{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
{{#point_of_origin}} Źródło: {{point_of_origin}}
{{/point_of_origin}}
Czytaj więcej
Przejdź do pełnej wersji artykułu

Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław (fot. PAP)
Dla Lechii Gdańsk i Śląska Wrocław końcówka poprzedniego roku nie była zbyt udana, ale zima wyglądała już inaczej. Śląsk stracił dwa ważne ogniwa – Mateusza Praszelika, a w ostatnich dniach Erika Exposito i w Gdańsku było to widać bardzo wyraźnie. W pierwszym meczu rundy wiosennej Śląsk zawiódł. Drużyna Jacka Magiery przebudziła się dopiero w końcówce, ale było już za późno, by doprowadzić do wyrównania.
Lechia prowadziła już wówczas 2:0, a oba gole zdobyła po rzutach rożnych. Ta pierwsza sytuacja wyglądała na wypracowaną. Dośrodkowanie na krótki słupek, tam przedłużenie, a następnie Jakub Kałuziński ze skutecznym wykończeniem. Za drugim razem swoje zrobili obrońcy Śląska, którzy pozwolili piłce przelecieć na niskim pułapie przez całe pole karne. W końcu piłka spadła na nogę Michałowi Nalepie, a ten (nieco zaskoczony) z bliska skierował ją do siatki.
Do tej pory Śląsk z przodu praktycznie nie istniał. Wrocławianie finalizują transfer Exposito, więc w ataku zagrał wracający ze Stali Mielec Fabian Piasecki. I oto niespodzianka. W zespole z Mielca odnajdywał się dużo lepiej. W sobotnim spotkaniu był w zasadzie niewidoczny.
Całe spotkanie w barwach wrocławian rozegrał Dennis Jastrzembski, który w tym sezonie zanotował również osiem występów w Bundeslidze. Początkowo wyglądał na nieco wystraszonego, jakby zdziwił go poziom agresji w PKO Ekstraklasie. Z czasem się jednak rozkręcił i wszystko, co ugrał Śląsk z przodu, było jego zasługą. Błysnął szybkością, sprytem i dokładnością. Szkoda tylko, że koledzy nie nadążali.
W 71. minucie dokładnie dograł do Cayetano Quintany, a ten ładnie się złożył, ale trafił w słupek. Kilka minut później Jastrzembski porwał piłkę po błędzie Marco Terazzino. Pognał z piłką przez pół boiska, nie dał się dogonić Mario Malocy, ale gdy dobiegł już do Jana Kuciaka – przegrał ten pojedynek.
Lechia wygrywa i goni czołówkę. A Śląsk ma kłopot. W ofensywie brakuje atutów, a czwarta przegrana z rzędu oznacza, że do strefy spadkowej coraz bliżej.
PKO Ekstraklasa. Bezzębny Śląsk w Gdańsku. Lechia ograła wrocławian

Zima nie odmieniła drużyny Śląska Wrocław. Ekipa Jacka Magiery przegrywa czwarty mecz z rzędu. Lechia górą po dwóch golach zdobytych po rzutach rożnych.
UDANY START POGONI. WAŻNY GOL GROSICKIEGO
Dwa rogi, dwa gole
Dla Lechii Gdańsk i Śląska Wrocław końcówka poprzedniego roku nie była zbyt udana, ale zima wyglądała już inaczej. Śląsk stracił dwa ważne ogniwa – Mateusza Praszelika, a w ostatnich dniach Erika Exposito i w Gdańsku było to widać bardzo wyraźnie. W pierwszym meczu rundy wiosennej Śląsk zawiódł. Drużyna Jacka Magiery przebudziła się dopiero w końcówce, ale było już za późno, by doprowadzić do wyrównania.
Lechia prowadziła już wówczas 2:0, a oba gole zdobyła po rzutach rożnych. Ta pierwsza sytuacja wyglądała na wypracowaną. Dośrodkowanie na krótki słupek, tam przedłużenie, a następnie Jakub Kałuziński ze skutecznym wykończeniem. Za drugim razem swoje zrobili obrońcy Śląska, którzy pozwolili piłce przelecieć na niskim pułapie przez całe pole karne. W końcu piłka spadła na nogę Michałowi Nalepie, a ten (nieco zaskoczony) z bliska skierował ją do siatki.
Do tej pory Śląsk z przodu praktycznie nie istniał. Wrocławianie finalizują transfer Exposito, więc w ataku zagrał wracający ze Stali Mielec Fabian Piasecki. I oto niespodzianka. W zespole z Mielca odnajdywał się dużo lepiej. W sobotnim spotkaniu był w zasadzie niewidoczny.
Śląsk ma kłopot
Całe spotkanie w barwach wrocławian rozegrał Dennis Jastrzembski, który w tym sezonie zanotował również osiem występów w Bundeslidze. Początkowo wyglądał na nieco wystraszonego, jakby zdziwił go poziom agresji w PKO Ekstraklasie. Z czasem się jednak rozkręcił i wszystko, co ugrał Śląsk z przodu, było jego zasługą. Błysnął szybkością, sprytem i dokładnością. Szkoda tylko, że koledzy nie nadążali.
W 71. minucie dokładnie dograł do Cayetano Quintany, a ten ładnie się złożył, ale trafił w słupek. Kilka minut później Jastrzembski porwał piłkę po błędzie Marco Terazzino. Pognał z piłką przez pół boiska, nie dał się dogonić Mario Malocy, ale gdy dobiegł już do Jana Kuciaka – przegrał ten pojedynek.
Lechia wygrywa i goni czołówkę. A Śląsk ma kłopot. W ofensywie brakuje atutów, a czwarta przegrana z rzędu oznacza, że do strefy spadkowej coraz bliżej.
Źródło: TVPSPORT.PL