{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Suzuki Puchar Polski: Śląsk Wrocław uzupełnił grono półfinalistów. Wielki mecz Travisa Trice'a
Jakub Kłyszejko /
Grono ćwierćfinalistów Suzuki Pucharu Polski uzupełnił WKS Śląsk Wrocław. W ostatnim spotkaniu zespół prowadzony przez trenera Andreja Urlepa okazał się lepszy od Grupy Sierleccy Czarnych Słupsk. Wygrał 88:77 (28:23, 18:19, 23:20, 19:17). Rywalem WKS-u w półfinale będzie Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski. Drugą parę utworzą King Szczecin i Polski Cukier Pszczółka Start Lublin.
Suzuki Puchar Polski. Twarde Pierniki nie dały rady Stali. Mistrz Polski zameldował się w półfinale
Czytaj też:

Suzuki Puchar Polski. Zastal nie obroni trofeum. Oliver Vidin: nasze zwycięstwo nie byłoby zasłużone
Na zwycięzcę tego spotkania w półfinale czekał już mistrz Polski, Arged BM Stal Ostrów Wlkp.. Przynajmniej na "papierze" ostatni ćwierćfinał zapowiadał się jako najbardziej wyrównany. Słupszczanie mają na koncie najmniej porażek w lidze. Śląsk na co dzień rywalizuje w dwóch ligach i ma mistrzowskie ambicje.
Oba zespoły rozpoczęły spotkanie na dużej intensywności. Wrocławianie jeszcze trzy dni temu grali mecz w EuroCup. W kuluarach można było usłyszeć o dużym zmęczeniu w ekipie WKS-u. Pierwsze minuty jednak tego nie pokazały. Strzelcy wrocławian dobrze weszli w mecz. Travis Trice był bezbłędny w ataku, a ponadto umiejętnie kierował grą swojej drużyny. Już w pierwszej kwarcie zastąpił go… młodszy brat D'mitrik Trice, dla którego był to debiut w Śląsku. Jedni i drudzy zakończyli pierwszą kwartę z ponad 50-procentową skutecznością.
Podobać mogła się również rywalizacja Mikołaja Witlińskiego z Aleksandrem Dziewą. W 16. minucie obaj mieli już po dziesięć punktów. Twarda walka o awans do półfinału mogła się podobać. Po efektownej akcji duetu Marek Klassen – Marcus Lewis słupszczanie doprowadzili do remisu 39:39. Rewelacyjnie grający starszy z braci Trice celnym rzutem zakończył drugą kwartę. Amerykanin był najlepszym zawodnikiem tego spotkania.
Z upływem kolejnych minut widzieliśmy jeszcze więcej twardej walki. Piłka znacznie rzadziej wpadała do kosza. Czarni nie mieli sposobu na zatrzymanie Trice’a. W połowie trzeciej odsłony Kodi Justice popisał się trzecią "trójką". Wrocławianie osiągnęli najwyższe (56:47) prowadzenie w meczu. Trener Mantas Cesnauskis musiał zareagować. Wskazówki błyskawicznie trafiły do zawodników. Czarni w kilkadziesiąt sekund zbliżyli się do rywala. Tylko na chwilę. Jakub Karolak wyprowadził dwa mocne ciosy zza linii 6,75 m. Śląsk miał 12 "oczek" więcej od rywala i był w bardzo dobrej sytuacji przed ostatnią kwartą. Przypomniał sobie o rzutach z dystansu i w dużej mierze dzięki temu elementowi odskoczył od przeciwnika.
Waleczna ekipa trenera Cesnauskisa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Mogła zbliżyć się na dwa punkty, jednak Witliński zmarnował oba rzuty osobiste. W kolejnej akcji Lewis poradził sobie z rywalem i Czarni znów remisowali. Końcówka spotkania mogła zadowolić chyba nawet najbardziej wybrednego kibica. Wynik oscylował w granicach remisu, Trice trafiał niemalże z każdej pozycji, a pod jednym i drugim koszem nikt nie odpuszczał. Na popisy Amerykanina odpowiadał Kanadyjczyk Marek Klassen. Ostatecznie wrocławianie nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa i awansu do sobotniego półfinału.