Premier Liga. Czy konflikt zbrojny na Ukrainie może też odbić się na sporcie?

Orkan szaleje i paraliżuje jedną z czołowych lig. Mecze odwołane

W ukraińskiej Premier Lidze trwa aktualnie przerwa zimowa. Najlepsze drużyny przebywają na obozach przygotowawczych w zagranicznych krajach. Niepewna sytuacja na granicy z Rosją spędza jednak piłkarzom sen z powiek. W mediach można wyczytać bowiem, że start rozgrywek jest zagrożony.

– W tej chwili wszystko jest tak, jak powinno być. Liga startuje normalnie, piłka na ten moment nie ucierpi. Z koszykarskich drużyn odeszło paru zagranicznych graczy. UPL zaczyna się równo za tydzień i dziś ta data wydaje się niezagrożona. Oczywiście komisja rozgrywek ma plan B w razie konieczności przeniesienia kolejki, bądź kolejek. Emigracji na ogromną skalę się nie spodziewam, bo po rozpoczęciu wojny takiej nie było. Pytałem kilka gwiazd Dynama i Szachtaru o to, co myślą o wypożyczeniu do polskich klubów i wcale im się nie pali do tego, żeby zmieniać kraj. Wydaje mi się, że nie dojdzie do ataku poza tereny już okupowane, więc i teraz piłkarze nie zaczną masowo uciekać. Oczywiście ciężko cokolwiek przewidzieć – stwierdził mieszkający na co dzień na Ukrainie, twitterowicz BuckarooBanzai.

Jeśli chodzi o piłkę nożną, to oczy kibiców zwrócone są na dwa najmocniejsze kluby, czyli Dynamo Kijów i Szachtar Donieck. W barwach tego pierwszego występuje reprezentant Polski, Tomasz Kędziora. Były gracz Lecha Poznań jest ważną częścią zespołu Mircei Lucescu i na Ukrainie już się zadomowił na dobre.

– On nie będzie odchodził z Ukrainy z byle powodu. W lecie powiedział mi, że interesowały się nim kluby z Rosji, ale nigdzie nie przeszedł. Ma żonę z Kijowa, sam lubi to miasto, nie spieszy mu się. Gdyby nie ogromna liczba wychowanków w składzie, to Tomasz miałby opaskę kapitana. Świetnie się w Dynamie odnalazł – dodaje.

Dziś na Ukrainie obchodzi się Dzień Jedności. W przedszkolach, szkołach, miejscach pracy. Nawet w metrze puszczają hymn.

Na stadionie Olimpijskim rozłożono największą flagę Ukrainy. 210 metrów, nowy rekord. pic.twitter.com/69v5tGhuC8

— BuckarooBanzai (@Buckarobanza) February 16, 2022

Przez ostatnie lata futbol u naszych południowo-wschodnich sąsiadów mocno się rozwinął. Sukcesy w europejskich pucharach dobitnie to potwierdzają. Ewentualna wojna mogłaby to wszystko zaprzepaścić.

– Żal byłoby patrzeć, jak to wszystko znowu zacznie się walić. Kluby takie jak Dynamo nie mają się czego bać, bo posiadają w składzie głównie wychowanków. W Szachtarze, który wydał ponad 60 milionów euro od lata, sytuacja jest inna. Ale nawet siedem lat temu, gdy klub ten zaczął emigrować po całej Ukrainie, nie było większych problemów z utrzymaniem piłkarzy, choć początkowo nie chcieli wracać z obozu przygotowawczego do kraju. "Górnicy" również korzystają z zawodników ze swojej akademii, większość gra na poziomie UPL na wypożyczeniu w Mariupolu, ale w przypadku ucieczki obcokrajowców różnica klasy sportowej byłaby ogromna. Jednak jeżeli ich kraje nie będą ostrzegać ich przed pobytem na Ukrainie, to o rozwiązaniu umów nie będzie mowy – twierdzi ekspert od ligi ukraińskiej.

Pod znakiem zapytania stoi też dalsze funkcjonowanie akademii piłkarskich, w których dzieci i młodzież starają się rozwijać swoją pasję. Jak zatem wygląda aktualna sytuacja na Ukrainie i czy dzieci są już deportowane z kraju? Odpowiada nasz rozmówca.

– Prawie każdy klub ma akademię, niestety dla wielu to tylko formalność. Dynamo, Szachtar i jeszcze kilka innych drużyn zbierają największe talenty. Obecnie nikt nie chce uciekać. Oczywiście wszystko może się zmienić z dnia na dzień, ale na ten moment nie ma atmosfery strachu i paniki, panuje raczej spokój i obawa. Nikt nie myśli o ewakuacji i tak samo jest z rodzicami małych dzieci, grających w szkółkach. Oczywiście są osoby, które wysyłają w tym okresie dzieci na przymusowe "wakacje" na czas nieokreślony, ale takich przypadków jest mało – kończy BuckarooBanzai.