało dotrzeć do trenerów, których nie byliśmy w stanie zweryfikować. A także zachęcić asystentów z pierwszej i drugiej ligi do tego, żeby sami do nas zadzwonili i wyrazili zainteresowanie.
– Wracając do sportowych aspektów – czy może pan zagwarantować, że Warta uporała się z problemami, które ją nękały w rundzie jesiennej?
– W ostatnich sześciu meczach rundy zdobyliśmy tyle samo punktów, co w poprzednich trzynastu. Dlatego liczę na to, że po kilku wzmocnieniach będziemy lepsi. Będzie trudno – zapewne czeka nas walka o utrzymanie się do samego końca. Dla składu, który teraz mamy, pozostanie w Ekstraklasie może okazać się celem możliwym do osiągnięcia.
Gdy przychodziłem do klubu, mówiłem że Warta ma wąską kadrę i dopóki wszyscy podstawowi zawodnicy są zdrowi, mamy potencjał, by pozostać w najwyższej lidze. Teraz chcemy zwiększyć konkurencję w składzie, na kilku pozycjach.
– Czy jako dyrektor sportowy jest pan przygotowany na ewentualny spadek Warty?
– W klubie są analizowane dwa scenariusze. Podejmujemy takie ruchy transferowe, żeby nie obciążać budżetu – czy to w Ekstraklasie, czy w Pierwszej Lidze. Z częścią zawodników będziemy dłużej współpracować, także wtedy, gdyby nie udało nam się utrzymać. Jestem także przekonany o tym, że bez względu na wszystko, nasza wizja rozwoju klubu się nie zmieni.