{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
{{#point_of_origin}} Źródło: {{point_of_origin}}
{{/point_of_origin}}
Czytaj więcej
Przejdź do pełnej wersji artykułu

Jewhen Konoplanka (fot. Cracovia.pl)
Konoplanka to jeden z najważniejszych ukraińskich piłkarzy ostatnich lat. W reprezentacji rozegrał 86 spotkań. Trzykrotnie był wybierany ukraińskim piłkarzem roku. W reprezentacji piłkarz FC Dnipro zaczął grać w wieku 21 lat i bardzo szybko stał się ważnym ogniwem zespołu narodowego. Gdy Ukraina – jako współgospodarz – szykowała się do Euro 2012, Konoplanka był już jedną z gwiazd zespołu, zdobył gola m.in. w meczu z Niemcami (3:3). W pierwszym spotkaniu mistrzostw Europy Ukraińcy, po dwóch bramkach Andrija Szewczenki, ograli Szwecję 2:1 (przy drugim golu asystował Konoplanka), ale potem przyszły dwie porażki i brak awansu do dalszej fazy turnieju.
Ukraińcy nie wyszli z grupy także cztery lata później, podczas Euro 2016. Konoplanka we wszystkich trzech meczach zagrał od pierwszej do ostatniej minuty, ale i tego turnieju nie będzie wspominał dobrze. Po porażkach z Niemcami i Irlandią Północną, w ostatniej kolejce przegrali – jak świetnie pamiętamy – z Polską 0:1 i to my cieszyliśmy się z awansu do dalszej fazy turnieju. Ukraińcom ta sztuka udała się dopiero podczas Euro 2020, gdy wyszli z trzeciego miejsca, a w 1/8 finału niespodziewanie ograli Szwedów, ale Konoplanki już tam nie było. Ostatni mecz w kadrze rozegrał we wrześniu 2020 roku. Potem wypadł z powodu kontuzji i... już nie wrócił. Na dużym turnieju poważnie nie zaistniał.
Wcześniej zagrał jednak jeden mecz, którym zwrócił na siebie uwagę kilku angielskich klubów. We wrześniu 2012 roku uciszył Wembley, gdy piękną akcją zwieńczoną precyzyjnym i mocnym strzałem z dystansu wyprowadził reprezentację Ukrainy na prowadzenie. Anglicy zdołali doprowadzić do remisu, ale wrażenie pozostało. Na Wyspach Brytyjskich przybysze z kontynentu, a tym bardziej z jego wschodnich regionów, zawsze rozbudzali wyobraźnię. Minęły cztery miesiące i Konoplanka mógł już zastanawiać się, czy w czerwonym będzie mu do twarzy. Liverpool aktywował klauzulę odstępnego (16 mln euro) zawartą w kontrakcie piłkarza z FC Dnipro. Brendan Rodgers nie chciał tej zimy nikogo innego – tylko Konoplankę. Wszystko było już dopięte. Anglicy wysłali na Ukrainę swoich lekarzy, by ci zdążyli przebadać piłkarza przed zamknięciem okienka transferowego.
Tej zimy Anglicy przekonali się, że interesy na Wschodzie robi się inaczej. 24-latek został na Ukrainie. Prezydent Dnipro, Ihor Kołomojski uznał bowiem, że… nie uzna klauzuli. Negocjacje trwały do ostatnich godzin ostatniego dnia okienka, ale w końcu przedstawiciele Liverpoolu musieli przyznać się do porażki. Piłkarz nie chciał iść na wojnę z Kołomojskim. Jego agent też. Anglicy wrócili na Wyspy z pustymi rękoma, a Konoplanka grał w Dnipro jeszcze przez 1,5 roku. Czy warto było go zatrzymać? Zdecydowanie tak. W ostatnim sezonie poprowadził Dnipro do finału Ligi Europy, po drodze ogrywając m.in. Ajax i Napoli. W finale silniejsza okazała się Sevilla, a nieco ponad miesiąc później Konoplanka był już jej zawodnikiem. Był finał Ligi Europy, ale zabrakło pieniędzy za transfer, bo ostatecznie lider zespołu odszedł za darmo.
W Sevilli Ukrainiec spotkał Grzegorza Krychowiaka, ale w Andaluzji nie poszło mu tak dobrze jak Polakowi. W pierwszym sezonie rozegrał 32 spotkania ligowe, ale tylko 15 razy pojawił się w podstawowym składzie. Drugi rok z rzędu dotarł do finału Ligi Europy, ale tym razem nie pojawił się na boisku. Z ławki rezerwowych zobaczył, jak jego koledzy (w tym Krychowiak) ogrywają Liverpool 3:1. W reprezentacji był gwiazdą, ale u Unaia Emery'ego częściej pełnił rolę rezerwowego. Nie chciał pogodzić się z tym, że najważniejsze mecze ogląda z boku. Nie nauczył się języka, co – zdaniem mediów – nie wpłynęło pozytywnie na jego pozycję w zespole. Mimo wszystko w pierwszym sezonie uzbierał dobre liczby. Łącznie rozegrał 54 spotkania, w których strzelił 9 goli i zanotował 8 asyst.
Ale po roku odszedł – wybrał Schalke 04. Do Bundesligi przeszedł na zasadzie wypożyczenia. – Jewhen domagał się gry w pierwszym składzie, a przy naszej konkurencji o miejsce w składzie nie mogliśmy tego zagwarantować. Zobaczyliśmy za to możliwość, by zyskać finansowo – tłumaczył decyzję dyrektor sportowy Sevilli, Monchi. Po roku wypożyczenie zmieniło się w transfer definitywny. Niemcy zapłacili za Ukraińca 12,5 miliona euro.
Ale i tam nie było kolorowo. W pierwszym sezonie rozegrał tylko 17 ligowych spotkań, a pod koniec sezonu przesiadywał na ławce rezerwowych. Nie wytrzymał nerwowo i wywołał mały skandal. Udzielił wywiadu ukraińskim mediom, w którym zaatakował ówczesnego trenera Schalke Markusa Weinzierla. – To tchórz. Jeśli pozostanie na stanowisku, Schalke spadnie z ligi – powiedział Ukrainiec i opisał relacje panujące między nim a trenerem. – Powiedział mi, żebym poszukał sobie nowego klubu. "Myślisz, że będziesz tu dłużej niż ja?" – odparłem – relacjonował. Częściowo miał rację – był w Schalke dłużej niż Weinzierl, ale choć ten pozostał na stanowisku do końca sezonu, Schalke jednak nie spadło.
Przed startem sezonu 2017/18 drużynę objął Domenico Tedesco i pod jego wodzą Ukrainiec rozegrał najlepszy sezon. W 27 ligowych spotkaniach strzelił cztery gole i zanotował pięć asyst. Sielanka nie trwała jednak długo, bo już w kolejnym sezonie grał znacznie rzadziej. W kwietniu 2019 roku pojawiły się pierwsze spekulacje na temat jego przyszłości. Piłkarz chciał odejść, a i klub chętnie usunąłby go z listy płac, bo pięć milionów euro rocznie, jakie zarabiał Konoplanka w Schalke, stanowiło jedną z największych pozycji. Co ciekawe, także w Niemczech pojawiły się zarzuty do piłkarza o brak chęci do nauki języka. Raz na kilka tygodni błysnął, porwał kibiców typowym dla siebie rajdem, zejściem do środka, atomowym strzałem, ale to wszystko działo się zbyt rzadko.
W 2019 wrócił więc do kraju i został piłkarzem Szachtara Donieck. Problemy zdrowotne sprawiły, że przez 2,5 sezonu uzbierał raptem 28 ligowych spotkań. Dziś będzie chciał odbudować się w Cracovii.
W młodości trenował karate i jest posiadaczem czarnego pasa.
To już oficjalna informacja. Jewhen Konoplanka zawodnikiem Cracovii

Stało się. Jewhen Konoplanka zawodnikiem Cracovii. 32-letni ukraiński piłkarz podpisał kontrakt do końca sezonu.
PKO BP Ekstraklasa. Gwiazdor żegna się z Legią Warszawa. Wybrał... Nowy Jork
Cracovia długo nie była aktywna podczas tego zimowego okienka transferowego, ale jak w końcu wkroczyła do akcji, zaskoczyła wszystkich. Stało się to, o czym TVPSPORT.PL pisał jako pierwszy. Zawodnikiem Pasów został Jewhen Konoplanka.
32-letni ukraiński skrzydłowy związał się z Cracovią półrocznym kontraktem z opcją przedłużenia o rok.
Kim jest Konoplanka?
Dwa nieudane turnieje
Konoplanka to jeden z najważniejszych ukraińskich piłkarzy ostatnich lat. W reprezentacji rozegrał 86 spotkań. Trzykrotnie był wybierany ukraińskim piłkarzem roku. W reprezentacji piłkarz FC Dnipro zaczął grać w wieku 21 lat i bardzo szybko stał się ważnym ogniwem zespołu narodowego. Gdy Ukraina – jako współgospodarz – szykowała się do Euro 2012, Konoplanka był już jedną z gwiazd zespołu, zdobył gola m.in. w meczu z Niemcami (3:3). W pierwszym spotkaniu mistrzostw Europy Ukraińcy, po dwóch bramkach Andrija Szewczenki, ograli Szwecję 2:1 (przy drugim golu asystował Konoplanka), ale potem przyszły dwie porażki i brak awansu do dalszej fazy turnieju.
Ukraińcy nie wyszli z grupy także cztery lata później, podczas Euro 2016. Konoplanka we wszystkich trzech meczach zagrał od pierwszej do ostatniej minuty, ale i tego turnieju nie będzie wspominał dobrze. Po porażkach z Niemcami i Irlandią Północną, w ostatniej kolejce przegrali – jak świetnie pamiętamy – z Polską 0:1 i to my cieszyliśmy się z awansu do dalszej fazy turnieju. Ukraińcom ta sztuka udała się dopiero podczas Euro 2020, gdy wyszli z trzeciego miejsca, a w 1/8 finału niespodziewanie ograli Szwedów, ale Konoplanki już tam nie było. Ostatni mecz w kadrze rozegrał we wrześniu 2020 roku. Potem wypadł z powodu kontuzji i... już nie wrócił. Na dużym turnieju poważnie nie zaistniał.
Wcześniej zagrał jednak jeden mecz, którym zwrócił na siebie uwagę kilku angielskich klubów. We wrześniu 2012 roku uciszył Wembley, gdy piękną akcją zwieńczoną precyzyjnym i mocnym strzałem z dystansu wyprowadził reprezentację Ukrainy na prowadzenie. Anglicy zdołali doprowadzić do remisu, ale wrażenie pozostało. Na Wyspach Brytyjskich przybysze z kontynentu, a tym bardziej z jego wschodnich regionów, zawsze rozbudzali wyobraźnię. Minęły cztery miesiące i Konoplanka mógł już zastanawiać się, czy w czerwonym będzie mu do twarzy. Liverpool aktywował klauzulę odstępnego (16 mln euro) zawartą w kontrakcie piłkarza z FC Dnipro. Brendan Rodgers nie chciał tej zimy nikogo innego – tylko Konoplankę. Wszystko było już dopięte. Anglicy wysłali na Ukrainę swoich lekarzy, by ci zdążyli przebadać piłkarza przed zamknięciem okienka transferowego.
Finał na ławce
Tej zimy Anglicy przekonali się, że interesy na Wschodzie robi się inaczej. 24-latek został na Ukrainie. Prezydent Dnipro, Ihor Kołomojski uznał bowiem, że… nie uzna klauzuli. Negocjacje trwały do ostatnich godzin ostatniego dnia okienka, ale w końcu przedstawiciele Liverpoolu musieli przyznać się do porażki. Piłkarz nie chciał iść na wojnę z Kołomojskim. Jego agent też. Anglicy wrócili na Wyspy z pustymi rękoma, a Konoplanka grał w Dnipro jeszcze przez 1,5 roku. Czy warto było go zatrzymać? Zdecydowanie tak. W ostatnim sezonie poprowadził Dnipro do finału Ligi Europy, po drodze ogrywając m.in. Ajax i Napoli. W finale silniejsza okazała się Sevilla, a nieco ponad miesiąc później Konoplanka był już jej zawodnikiem. Był finał Ligi Europy, ale zabrakło pieniędzy za transfer, bo ostatecznie lider zespołu odszedł za darmo.
W Sevilli Ukrainiec spotkał Grzegorza Krychowiaka, ale w Andaluzji nie poszło mu tak dobrze jak Polakowi. W pierwszym sezonie rozegrał 32 spotkania ligowe, ale tylko 15 razy pojawił się w podstawowym składzie. Drugi rok z rzędu dotarł do finału Ligi Europy, ale tym razem nie pojawił się na boisku. Z ławki rezerwowych zobaczył, jak jego koledzy (w tym Krychowiak) ogrywają Liverpool 3:1. W reprezentacji był gwiazdą, ale u Unaia Emery'ego częściej pełnił rolę rezerwowego. Nie chciał pogodzić się z tym, że najważniejsze mecze ogląda z boku. Nie nauczył się języka, co – zdaniem mediów – nie wpłynęło pozytywnie na jego pozycję w zespole. Mimo wszystko w pierwszym sezonie uzbierał dobre liczby. Łącznie rozegrał 54 spotkania, w których strzelił 9 goli i zanotował 8 asyst.
Ale po roku odszedł – wybrał Schalke 04. Do Bundesligi przeszedł na zasadzie wypożyczenia. – Jewhen domagał się gry w pierwszym składzie, a przy naszej konkurencji o miejsce w składzie nie mogliśmy tego zagwarantować. Zobaczyliśmy za to możliwość, by zyskać finansowo – tłumaczył decyzję dyrektor sportowy Sevilli, Monchi. Po roku wypożyczenie zmieniło się w transfer definitywny. Niemcy zapłacili za Ukraińca 12,5 miliona euro.
Sensacyjny wywiad
Ale i tam nie było kolorowo. W pierwszym sezonie rozegrał tylko 17 ligowych spotkań, a pod koniec sezonu przesiadywał na ławce rezerwowych. Nie wytrzymał nerwowo i wywołał mały skandal. Udzielił wywiadu ukraińskim mediom, w którym zaatakował ówczesnego trenera Schalke Markusa Weinzierla. – To tchórz. Jeśli pozostanie na stanowisku, Schalke spadnie z ligi – powiedział Ukrainiec i opisał relacje panujące między nim a trenerem. – Powiedział mi, żebym poszukał sobie nowego klubu. "Myślisz, że będziesz tu dłużej niż ja?" – odparłem – relacjonował. Częściowo miał rację – był w Schalke dłużej niż Weinzierl, ale choć ten pozostał na stanowisku do końca sezonu, Schalke jednak nie spadło.
Przed startem sezonu 2017/18 drużynę objął Domenico Tedesco i pod jego wodzą Ukrainiec rozegrał najlepszy sezon. W 27 ligowych spotkaniach strzelił cztery gole i zanotował pięć asyst. Sielanka nie trwała jednak długo, bo już w kolejnym sezonie grał znacznie rzadziej. W kwietniu 2019 roku pojawiły się pierwsze spekulacje na temat jego przyszłości. Piłkarz chciał odejść, a i klub chętnie usunąłby go z listy płac, bo pięć milionów euro rocznie, jakie zarabiał Konoplanka w Schalke, stanowiło jedną z największych pozycji. Co ciekawe, także w Niemczech pojawiły się zarzuty do piłkarza o brak chęci do nauki języka. Raz na kilka tygodni błysnął, porwał kibiców typowym dla siebie rajdem, zejściem do środka, atomowym strzałem, ale to wszystko działo się zbyt rzadko.
W 2019 wrócił więc do kraju i został piłkarzem Szachtara Donieck. Problemy zdrowotne sprawiły, że przez 2,5 sezonu uzbierał raptem 28 ligowych spotkań. Dziś będzie chciał odbudować się w Cracovii.
W młodości trenował karate i jest posiadaczem czarnego pasa.
Źródło: TVPSPORT.PL