{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Maciej Gostomski: szczerze życzę Lechowi mistrzostwa. Kibicuję im

Maciej Gostomski wrócił do PKO Ekstraklasy jako piłkarz Górnika Łęczna i jest jednym z najmocniejszych punktów beniaminka. Beniaminka, który formę zyskał z czasem i teraz chce ją zaprezentować także w bardzo ważnym meczu z Wisłą Kraków. W rozmowie z TVPSPORT.PL bramkarz porusza tematy związane z drużyną z Lubelszczyzny, ale mówi też o swoim byłym klubie, Lechu Poznań, któremu kibicuje w wyścigu o mistrzostwo Polski.
Czytaj też:

PKO Ekstraklasa. Tomasz Kaczmarek po wygranej z Lechem. "Nie zagraliśmy na najwyższym poziomie"
Marcin Długosz, TVPSPORT.PL: – Skąd ten progres w Górniku Łęczna? Od grudnia wyglądacie zupełnie inaczej niż na początku sezonu.
Maciej Gostomski: – To nie przyszło w jednym momencie. Pracowaliśmy na to od dłuższego czasu, jeszcze w pierwszej lidze, zgrywając drużynę walczącą o awans. Później trzeba było wszystko poukładać. Trzymamy się pracy. Odpaliliśmy w grudniu, ciężkie chwile zostawiliśmy za nami i wszystko układa się fajnie.
– Szefowie klubu wytrzymali presję. Nie zwolnili trenera gdy nie szło, a tak pewnie byłoby najłatwiej.
– Nie jestem zwolennikiem zwalniania trenerów. Uważam, że w klubach robią to zbyt szybko. Chwała dla włodarzy Górnika, że nie pożegnali trenera, który w klubie zrobił dwa awanse. Mieliśmy ciężki moment, to prawda, ale nie był on zależny tylko od trenera. Podnieśliśmy się wszyscy razem i tak to czasami w piłce bywa. Takie momenty trzeba przeczekać.
– Jesteś jednym z najlepszych zawodników Górnika, w obecnym sezonie nie narzekasz na brak pochwał. Spodziewałeś się, że twoja przygoda w tym klubie potoczy się tak fajnie?
– Chciałem wrócić do Ekstraklasy, taki był mój prywatny zamiar. Od razu po awansie Górnika do pierwszej ligi otrzymałem propozycję i nawet się długo nie zastanawiałem. Drużyna zbytnio się nie zmieniła, większość zawodników zostało. Dołożyliśmy kolejną cegiełkę i po barażach udało nam się wywalczyć awans do Ekstraklasy. Teraz chcemy w niej zostać.
– Przed wami bezpośredni mecz w walce o utrzymanie z Wisłą Kraków. To, że bijecie się o ten cel z tym rywalem czy Legią Warszawa brzmi dość dziwnie.
– Takich rzeczy nie zakłada się przed sezonem. Prawdę mówiąc my też mieliśmy trochę większe apetyty, ale było jak było. Musieliśmy popracować, by iść w takim kierunku jak teraz. Każdy punkt, wygrana czy przegrana zmieniają ten układ w tabeli. Nie ukrywajmy, na dole jest ciasno. Legia też chce się wydostać z miejsca spadkowego, Warta nie odpuszcza, jest Zagłębie… Ten mecz z Wisłą zapowiada się ciekawie, wygrana stanowiłaby dla nas bezcenny oddech.
– Z twoim zdrowiem już wszystko w porządku, wrócisz do gry już na ten mecz w Krakowie?
– Przy okazji meczu ze Śląskiem byłem mocno przeziębiony, co nie pozwalało mi dać z siebie stu procent. Trzeba było spasować, nie mogłem ofiarować maksymalnej dyspozycji. Teraz czuję się zdecydowanie lepiej, trenuję na pełnych obrotach. Przed meczem z Wisłą było sporo treningów, ja będę gotowy.
– Twój kolega z bramki, Adrian Kostrzewski, wskoczył między słupki ze Śląskiem i wybronił wam punkt.
– Dzwoniłem do Adiego przed meczem, chciałem go nastroić na ten moment. Dodać trochę otuchy, żeby czuł się pewnie. Po meczu też do niego napisałem. Jesteśmy drużyną, jak ktoś zachoruje czy dojdą kartki, to ktoś inny może wykonać robotę. To gra drużynowa. Fajnie, że Adi pokazał się z dobrej strony i wybronił nam punkt, który może okazać się bardzo cenny w końcowym rozrachunku.
– Legia to wasz rywal nie tylko w lidze, ale i w ćwierćfinale Pucharu Polski. Z tym też macie związane jakieś większe plany?
– Jeżeli chodzi o Puchar Polski to oczywiście chcemy wygrać ten mecz. Wiadomo, że Legia to duża marka, ale też nie jest w formie, więc dlaczego nie. To jeden mecz. Szkoda, że u nich a nie u nas, ale puchar rządzi się swoimi prawami. Mam wrażenie, że będziemy mieć duże wsparcie kibiców z całej Polski, bo wiadomo jak to jest (śmiech). Legia ma dobrych zawodników i będzie bardzo zmotywowana. Nie oszukujmy się, to dla nich w obecnym sezonie jedyna przepustka do pucharów. Jeżeli nie sięgną po Puchar Polski to zanotują bardzo słaby rok, ale my mamy swoje plany i też są ciekawe.
– Natomiast na górze tabeli jednym z faworytów w wyścigu po tytuł jest Lech Poznań. Ostatnie mistrzostwo wygrał w 2015 roku z tobą w składzie i z tym samym trenerem co teraz, Maciejem Skorżą. Patrząc z boku widzisz jakieś podobieństwa między tamtą drużyną a obecną?
– Mam wrażenie, że Lech gra dojrzałą piłkę. Są stabilni jeśli chodzi o punktowanie i samą postawę boiskową, to bardzo ważne. Tak naprawdę mistrzostwo wygrywa się z dołem tabeli, a nie z górą. Każdy mecz daje tyle samo punktów. Wygrywanie z zespołami z niższych miejsc daje pewność i przekonanie, że można to mistrzostwo zdobyć. Mają dobrych zawodników na każdej pozycji. Jeżeli nie będzie żadnych kontuzji i utrzymają tę formę, to są kandydatem numer jeden do tytułu i szczerze im tego życzę. Kibicuję Lechowi i mam nadzieję, że uda im się w tym sezonie.
– A jak wspominasz współpracę z trenerem Skorżą? Z jednej strony doszliście do mistrzostwa Polski, z drugiej szybko nadszedł kryzys na początku kolejnego sezonu.
– Okres, w którym spotkałem się w Lechu z trenerem Skorżą, był dość zwariowany. Pamiętam, że jak przyszedł to dało się odczuć różnicę jeśli chodzi o trening, pomysł, chęć. Bardzo szybko złapaliśmy te nowe idee i możliwości, które się przed nam otworzyły. Potem, wiadomo – w lidze mocno nam nie szło, próbowaliśmy coś zrobić w Lidze Europy. Zwolnienie trenera nadeszło dość szybko i może mógł dostać więcej czasu, ale też jasne, że Lech to duży klub i dochodzi presja kibiców.
Jeżeli chodzi o porównanie do obecnego sezonu… Na pewno trudno mi powiedzieć, nie siedzę przecież w szatni Lecha. W zespole widać jednak tę samą konsekwencję, którą mieliśmy w naszym mistrzowskim sezonie. Stabilność formy, to się dało odczuć. Czasem były gorsze mecze, ale przegrywaliśmy bardzo mało i na sam koniec to zrobiło różnicę.
– Myślisz, że jeśli Lech wygra w tym roku mistrzostwo, to trener Skorża na podstawie doświadczeń sprzed siedmiu lat uniknie tego, co spotyka też inne polskie kluby osiągające sukces, czyli szybkiego wpadnięcia w kryzys?
– To złożone pytanie i nie ma na nie jednej odpowiedzi. Nie miałem aż tak dużo doświadczeń związanych z grą w europejskich pucharach, na wielu frontach, ale na pewno liczy się wzmocnienie ławki. Jeżeli Lech wygra mistrzostwo to spotka się z dobrymi drużynami, które też wygrały swoje ligi. Mecze będą wymagające, ważne, istotne. Doświadczenie się przyda. Kluczem jest stabilna, mocna ławka rezerwowych. Mecze co trzy dni, zatem trzeba tej samej jakości.
Praca trenera w takiej sytuacji w dużej mierze polega też na tym, aby zadbać o każdego, nawet o tych, którzy grają mniej. Żeby każdy był pod prądem. Jeden dostaje szanse w pucharach, inny w lidze, jeszcze inny w Pucharze Polski… Cały zespół, włącznie z zawodnikami, którzy nie łapią się do kadry meczowej, musi być dobrze utrzymany. Wydaje mi się, że to klucz przy grze co trzy dni.
To też na pewno ciężki moment dla klubu i zawodników. Sporo wyjazdów, stresu związanego z meczami. Wydaje mi się jednak, że to są kluczowe sprawy, żeby osiągnąć jakiś sukces na poziomie europejskim i jednocześnie mieć pod kontrolą sytuację w lidze polskiej.
– Wróćmy jeszcze do was. Teraz macie wspomniany mecz z Wisłą Kraków, a na jej ławce zadebiutuje nowy trener, Jerzy Brzęczek. Pewnie trudniej będzie wam rozgryźć rywala.
– Zawsze w takiej sytuacji może dojść do zmiany zawodników czy pomysłów taktycznych. Możemy się spodziewać wszystkiego. My robimy swoje i chcemy jak najlepiej dla siebie, to zrozumiałe. Ale zbytnio się u nas nie mówi o zmianach w Wiśle, też nie mamy nawet wiele informacji. Skupiamy się bardziej na sobie, chcemy grać to, co trenujemy. To najbardziej istotne. Oczywiście jednak przeanalizujemy rywala.
Wisła jest w takim momencie, że na pewno będzie bardzo chciała wygrać i zyska dodatkową motywację. Nowy trener, pozycja w tabeli – a to przecież duży klub, nie oszukujmy się. Jestem przekonany, że wyjdą wysokim pressingiem i za wszelką cenę będą chcieli strzelić bramkę. My musimy się na to wszystko przygotować i spróbować wygrać ten mecz.
– Widzisz swoją przyszłość w Górniku Łęczna bez względu na wynik obecnego sezonu, czy jednak to utrzymanie będzie w tym względzie kluczowe?
– Oczywiście, że widzę. Na razie nie ma żadnych podstaw, by myśleć o czym innym. Jestem tutaj bardzo szczęśliwy, cały czas gram i się rozwijam. Wiadomo, że utrzymanie i kolejny rok w Ekstraklasie byłby czymś fantastycznym. Pracujemy w tym celu jako cała drużyna. A o innych rzeczach nie myślę. Skupiamy się na treningach, na meczach i na tym, by zrobić to, co sobie założyliśmy. Będziemy się martwili później.
Chcemy utrzymać Ekstraklasę w Łęcznej, bo klub zamierza inwestować w piłkę. Widzę, że zainteresowanie Górnikiem jest coraz większe. To bardzo fajny klub więc super byłoby to wszystko podtrzymać i dalej wspólnie się rozwijać.