| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Artur Boruc ostatecznie uwierzył w swoją wielkość. Dziś bramkarz Legii Warszawa ma za nic kolegów z zespołu, swojego trenera, boiskowych rywali, sędziów, ludzi pracujących wokół meczu, Komisję Ligi, a w zasadzie – całą ligę. Chciałby pewnie uchodzić za mentora, lidera, gwiazdę, utrzymując równocześnie niewygodny rozkrok między trybunami a drużyną piłkarską. I wychodzi mu to coraz gorzej.
Ale wciąż nie było mu mało, bo potem "błyszczał" w Internecie. Na początek zamieścił na Instagramie relację innego użytkownika, który napisał wprost: "sędzia ch*j". Potem Boruc w skandaliczny sposób zareagował na prześmiewczy filmik umieszczony przez Jagiellonię Białystok. Choć produkcja białostockiego klubu utrzymana była w żartobliwym, ale jednak dobrym tonie, Boruc odpowiedział w sposób rynsztokowy, wychwalając kradzież flag. No i na koniec skomentował decyzję Komisji Ligi o zawieszeniu jednym słowem: "paranoja".
Uważam, że Komisja Ligi powinna zaprosić Artura Boruca na przesłuchanie, by sprawdzić, o jaką paranoję chodzi? Może piłkarz Legii policzył wszystkie swoje wybryki i uznał, że kara zawieszenia na trzy mecze jest za mała? Myślę, że z pomocą Komisji Ligi mógłby to szybko zmienić. Bo faktycznie, Boruc wygląda na człowieka, który czuje się bezkarnie i niemal każdego dnia łamie kolejne granice.
Nie wiem, jakimi ścieżkami krążą dziś myśli Boruca i próbując je śledzić, pewnie pobłądzę, ale spróbujmy.
Bramkarz Legii zawsze uchodził za oryginała. Był oczywiście szalony, jak większość bramkarzy, ale z wiekiem zyskał. Wyraża się zazwyczaj w niebanalny sposób, ma ciekawe spostrzeżenia i momentami wygląda na kogoś, kto mógłby być mentorem, wzorem dla młodych. No, ale nie, ten zagadkowy uśmieszek kryje wciąż tego samego człowieka, który często myli priorytety.
Co najważniejsze, w mojej opinii, Boruc nie czuje żadnej więzi z obecną drużyną Legii. Inaczej – on robi wszystko, by pokazać, że nie jest jednym z nich. Być może dobrze to o nim świadczy, ale co w kryzysowej sytuacji powinien uczynić lider? Spróbować scalić ten zespół, czy obrażony nadal chodzić swoimi ścieżkami?
Popisy Boruca były dobrze odbierane przez kibiców Legii. Boruc to lekkoduch, ale i on dobrze rozumie, że takie komentarze wywołują pewien konkretny efekt. "Patrzcie, z kim ja tu muszę grać" – to po pierwsze. "To nie ja, to oni" – to po drugie.
Mam wrażenie, że Boruc wciąż pozostaje niewolnikiem swoich układów ze światkiem kibicowskim. Ten układ jest bardzo prosty, gdy drużyna wygrywa. Wtedy ty jesteś piłkarzem, oni kibicami. Ty grasz, oni klepią po plecach. Stawiają drinki. Trwa bal.
Problem zaczyna się wtedy, gdy drużyna niemal regularnie, tydzień w tydzień wychodzi na boisko tylko po to, by się skompromitować. W takich okolicznościach znacznie trudniej znaleźć wygodną pozycję. Trzymać się z tym zagranicznym zaciągiem? Czy jednak z chłopakami z dzielni? Niewygodnie trwać w takim rozkroku przez kilka miesięcy.
Pod koniec zeszłego roku Boruc miał świetną okazję, by wykorzystując swoją silną pozycję wśród kibiców, spróbować scalić tę drużynę. Mógłby to zrobić, ale wolał siedzieć cicho. Nie zareagował, gdy do klubowego autokaru wtargnęło kilku chuliganów, którzy następnie zaczęli wyszukiwać swoje ofiary. Jak wynika z relacji Ihora Charatina zamaskowani bandyci spokojnie spacerowali, rozglądali się, przyglądali twarzom, by wreszcie zaatakować Luquinhasa i Mahira Emreliego.
To on mógł zatrzymać tych bandytów. Przecież jego by nie zaatakowali. A jeśli jednak? Uważam, że wspólne odparcie szturmu na autokar byłoby dla tej drużyny największym sukcesem od kilku tygodni. Do Warszawy mogliby wrócić znów jako zespół. A stosunki na mieście zawsze można załagodzić dobrymi wynikami w kolejnych spotkaniach.
Ktoś powie: "Świetnie, że koledzy nie bronili tych dwóch piłkarzy. Nie potrzebujemy ich". No, świetnie, fantastycznie. Tyle tylko, że Legia nadal jest w strefie spadkowej. Emreliego i Luquinhasa w Warszawie już nie ma, a kilku innych piłkarzy – widząc, co się stało – otrzymało jasny sygnał, że oni mogą być następni. A lokalni piłkarze, ci najmocniej zżyci z klubem znów odwrócą wzrok i będą udawali, że nic się nie stało.
Ja nie chciałbym grać w jednej drużynie z kimś, kto w trudnej sytuacji nie stanie obok mnie. Nawet jeśli mówimy o drużynie z Orlika. Uwielbiam piłkarzy związanych emocjonalnie z klubem, a Boruc przez lata mógł uchodzić za wzór. Teraz jednak całkowicie się pogubił. Mam wrażenie, że jakby teraz ktoś zaintonował przyśpiewkę "Legia to my, a nie wy!" to Boruc stałby wśród śpiewających, a nie tych wytykanych palcami.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (960 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.