{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Pekin 2022. Rafał Kot: Stefan Horngacher zachował się niesportowo przed igrzyskami olimpijskimi
Filip Kołodziejski /
Mika Jukkara to nie jest odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu. Wychodzi na to, że to osoba, która w ogóle się nie zna na swoich obowiązkach. Umie z kartki przeczytać przepisy, potem ma problem, by je zastosować. Nie jest konsekwentny. Wprowadza duże zamieszanie. Brak stanowczości. Brak jaj. Nie potrafi się postawić największym – przekazał Rafał Kot, były fizjoterapeuta kadry, w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Geiger, Ryoyu, a może...? Kto faworytem, a kto czarnym koniem?
Czytaj też:

Bredesen wygrał igrzyska, a potem ruszył w trasę. Skoki na Spitsbergenie i w innych dziwnych miejscach
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Wkradają się nerwy przed pierwszym konkursem skoczków?
Rafał Kot, były fizjoterapeuta kadry: – Tylko spokój olimpijski może nas uratować.
– Zamieszanie ze sprzętem mogło wybić Polaków z rytmu?
– To wszystko element gry psychologicznej. Zawsze przed igrzyskami były przepychanki. Trzeba było czymś zaskoczyć rywali. Pamiętam szaleństwo z Vancouver, gdy Alexander Pointner zareagował na skrzywione bolce w wiązaniach Simona Ammanna. Kadry chcą wyciągnąć coś, co jest przygotowane już dawno przed najważniejszą imprezą. My te buty też chowaliśmy w szafie. Mimo wszystko, każdy z dobrych zawodników będzie powtarzał, że jak jest forma, to można skakać w każdym obuwiu. Jeśli ktoś nie jest w dobrej dyspozycji to nawet najlepsze nowinki nic nie dadzą.
– Można się było spodziewać szpilek ze strony niemieckiego trenera?
– W tym momencie strasznie demonizujemy Stefana Horngachera. Opinia publiczna nie może mu wybaczyć odejścia do kadry Niemców. Jeśli spojrzymy na sprawę na chłodno, to my jako pierwsi poruszyliśmy w mediach sprawę kombinezonu Markusa Eisenbichlera. Internet, prasa i telewizja huczały. Zaczęliśmy tę "wojenkę". Nie ma co w kółko powtarzać, że tylko Horngacher namieszał. Głos w tej sprawie zabierali również Norwegowie i Słoweńcy.
– Mamy wybielić Horngachera?
– Pod żadnym względem go nie bronię. Takie zagrywki są poniżej pasa. Śmieszne, że tuż przed igrzyskami dochodzi do takich sytuacji. To nie jest fair. To nie jest sportowa walka. Gdy sprzętem zajmował się Sepp Gratzer wszystko było poukładane, zapięte na ostatni guzik. Każde ekipa dostawała odpowiedź, co jest źle, co nie pasuje.
– Teraz jest inaczej?
– Mika Jukkara to nie jest odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu. Wychodzi na to, że to osoba, która w ogóle się nie zna na swoich obowiązkach. Umie z kartki przeczytać przepisy, potem ma problem, by je zastosować. Nie jest konsekwentny. Wprowadza duże zamieszanie. Brak stanowczości. Brak jaj. Nie potrafi się postawić największym.
– Wina leży po stronie Sandro Pertille?
– Niefortunny wybór z jego strony. U Jukkary kilka razy był Adam Małysz, by porozmawiać. I co? Wychodziła niekompetencja Fina. Ogólnie to musieliśmy znaleźć temat zastępczy, bo już każdy ma dość zamieszania z koronawirusem. Wojna psychologiczna trwa.
– Odetchnął pan z ulgą, gdy na skocznię wrócił Kamil Stoch?
– Tak. Paradoksalnie złe rzeczy działają na plus w naszej kadrze. Mamy najstarszą kadrę w całym Pucharze Świata. To bardzo doświadczeni zawodnicy. Przerwa im pomogła. Odświeżyli organizmy. W Willingen nawiązali do najlepszych czasów. Można zatem postawić tezę, że Polacy byli przetrenowani. Tak twierdził między innymi profesor Jerzy Zołądź. Niestety, w drugi dzień zawodów już tak świetnie nie było. Problem jest głębszy. Nie można zgonić wszystkiego na warunki atmosferyczne. Ostatnie zmagania nie dały nam odpowiedzi, po co biało-czerwoni lecą do Chin.
– Czego spodziewać się po rywalizacji w Azji?
– Skocznia jest bardzo wietrzna. Wiatry mogą mieć wpływ na wyniki. Być może to nam pomoże. Druga kwestia to zamieszanie z wirusem. W każdym momencie liderzy mogą odpaść. W sprzyjających warunkach i przy absencji najlepszych Polacy mogą powalczyć o czołowe lokaty. Będzie bardzo, bardzo trudno o medal. Nic na to nie wskazuje.
– To ostatnie igrzyska, gdzie możemy być spokojni o skład Polaków?
– Od zawsze powtarzam, że na igrzyska, mistrzostwa świata i na Puchar Świata powinni jeździć najlepsi. Pesel nie powinien mieć znaczenia. Jak liderzy nie skończą kariery i nadal będą w bardzo dobrej formie, to niech skaczą nawet za 3-4 lata. Takim zawodnikom należy się pierwszeństwo. Młodzież musi mieć wzorce. Wymianę pokoleń należy przechodzić ewolucyjnie, nie rewolucyjnie.