| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Cieszę się, że zostałam do tego zmuszona, bo takich szans nie otrzymuje się codziennie. Dlatego jestem zadowolona, że wyszło, jak wyszło – mówi o transferze do Perugii w rozmowie z TVPSPORT.PL polska atakująca Monika Gałkowska.
Jan Pęczak, TVPSPORT.PL: – Głupio było nie skorzystać z takiej okazji na transfer?
Monika Gałkowska (nowa atakująca Bartoccini Fortinfissi Perugia): – Poniekąd zostałam do takiej decyzji zmuszona. Ale cieszę się z tego, bo takich szans nie otrzymuje się codziennie. Dlatego jestem zadowolona, że wyszło jak wyszło.
– Co to znaczy, że została pani zmuszona?
– Sytuacja w klubie mnie do tego zmusiła, ale o tym nie chcę rozmawiać.
– Kiedy pojawiła się oferta z Perugii?
– W tym tygodniu. Z tego co pamiętam, to we wtorek lub w środę otrzymałam propozycję.
– Czyli decyzja błyskawiczna.
– Tak i bardzo pochłonęło mnie przygotowanie do przylotu. Szczerze mówiąc, zmęczyło też psychicznie. Jednak będąc już na miejscu, bardzo się cieszę z tego przyjazdu.
– Jaka była pierwsza myśl po jej otrzymaniu?
– Bardzo duża szansa. Marzyłam o wyjeździe za granicę. Nie sądziłam, że mogą to być Włochy, ale myślę, że trafiła mi się najlepsza opcja jaka tylko mogła, jeśli chodzi o kraj. Nie trzeba było się długo zastanawiać.
– Potrzebowała Pani zmian? Wyjazd za granicę w środku sezonu nie jest najwygodniejszym rozwiązaniem.
– To była dla mnie bardzo trudna decyzja. Po pierwsze – musiałam opuścić swoją drużynę, a po drugie rozstać się z rodziną i przyjaciółmi, wyjeżdżając z Polski. Tak że z jednej strony można powiedzieć, że była to łatwa decyzja, bo pojawiła się ogromna szansa, ale z drugiej było to dla mnie trudne emocjonalnie. Jednak potrzebowałam wyjazdu. Czułam, że chciałabym w kolejnym roku spróbować swoich sił za granicą i cieszę się, że już teraz nadarzyła się ku temu okazja.