Przejdź do pełnej wersji artykułu

Pekin 2022. Ojcem sukcesu kanadyjskich skoczków jest Polak. "Świętujemy, to cud"

/ Mikst z Kanady zdobył pierwszy medal olimpijski w skokach dla Ameryki Północnej od 1924 roku (fot. Getty Images) Mikst z Kanady zdobył pierwszy medal olimpijski w skokach dla Ameryki Północnej od 1924 roku (fot. Getty Images)

Spałem, ale ciągle dzwonił telefon. W końcu podszedłem, czytam: "Teddy, gratulacje!" I oniemiałem. Przez cały dzień organizowaliśmy się, żeby na wieczór całą ekipą usiąść do stołu i świętować historię. No i co, popłakaliśmy się – mówi TVPSPORT.PL Tadeusz Bafia, trener-emigrant w Kanadzie, który latami kładł fundament pod brązowy medal ich drużyny mieszanej na igrzyskach w Pekinie.

Najsłabszy medalista w skokach w historii igrzysk. Oto Matthew Soukup

Czytaj też:

Alexandria Loutitt, Matthew Soukup, Abigail Strate, Mackenzie Boyd-Clowes (fot. Getty Images)

Mikst w Pekinie. Nic lepszego skokom przydarzyć się nie mogło

Bardziej sensacyjnego nagłówka w relacjach z igrzysk olimpijskich w Pekinie może już nie być. Przynajmniej w skokach narciarskich. Reprezentacja Kanady, po konkursie cudów, zdobyła brązowe medale w rywalizacji mikstów. Alexandria Loutitt, Matthew Soukup, Abigail Strate i Mackenzie Boyd-Clowes, a także dwie inne zawodniczki – to jedyni skoczkowie z tego kraju. Medaliści razem zdobyli w karierze 712 punktów Pucharu Świata, z czego 88 procent z tych to dorobek tego ostatniego. Dla porównania, Soukup ma na koncie tylko jeden. Ale nie szkodzi.

To jest nie do wiary, Jestem na haju, niech to mi się nie śni – to skrót słów, które udało nam się w poniedziałek wydobyć pod skocznią od bohaterów wieczoru.

Ale poza wszystkim w tle tej historii, a w zasadzie jej fundamentem, jest Tadeusz Bafia – trener-emigrant do Calgary, który przez lata odpowiadał za przygotowania tej kadry, wyławianie talentów i bezskuteczne proszenie o pomoc finansową i zauważenie potrzeb tej dyscypliny.

Oczywiście, dziś trenujemy już w Europie, od 2018 roku nie skakaliśmy w Kanadzie, bo i nie ma gdzie. Ale gdyby nie Teddy Bear, jak go nazywamy, i gdyby nie klub Altius Nordic, to nie byłoby dziś nas w Pekinie – chóralnie odpowiedzieli Kanadyjczycy.

Skontaktowaliśmy się z Bafią, gdy ten już zaczął oswajać się z myślą o medalu swoich wychowanków. Minęło kilkanaście godzin, a ten nadal krzyczał.

Na co dzień nie ma już nawet gdzie się spotkać, bo zabrali nam miejsce do skakania, czyli Calgary. Działa jedna skocznia igelitowa, zrobiona przez nas, taka dla dzieci. Więc spotkaliśmy się u prezydenta skoków w domu. Obdzwonił wszystkich, całe nasze mikre środowisko. Celebrujemy. Jest tu Stefan Read, Trevor Morrice, Dusty Korek – stara gwardia, przyjechali. Są rodzice tych skoczków, co to na co dzień pracują jako wolontariusze albo zostają prezesami w federacji. Mamy wieczór refleksji. I szczęścia. Bo zdarzył się cud – mówi Bafia, a w tle słychać głośne wrzaski.

Bafia w czerwcu 2021 roku po raz kolejny rzucił pracę trenerską. I tak był jednym z dwóch opłacanych na miejscu ludzi. Reszta robiła to bezinteresownie, z pasji. Gdy przez pandemię nie wyleciał do Europy minionej zimy, wokół jego osoby zaczęły narastać pomówienia i dziwne pogłoski. Powiedział (ponownie), że ma dość. Ale i tak wie, że w końcu do tego wróci, w końcu to jego życie.

Nie macie pojęcia, jak to u nas wygląda. Jak opowiadam czasem Tajnerowi albo Małyszowi, to pukają się po czołach z niedowierzania – przyznaje Polak. – Związek narciarski ze skokami nie ma nic wspólnego. Sami robimy swój. Jesteśmy amatorami. Zarabia się tu pieniądze, na przykład organizując gry w bingo. Potrzeba 20 osób przez sześć godzin, żeby wyciągnąć tysiąc dolarów. Raz na dwa lata czasami też w zarobieniu pomagają takim fundacjom kasyna, ale to też jest bardzo trudne zajęcie. Działa jakoś crowdfunding, zbieramy dolar do dolara, żeby chociaż mieć na narty. Robimy tak od lat, żeby przetrwać. I okej, ale jak się zastanowisz, to to przecież jest upokarzające. Skoki w Kanadzie są oparte na grupce wariatów, którzy poświęcają swój czas jako wolontariusze.

Czytaj też:

Mikst w Pekinie. Nic lepszego skokom przydarzyć się nie mogło

Co mówi skokowa Kanada na to, co stało się w Pekinie? – pytamy.

Nazywa to cudem. To jest nienormalne, co się stało. A z drugiej strony mamy łzy w oczach. Bo może coś w końcu ruszy? Calgary zamknęło skocznie, Thunder Bay to ruina, a w Whistler od czterech lat nie użytkują obiektów, bo to nieopłacalne. Tydzień używania skoczni kosztuje 100 tys. dol. Nikogo na to nie stać. Bo musisz ubić śnieg, wziąć ludzi do obsługi wyciągu, a zgodnie z przepisami prowincji na każdy trening opłacić też zespół medyczny. Nikt nie da na to pieniędzy. Teraz wiosną ma być tam w końcu Puchar Kontynentalny. Ale to jest jednostkowa akcja, żaden dłuższy i większy sens dla upowszechnienia dyscypliny.

Bafia i ludzie, z którymi spędzał wieczór na świętowaniu sukcesu kadry, ma nadzieję, że ten medal będzie początkiem jakiegoś przełomu. Dość powiedzieć, że to pierwszy medal olimpijski w skokach dla Ameryki Północnej od 1924 roku!.

Większej szansy nie mieliśmy nigdy przedtem. I to jest najlepsze, że wywalczyło go czworo zawodników, a nie jeden. Oczywiście, jeżeli ktoś dokopie się do okoliczności tych zawodów, pewnie będzie zdziwiony dyskwalifikacjami faworytów. Ale w świat idzie historia medalowa. Mamy czworo bohaterów. To czwórka ludzi, którzy błagają swój kraj o odrobinę uwagi i wsparcia na rozwój. Albo inaczej: na zaprzestanie ich całkowitego pomijania. Medaliści będą mogli powiedzieć więcej, poprosić mocniej. I na to tutaj wszyscy liczymy – mówi trener.

Czytaj też:

Pekin 2022. Zdyskwalifikowane skoczkinie są wściekłe. "FIS zniszczył skoki kobiet"

Mam tylko nadzieję, że po tych zawodach w Pekinie swojej pracy nie straci Aga Baczkowska. Poszła po bandzie, kasując wyniki uzyskiwane w tych workach-kombinezonach. To jest kolejna rzecz, której nie rozumiem. Jak można dziwić się takim dyskwalifikacjom, jeżeli przez lata to największe nacje robiły wszystko, żeby naginać przepisy? Jest sześć, siedem ekip, którym wolno więcej. Przepraszam, ale oglądając zawody, rzygać się czasami chce, jak się widzi, w jakich strojach skaczą Norwegowie albo Niemcy. To są ubrania jak do skoków wing-suit, a nie sprzęt do skoków narciarskich. Wystaje im materiału na brzuchu tyle, że drugiego człowieka byś do środka zmieścił. A jak hamują na dole, to z kolanami blisko, żeby nikt nie widział, jak niski mają krok. I nic. Za to FIS, żeby się pokazać z aktywnej strony kontroli, kasuje Ukraińców czy Kazachów. To zabija skoki. I uważam, że przyszedł idealny moment, żeby to ukrócić – uważa Bafia.

Zdaniem szkoleniowca ostatnimi czystymi igrzyskami były te z 1972 roku z Sapporo. Od 1976 na świat przyszły kombinezony. I skończyła się uczciwość.

Czy to oznacza, że w Pekinie pana zdaniem wygrał w końcu uczciwy sport?

Czy ja wiem? Wygra, jeżeli wiosną dojdzie do poważnych rozmów i FIS w końcu na poważnie zabierze się za ukrócenie tych wszystkich oszustw. Bo w ostatnich latach cała ich praca była wyłącznie pozorami.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także