PŚ w Willingen: Polacy znów poniżej oczekiwań. Upadek Stefana Huli

Kolejna zmiana lidera Pucharu Świata. Kiedy kolejne zawody?

Czytaj też

Kolejna zmiana lidera Pucharu Świata. Kiedy kolejne zawody?

Podobnie jak w sobotę o wynikach w dużej mierze decydowały zmienne, loteryjne warunki atmosferyczne. Zresztą, od początku dnia pogoda nie była łaskawa dla zawodników. Prolog, który zaplanowano na godzinę 13:30, ostatecznie odwołano – priorytetem było rozegranie samych zawodów.

Te zaczęły się zgodnie z planem, choć trudno było mówić o do końca sprawiedliwych i równych warunkach dla wszystkich skoczków. Z nimi nie poradził sobie choćby Stefan Hula. Najbardziej doświadczony w polskiej kadrze zawodnik już w locie miał problemy z utrzymaniem prawidłowej sylwetki, a kiedy lądował na 125 m, zaliczył upadek. O drugiej serii dla 35-latka nie mogło być więc mowy (44. lokata). Na szczęście Hula opuścił zeskok o własnych siłach i wydaje się, że z jego zdrowiem wszystko jest w porządku.

Słabo zaprezentowali się inni biało-czerwoni. Paweł Wąsek uzyskał zaledwie 109,5 m, co dało mu dopiero 43. miejsce. Pół metra dalej skoczył Piotr Żyła (41. pozycja), zaś próbę na odległość 115 m zanotował Kamil Stoch, dla którego był to 450. występ w ramach Pucharu Świata. Trzykrotnego mistrza olimpijskiego również zabrakło w finałowej rundzie (34. lokata). W niej znalazł się natomiast Dawid Kubacki. Nowotarżanin wylądował na 136 m, zajmując dziesiątą lokatę na półmetku rywalizacji.

Po pierwszej turze zmagań stawce przewodził Cene Prevc. Słoweniec skoczył 148 m i o trzy punkty wyprzedzał drugiego Daikiego Ito (144,5 m). Na kolejnych pozycjach plasowali się Markus Eisenbichler (144 m), Yukiya Sato (144 m) oraz Karl Geiger (139,5 m). Dwunasty był lider całego cyklu – Ryoyu Kobayashi (128 m).

Japończyk zaatakował w drugiej serii, gdy uzyskał aż 152 m i otarł się o rekord skoczni należący do Klemensa Murański (153 m). 25-latek przesunął się ostatecznie na czwarte miejsce. Z czołowej "dziesiątki" wypadł Kubacki. Reprezentant Polski tym razem zaliczył 125 m, w efekcie czego zakończył konkurs na 14. pozycji.

Niedzielne zawody wygrał Marius Lindvik, mimo że po pierwszej rundzie plasował się dopiero na szóstej lokacie. Norweg w swojej finałowej próbie wylądował na 144,5 m i po raz trzeci w obecnym sezonie, a szósty w karierze mógł cieszyć się z pucharowego zwycięstwa.

Drugie miejsce zajął Geiger (140 m), który do Lindvika stracił 5,1 punktu. Podium uzupełnił lider na półmetku zmagań – Cene Prevc (133,5 m). Dla Słoweńca to życiowy wynik. Nigdy wcześniej nie znalazł się bowiem w najlepszej "trójcie" konkursu zaliczanego do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Nowym liderem całego cyklu został Geiger. Niemiec nad drugim Ryoyu Kobayashim ma trzy "oczka" zapasu. Trzecie miejsce zajmuje obrońca Kryształowej Kuli, a piąty w niedzielnych zawodach – Norweg Halvor Egner Granerud. Najwyżej z Polaków, na 20. pozycji, sklasyfikowany jest niezmiennie Stoch.

Teraz przed skoczkami najważniejsza impreza sezonu – zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie. W najbliższą sobotę (5 lutego) odbędą się treningi oraz kwalifikacje do niedzielnego konkursu na obiekcie normalnym. Przypomnijmy, że biało-czerwoni do stolicy Chin udadzą się w składzie: Hula, Kubacki, Stoch, Wąsek oraz Żyła.

Kolejna zmiana lidera Pucharu Świata. Kiedy kolejne zawody?

Czytaj też

Kolejna zmiana lidera Pucharu Świata. Kiedy kolejne zawody?