Ostatni dzień stycznia przeszedł do historii polskiego sportu za sprawą Franciszka Gronia-Gąsienicy. W 1956 roku, podczas igrzysk w Cortinie d'Ampezzo, polski kombinator sprawił ogromną niespodziankę. W to, że zdobędzie medal nie wierzył prawie nikt. Do tego stopnia, że polski korespondent nie przeliczył punktów, a sam zawodnik o sukcesie dowiedział się dwie godziny po przekroczeniu mety.