Natalia Maliszewska nie przebrnęła ćwierćfinału olimpijskiej rywalizacji na 1000 metrów. Polka upadła w końcówce biegu. – Wyprzedzanie "po małym" było jedynym, co przyszło mi wtedy do głowy. Nie miałam siły, żeby pojechać "po dużym" – tłumaczyła zawodniczka w rozmowie z Aleksandrem Dzięciołowskim.
NATALIA MALISZEWSKA o...
... biegu ćwierćfinałowym
Mimo tego, że zderzyłyśmy się z Rosjanką, wiedziałam, że mam jeszcze trzy okrążenia żeby dojechać i coś zrobić. Dojechałam do nich. Wyprzedzanie "po małym" było jedynym, co przyszło mi wtedy do głowy. Nie miałam siły, by jechać "po dużym". Możliwe, że inaczej by się to skończyło, ale... podjęłam taką, a nie inną decyzję. Zderzyłyśmy się. Nie wiem, co mogłabym jeszcze zrobić.
A miałam cieszyć się tym startem... a żałuję, bardzo żałuję, że nie przeszłam dalej.
... swojej formie
Na rozjeździe czułam się lepiej. Wydawało mi się, że będzie okej. Do tych trzech kółek przed końcem było okej – starałam się wyczekać sytuację. Na pewno jakaś panika w trakcie biegu się zdarzała, bo wiedziałam, że jestem na czwartej pozycji, która nijak nie kwalifikuje do przejścia dalej. Jedyne, na co mogę być zła, to na siebie. Podjęłam decyzję, która skutkowała upadkiem.