| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Zatrudnienie go w Stali Mielec było wielką niespodzianką. Adam Majewski przejął zespół przez wielu skazywanych na spadek i przezimował z nim na ósmym miejscu w tabeli PKO Ekstraklasy. A zimą z klubu odeszli kolejni zawodnicy. Ale to nie koniec. Ledwie rozpoczęła się runda wiosenna, a z powodu kontuzji wypadł Mateusz Mak, za to Kokiego Hinokio porwało Zagłębie Lubin. Trener Stali nie ma łatwego życia. – Ratuje mnie to, że jestem bardzo spokojnym człowiekiem – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Wiedział pan przed zimową przerwą, co pana czeka? Czy klub zagrał z panem w otwarte karty, informując, że trzeba nadal zaciskać pasa, rezygnując z kilku zawodników?
Adam Majewski: – Zdecydowanie tak. To była decyzja podjęta wspólnie przez prezesa klubu, osoby zarządzające, przeze mnie i przyjaciela klubu, pana Tomasza Porębę, który ma duży wpływ na rzeczywistość Stali. Po rundzie jesiennej spojrzeliśmy w tabelę i wspólnie uznaliśmy, że jesteśmy w stanie podjąć to ryzyko. Oczywiście, nikt nie stwierdził, że jesteśmy już utrzymani, mimo to postanowiliśmy rozstać się z kilkoma zawodnikami. Czynnikiem decydującym nie zawsze była jakość sportowa, ale też koszty utrzymania. Z niektórymi nie wiązaliśmy przyszłości i stąd tyle odejść. Wiadomo było, że podejmujemy ryzyko. Tym bardziej, że ciągle nie było jasne, czy Fabian Piasecki zostanie. Walczyliśmy o niego dość długo, ale ostatecznie się nie udało, co mocno skomplikowało sprawę. A teraz jeszcze okazuje się, że tracimy także Kokiego Hinokio, czego już zupełnie nikt się nie spodziewał. Oczywiście, okienko trwa do 28 lutego i być może coś się jeszcze wydarzy. Wiemy, że musimy się wzmocnić dwoma, trzema zawodnikami, ale z różnych względów musimy czekać do samego końca i wierzyć, że się uda.
– A więc wyczyściliście budżet płacowy na tyle, że możecie sobie teraz pozwolić na pewne ruchy do klubu?
– Zgadza się. Pewne sprawy od początku były powiązane, dlatego musieliśmy dość długo czekać. Najpierw musieliśmy się rozstać z pewnymi osobami, by myśleć o innych.
– Fajnie, że wczuł się pan w trudną sytuację Stali, ale niejeden trener postawiłby weto. Powiedziałby, że nie zgadza się na takie osłabienia, dopóki utrzymanie nie jest pewne. Co by się stało, gdyby pan się nie zgodził na taką politykę kadrową?
– Zapewniam, że nie było żadnego szantażu. Nie ma co ukrywać, że teraz to ja jako trener jestem najbardziej poszkodowany, bo odchodzą kluczowi zawodnicy. Ale innej drogi nie było. Gdyby nie te decyzje, pewnie nie przystąpilibyśmy do rozgrywek! Już w trakcie rundy jesiennej klub miał duże problemy, na szczęście wtedy udało się zorganizować pewne środki. Nie jest to jednak kwota, która zabezpiecza nasz budżet do końca sezonu. Dlatego niestety staramy się ciąć, gdzie się da.
– Nikt pistoletu do skroni panu nie przystawiał?
– Nie. Staraliśmy się to duże ryzyko w jak największym stopniu zminimalizować. Na pewno – podobnie jak latem – nie możemy sobie pozwolić na błędy. Pozyskiwaliśmy wówczas zawodników, którzy nie byli przez niektórych uważani za wzmocnienia. Bo popatrzmy. Fabian Piasecki w Śląsku był rezerwowym, a u nas stał się kluczowym piłkarzem. Hinokio przyszedł z rezerw Zagłębia Lubin, Adrian Szczutowski z rezerw Wisły Płock, a Konrad Wrześniewski z rezerw Jagiellonii. Dawid Kort pozostawał bez kontraktu, a ostatni mecz zagrał w maju. To nie były oczywiste wybory, ale szukaliśmy zawodników na których nas stać i którzy pasują do naszego stylu gry. Zimą też ryzykujemy, ale szukamy konkretnych zawodników pod kontretny model gry.
– Chciałbym to dobrze zrozumieć. Mówi pan o władzach Zagłębia Lubin, które wcześniej dały wam niepisaną obietnicę, że Hinokio pozostaje w Stali do końca sezonu?
– To nie była obietnica. Wszystko było dogadane. Hinokio miał być u nas do czerwca.
– Wstaje pan rano i boi się chwycić za telefon, by się nie dowiedzieć kogo tym razem tracicie?
– Mam nadzieję, że już takich informacji nie będzie, ale w przypadku Hinokio poranek faktycznie był ciekawy. Obudziłem się, spojrzałem na telefon, a tam kilka nieodebranych połączeń i kilka propozycji piłkarzy w miejsce Hinokio… Zupełnie nie wiedziałem co się dzieje, bo… jeszcze nie wiedziałem, że od nas odszedł. Nikt z Lubina nas wcześniej nie poinformował. Po prostu przysłali pismo o skróceniu wypożyczenia.
– To faktycznie mało elegancko. A jak było ze Strączkiem? Było ryzyko, że stracicie go już teraz?
– Tak, oczywiście. W czerwcu kończy mu się kontrakt, więc teraz moglibyśmy zarobić za niego pewną kwotę. Po rozmowie z jego menedżerem, Mariuszem Piekarskim, uznaliśmy jednak, że najlepiej będzie dla wszystkich stron, jeśli Rafał zostanie w Stali jeszcze na pół roku. Cieszymy się z tego, ale nie cieszymy się, że przeszła nam koło nosa znacząca kwota, która podreperowałaby nasz budżet.
– Domyślam się, że nastawienie Rafała do gry w Stali się nie zmieniło?
– Tak, Rafał to ambitny zawodnik i nadal prezentuje takie podejście jak do tej pory. Chce być jeszcze lepszym bramkarzem, by jak najlepiej przygotować się do wyjazdu. Siłą Stali jest to, że mamy tu wielu zawodników po przejściach, którzy zostali gdzie indziej odrzuceni. Ich zaangażowanie w pracę to nasz atut.
– W którym momencie powiedziałby pan dość? Uznał, że drużyna została osłabiona zbyt mocno?
– Nie ma reguły. Naszą siłą jest zespół. Wystarczy, by jeden, dwóch, trzech zawodników zagrało w danym meczu poniżej solidnego poziomu i mamy problem. Nie chciałbym spekulować, ale uważam, że odejście każdego kolejnego piłkarza stanowiłoby dla nas duży problem.
– Jest kilku, którzy się wyróżniają, ale myślę, że najwięcej zyskuje tutaj trener. Pan też był zaskakującym transferem, trenerem spoza karuzeli. Czuje pan dziś, że powoli na nią wsiada, łapie jedno z wirujących krzesełek?
– Ja w ogóle tak nie myślę. Cieszę się, że dostałem propozycję ze Stali. To pan Poręba wymyślił moje nazwisko. Propozycję ze Stali dostałem już rok temu, ale wtedy byłem pracownikiem Stomilu Olsztyn i chciałem być lojalny. Na szczęście latem propozycja została ponowiona, ale – jak wiadomo – tuż przed sezonem, co też nie było łatwe. Nie myślę dziś o żadnej karuzeli. Pracuję, by mieć satysfakcję i się sprawdzić, a czas pokaże, co z tego wyniknie. Na razie wygląda to dobrze, ale ja ani się nie podniecam ani denerwuję. Czasem nie warto, bo są rzeczy, na które nie masz wpływu.
– Za to udało się panu to, na co ma wpływ. Stworzył pan w Stali drużynę, która od pewnego czasu, bez względu na kolejne ubytki, prezentuje w każdym meczu bardzo podobny poziom.
– Największą satysfakcją dla trenera jest rozwój poszczególnych zawodników, a u nas praktycznie wszyscy zrobili od lata postęp. Po to chce się być trenerem. Za pracę w Stomilu Olsztyn od ludzi niezorientowanych w temacie zebrałem nie do końca pochlebne opinie, a uważam, że tam wykonałem podobną pracę co w Stali. W jeszcze trudniejszych warunkach, bo zapowiedzi były szumne, a skończyło się inaczej. Kluczem do sukcesu jest odpowiedni dobór zawodników, zbudowanie odpowiedniej atmosfery i oczywiście ciężka praca. Na razie mi się to udaje.
– Wróćmy jeszcze do tego ryzyka, bo gracie o podwójną stawkę. Kluby walczące o utrzymanie zazwyczaj nie osłabiają się na własne życzenie. Wy chcecie się utrzymać w lidze równocześnie ratując budżet. Podejrzewam więc, że mimo dość dobrej pozycji w tabeli, ciągle patrzycie za siebie, by sprawdzić czy dystans nie kurczy się niebezpiecznie.
– W tym momencie mamy dość stabilną sytuację, ale wiemy, że nie tylko my stawiamy sobie za cel pozostanie w lidze. Będziemy spokojniejsi dopiero wtedy, gdy to osiągniemy. Ja akurat jestem generalnie dość spokojnym człowiekiem i myślę, że to pomaga mi w tej pracy. Szczególnie w takich warunkach, jakie miałem w Stomilu i jakie mam teraz w Stali.
– Po panu nie widać, ile siwych włosów przybywa.
– No tak, jestem łysy, więc siwych nie widać. Na pewno nikt w Stali nie jest zadowolony, że musimy rezygnować z poszczególnych zawodników. Chcemy, by Stal wreszcie osiągnęła stabilizację. To jest nasz cel. Wiadomo, że jeszcze się nie utrzymaliśmy, ale patrzymy do przodu. Na ściąganie gwiazd nigdy nie będzie nas stać, ale chcemy stworzyć solidny zespół, który nie będzie od samego początku drżał o utrzymanie.
– Dyrektor sportowy Wisły Kraków Tomasz Pasieczny twierdzi, że kadrowo jego drużyna jest mocniejsza od Stali. Co pan na to?
– Można to różnie interpretować. Jeśli popatrzymy pod kątem nazwisk, przeszłości piłkarzy i ich zarobków to Wisła powinna nas zmiażdżyć. To oczywiście nie moja sprawa, ale płacą wielokrotnie więcej niż w Stali. Piłkarsko też mają jakościowych zawodników, ale to nie wszystko. Jadąc do Krakowa wiedzieliśmy, że Wisła jest pod dużą presją i sfera mentalna będzie bardzo ważna. Wiary we własne umiejętności brakowało nam na początku sezonu, ale teraz jesteśmy na innym etapie i jechaliśmy do Krakowa, by wygrać. I udało się. A że padły takie słowa? Bardzo fajnie, że dyrektor wierzy w swoją drużynę, my natomiast udowodniliśmy, że na boisku pieniądze i nazwiska nie grają.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
KGHM Zagłębie Lubin
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.