| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W PKO Ekstraklasie nie brakowało zawodników z poważnymi życiorysami. Jedni zostawali gwiazdami i do dziś budzą miłe wspomnienia, inni uciekali w alkohol lub szybko przepadali. W którą stronę może podążyć Jewhen Konoplanka, który związał się z Cracovią?
Polska liga nigdy nie mogła być postrzegana jako czołowa na świecie. Jednocześnie od lat futbol ma to do siebie, że właścicieli klubu ciągnie do splendoru. Jeśli nie da się pozyskać czołowych piłkarzy w sile wieku, to próby podejmowane są wtedy, gdy ich złote czasy już minęły. Pierwsze próby ściągania dawnych gwiazd do ekstraklasy zaczęły się na początku lat 90.
Infrastruktura w Polsce nie robiła wrażenia, pieniądze również nie były najwyższe, lecz czasami do ekstraklasy trafiali zawodnicy z ciekawymi życiorysami. Czy były to udane przygody? Zazwyczaj nie.
Anatolij Demjanenko
W 1991 roku do Widzewa Łódź trafił Anatolij Demjanenko. Ukrainiec miał za sobą piękną przeszłość. W barwach Dynama Kijów rozegrał ponad 330 meczów. Był między innymi kapitanem klubu, który w 1986 roku zdobył Puchar Zdobywców Pucharów. Dodatkowo zanotował osiemdziesiąt spotkań w barwach reprezentacji Związku Radzieckiego, dla której zdobył osiem bramek. W tym czasie miał okazję cieszyć się z gry na mistrzostwach świata w Meksyku.
Gdy nastała odwilż, Demjanenko ruszył zarabiać na zachód. Najpierw trafił do FC Magdeburg, ale się nie sprawdził. Potem kierunkiem była Polska, gdzie związał się z Widzewem. W sezonie 91/92 rozegrał raptem trzynaście spotkań w lidze i szybko rozstał się z Łodzią. Spodziewano się po nim więcej, ale się rozczarowano. Na koniec wrócił do Kijowa, gdzie zakończył karierę i rozpoczął pracę szkoleniową. Prowadził Dynamo, opiekował się też zawodnikami Neftci Baku, a 2020 roku rozpoczął jako trener słowackiej Senicy. Od blisko dwóch lat jest zatrudniony w ukraińskiej federacji, gdzie pełni obowiązki wiceprezesa.
Ulrich Borowka
Ulrich Borowka przez lata krążył wokół niemieckiej kadry. Najpierw występował w reprezentacji młodzieżowej, a w 1988 roku rozegrał sześć spotkań w seniorskiej drużynie narodowej i był w drużynie, która walczyła o mistrzostwo Europy. Obrońca regularnie występował też w Bundeslidze, gdzie w barwach Borussii Monchengladbach oraz Werderu Brema rozegrał ponad 400 meczów.
W 1997 roku Borowka trafił do Widzewa. Wraz z klubem został wicemistrzem kraju, choć zagrał jedynie osiem meczów. Nie pomógł, a z czasem został błyskawicznie pożegnany przez klub. Wszystko za sprawą kłopotów, o których sam zaczął opowiadać w przyszłości. – Byłem alkoholikiem i zastanawiałem się, co robię w ponurym mieście, którego nie mogła rozruszać dobra impreza. Znałem swój numer na koszulce, więc potrafiłem zamówić dwanaście piw. Gościłem też w hotelu wiele kobiet, bo widocznie stanowiłem dla nich pewną atrakcję – wspominał w swojej biografii pierwszy Niemiec w historii Ekstraklasy.
Oleg Salenko
Król strzelców mistrzostw świata w Polsce? Tak się stało w przypadku Olega Salenki. Rosjanin występował w ekstraklasie w sezonie 00/01, ale zagrał… raptem raz. Jego przeżycia są podobne do tych, o których opowiadał Borówka. Zamiast występować w barwach Pogoni Szczecin, skupiał się na alkoholu i zabawie. Jego forma piłkarska była praktycznie żadna. Pobyt w Polsce ostatecznie zakończył jego karierę.
Salenko miał niezły życiorys. Występował w kadrze Ukrainy oraz Rosji. Reprezentował też mocne kluby: Zenit, Dynamo Kijów, Valencię czy Rangers FC. Po karierze zajął się futbolem plażowym, a także własnym biznesem. Prowadził też amatorskie drużyny w okolicach Kijowa, gdzie mieszka do dziś.
Do Polski trafiał jednak jako zawodnik po przygodach w Al–Ittihad, Vitoria Salvador czy CA Mineiro. Nie szło mu zbyt dobrze, a Szczecin był miejscem, w którym mógł dobrze zarobić. Były olimpijczyk strzelił w ekstraklasie raptem jednego gola, choć akurat takiego, który dał jego drużynie trzy punkty i zwycięstwo 2:1 z Górnikiem Łęczna. Jego licznik zatrzymał się na dziewiętnastu spotkaniach i rozstaniu w 2006 roku. Nie był to jednak koniec kariery, bo pomocnik występował jeszcze w dziewięciu klubach na trzech kontynentach. Swoje umiejętności prezentował między innymi w Australii czy Indonezji. Ostatecznie pożegnał się z boiskiem po czterdziestych urodzinach.
Danijel Ljuboja
Borsuk. Przynajmniej z tym kojarzył się jego charakterystyczny fryz. Ale przede wszystkim był dobrym, choć ekscentrycznym piłkarzem. Poważną karierę rozpoczął we Francji, gdzie przez Sochaux i Strasbourg przebił się do PSG. Paryżanie nie przypominali wtedy gwiazdozbioru znanego z dzisiejszych czasów, lecz nadal byli renomowanym klubem. Do dziś Ljuboja jest przyjmowany w stolicy Francji z honorami. Potem był etap niemiecki, który przypadł na Stuttgart, HSV i Wolfsburg.
Ljuboja trafił do Legii po grze w OSG Nice. Dodatkowo miał za sobą pełen rozegrany sezon. Nie podpisał kontraktu mając na koncie nieudany sezon. To był aktywny piłkarz, który przy Łazienkowskiej musiał mieć dostosowany mikrocykl, lecz w zamian realnie angażował się w grę. Były reprezentant Serbii zdobył w Polsce krajowy puchar i mistrzostwo, ale pozwolił też rozwinąć się Miroslavovi Radoviciovi.
– Był kapitalnym piłkarzem przed złamaniem nogi. Liczyłem, że Legia pozwoli mu się odbudować. Gdyby zaczął grać choćby w połowie tak dobrze, jak przed tą poważną kontuzją… Ostatecznie trafił do nas jako zupełnie inny gracz. Nie strzelił żadnego gola, miał dwie asysty. To statystyki, które mówią same za siebie. Tak, jego transfer był dużym błędem, choć początkowo wszyscy cieszyli się, że trafia do Warszawy. Teraz zakończył już karierę, mamy też sporadyczny kontakt – wspominał Jozak pytany o Eduardo. Brazylijczyk pomaga teraz chorwackiej federacji, ale przede wszystkim wygodnie żyje i korzysta z tego, na co zapracował w przeszłości.
Miroslav Stoch
Chelsea, Fenerbahce, PAOK Saloniki, Slavia Praga... Życiorys już brzmi dobrze. Wspomniane kluby w przeszłości reprezentował
Zagłębie nie okazało się jednak ziemią obiecaną dla ofensywnie usposobionego zawodnika. Brakowało mu motoryki i odpowiedniego przygotowania. Mocne nazwisko nie sprawiło, że Stoch z miejsca zaczął królować w ekstraklasie. Stanęło na dziewięciu meczach, w których przez 504 minuty nie strzelił nawet gola. Latem gracz związał się ze Slovanem Liberec, choć kontrakt z czeskim klubem podpisał dopiero we wrześniu. W tym sezonie 32-latek rozegrał raptem sześć meczów. Na murawie spędził 140 minut, choć zdołał raz pokonać golkipera rywali. Jego przygody z Polską nie można określić mianem udanej.
Lukas Podolski
To najświeższa gwiazda (nie liczą Konoplanki) w PKO Ekstraklasie. Podolski przez lata obiecywał, że na koniec kariery przyjedzie do Zabrza. Jego obietnic było wiele, ale przez lata brakowało konkretu. Reprezentant Niemiec, były mistrz świata, gracz Bayernu, Arsenalu, Interu Mediolan czy Galatasaray – to CV, którego w tej lidze jeszcze nie było.
Podolski jako 36-latek wrócił w rodzinne strony (urodził się w Gliwicach). Początki były trudne, bo kłopotem okazało się przygotowanie motoryczne byłego reprezentanta Niemiec. Z czasem napastnik zaczął coraz więcej dawać zabrzańskiej ekipie, a końcówka rundy jesiennej była w jego wykonaniu bardzo udana. Na razie Podolski ma na koncie 16 meczów, cztery gole i asystę. Pozytywem w jego przypadku jest fakt, że żyje klubem, chce się z nim utożsamiać i pomagać w rozwoju. Na razie to projekt, który trzeba oceniać pozytywnie.
Gdzie trafi Konoplanka?
Konoplanka debiut ma dopiero przed sobą. Ukrainiec trafił do Cracovii, z którą związał się kontraktem do końca sezonu, z opcją przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy. Od podejścia, jak i zdrowia dynamicznego niegdyś gracza, zależeć będzie, gdzie uplasuje się wśród gwiazd z przeszłości. Być może nawiąże do Ljuboi, Krasicia czy nawet Kapo, a może będzie wspominany jako pomyłka pokroju Stocha czy Novo.
Polski futbol przyciąga zawodników z ciekawym CV. To wciąż ładnie opakowane rozgrywki, które dają szansę odpowiedniego zarobku. W przeszłości nie brakowało też piłkarzy, którzy mieli za sobą grę w kadrach czy ciekawych klubach, lecz trudno było ich nazwać gigantycznymi gwiazdami. Tak było przecież z Vadisem Odjidją-Ofoe, Kew Jaliensem, Ismaelem Blanco, Inakim Descargą czy Orlando Sa. Wspomniany Belg został wielką gwiazdą ligi. Napastnik z Argentyny nie potrafił za to strzelać dla Legii. Głośne nazwisko to nie wszystko. Kluczowe okazuje się zazwyczaj odpowiednie przygotowanie oraz podejście mentalne.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.